4 marca 2017 roku nakładem Pronet Music ukaże się nowy album formacji HellHaven. Następca wydanego w 2012 roku „Beyond The Frontier” będzie zatytułowany "Anywhere Out Of The World". Przypomnijmy, że zespół zaistniał na polskiej scenie muzycznej w 2010 roku debiutując albumem „Art for Art’s Sake” na antenie takich rozgłośni jak Radio Kraków, Radio Gdańsk, Radio Szczecin oraz Polskie Radio Trójka. W 2012 roku, po podpisaniu kontraktu z niemiecką wytwórnią Legacy-Records, została wydana druga płyta pt. „Beyond The Frontier”, która zyskała pozytywne uznanie nie tylko na rynku polskim, ale także angielskim, kanadyjskim i francuskim, będąc wysoko oceniana przez tamtejszych recenzentów. Po sukcesie z roku 2012 w 2013 przyszedł czas na rejestrację występu koncertowego oraz wydanie płyty DVD pt. „Beyond The Frontier Live”, nad którą patronat objęło Radio Kraków.
Na najnowszym albumie znajdzie się dziewięć kompozycji, jego okładkę prezentujemy powyżej. Zespół tak opisuje pracę nad tym wydawnictwem: Materiał na płytę "Anywhere Out Of The World" zaczął krystalizować się zaraz po zakończeniu prac nad "Beyond The Frontier" (2012), chociaż pierwsze dwa pełnoprawne utwory powstały dopiero w 6 miesięcy po premierze poprzedniej płyty. Jednym z naszych przyjętych, niepisanych praw było kompletne pominięcie aspektu czasu podczas tworzenia nowego materiału, stąd nad płytą spędziliśmy ponad 4 lata. Dopracowaliśmy wszystko to, co było dla nas istotne - brzmienie i koncepcję. Co ciekawe, płyta ta jest w pewnym sensie autorskim eksperymentem, gdyż materiał został podzielony prawie po równo na 3 autorów – Jakuba Węgrzyna, Sebastiana Najdera i Huberta Kalinowskiego. Zabieg ten był niewątpliwie wielką niewiadomą. Do końca nie zdawaliśmy sobie sprawy, czy trzech autorów jest w stanie stworzyć spójny album. Koniec końców stworzyliśmy płytę, o której zawsze marzyliśmy.
A co piszą muzycy o samej płycie? Oddajmy im głos: Jest zróżnicowana. Słuchacz nie znajdzie na niej dwóch takich samych piosenek. Wspólnym mianownikiem jest klimat oraz instrumentarium. Natomiast każdy utwór prowadzi słuchacza za rękę w zupełnie inne strony przestrzeni muzycznej. Jest to forma, której staramy się, mniej lub bardziej świadomie, trzymać już od pierwszej EP'ki "Art for Art's Sake". Całość, podobnie jak "Beyond The Frontier" nie jest utrzymana w standardowym modelu "koncept-albumu", co nie zmienia faktu, że posiada mocny koncepcyjny kręgosłup. Trudno jest jednoznacznie odnieść się do jednolitego stylu muzycznego, ale na pewno nad całością góruje rock progresywny, który meandruje pomiędzy art rockiem, prog metalem a czasami nawet i wschodnimi zelektryfikowanymi rytmami. Naszym zdaniem udało nam się stworzyć w końcu piosenki ambitne, ale w końcu piosenki, które mają szansę swoimi melodiami trafić do słuchaczy a nie tylko fanów undergroundowego grania. Nie są to utwory muzyczne stworzone do łechtania muzyków, czy dyplomowanych znawców muzyki. Staraliśmy się, aby utwory płynęły razem ze słuchaczem i na dłuższą chwilę pozostawiały cząstkę siebie w pamięci. Lecz proszę nie spodziewać się ukłonu w stronę popu, czy radiowej popularności. To ciągle niepohamowana zabawa brzmieniami, stylami, koncepcjami, sposobami wyrazu. Płyta od strony technicznej jak i kompozycyjnej została wsparta poprzez współudział m.in. Erwina Żebro (zespół Piersi) na trąbce w utworach „Ever Dream This Man” i „They Rule The World” oraz Edyty Szkołut (zespół Nonamen) w partiach wokalnych w utworze „Res Sacra Miser”. Ramą przewodnią są szeroko pojęte rozważania nad tematami przyziemnymi, jak i sprawami, o których można wieczorami rozmyślać bez końca, snując najdziwniejsze fantazje. Nie są nam na płycie obce tematy z pogranicza psychologii jednostki, krwiożerczej walki międzyludzkiej owiniętej w piękną medialną otoczkę, rozważania nad sensem ślepego dążenia do codziennego szczęścia, czy wmawiania nam, który kaznodzieja ma jedynie słuszną wizję świata... Utwory starają się uwikłać słuchacza w refleksje na temat szaleńczej pogoni za jedynie akceptowalnym stylem życia nakreślonym przez nieomylne media, politykę, religię oraz zadają pytanie o sens nie tyle życia i śmierci, co drogi, która nas tam prowadzi. Przyziemność opleciona w kontrowersję i spontaniczne odloty w inne wymiary, niczym na narkotykowym tripie. Jednym słowem, nawiązując do tytułu albumu, podmiot uwikłany w ramy poszczególnych utworów zaczyna całą przygodę od słów "wszędzie, byleby poza ten świat"...