Mieli dobre utwory, wyśmienitych muzyków, ciekawego wokalistę i niesamowity potencjał. Byli największą niewykorzystaną eksportową nadzieją polskiego rocka lat 80. Trzy dekady później muzyka trójmiejskiej Savany powraca za sprawą reedycji ich jedynego albumu.
Wszyscy byli przekonani, że to zachodni zespół. Po koncertach fanki dziwiły się, że „oni tak dobrze mówią po polsku”, a w 1982 roku słuchacze radiowej Jedynki wprowadzili swoimi głosami jeden z utworów Savany na... zagraniczną część listy przebojów. Po latach ich muzyka broni się bez problemu – to piękne melodie i kunsztowne aranżacje oparte o brzmienie gitary Krzysztofa Jarkowskiego. To przebojowy potencjał godny Dire Straits i progresywne, melodyjne inklinacje z najlepszych płyt Camel. To jeden z klejnotów polskiego rocka lat 80., który przegrał wyścig na najwyższe miejsca list przebojów, bo… śpiewali po angielsku.
W 1984 roku zespół, prowadzony przez Krzysztofa Jarkowskiego i obdarzonego ciekawą barwą głosu wokalistę Marka Tomaszewskiego, na zlecenie polonijnej firmy Arston nagrał swój debiutancki – i jak się miało okazać – jedyny album. W 1985 roku muzycy próbowali jeszcze raz swoich sił – tym razem śpiewając po polsku. Na przeszkodzie stanęła tym razem… zmiana na stanowisku przywódcy KPZR. Pozostały wspomnienia i nagrania.
Trzy dekady później album „Savana”, z oryginalną okładką autorstwa Andrzeja Pągowskiego, powraca na płycie CD, wzbogacony o dwa nagrania dodatkowe (w tym znany z Listy Przebojów Trójki „Przyszedł zły”) i obszerną książeczkę, z której można się dowiedzieć m.in. dlaczego duet Marek i Wacek musieli przez Savanę wracać do Warszawy.
Album wydała firma GAD Records, działająca wyłącznie na rynku reedycji i archiwaliów – także tych rockowych. W katalogu firmy znajdują się m.in. radiowe nagrania Klanu, niepublikowane koncerty SBB i reedycja gitarowego debiutu Ryszarda Sygitowicza, „Bez grawitacji”. W przygotowaniu m.in. archiwalne nagrania grupy Mech.
www.gadrecords.pl