W październiku rozpocznie się trasa koncertowa z okazji 20 – lecia działalności zespołu Coma. Trasa jest wyjątkowa, ponieważ zespół zdecydował, że chce zagrać koncerty w salach, które wielkością pozwolą być blisko publiczności, aby podziękować za ostatnie 20 lat.
Pierwsza próba zespołu miała miejsce w okolicach 12 listopada 1998 roku w piwnicy w domu Dominika Witczaka, ten moment uznaliśmy za początek kapeli. Na próbie powstały dwa utwory Pasażer i Pokój bez widoków. Melodia, potem tekst, taką przyjęliśmy strategię. Grało się dobrze. Rogucki zdał egzamin jako nowy wokalista, przyszedł czas pomysleć o profesjonalnej sali prób, mama Dominika nalegała już stanowczo. W warunkach zdemolowanej rozpadem przemysłu włókienniczego Łodzi oznaczało to próby w nieczynnej fabryce. Udało się na terenie „Wifamy”. To zakłady, w których produkowano oprócz krosien także obrotnice do czołgów i szable dla wojska, a od tego momentu rocka, reggae, punka, metal i wszystkie inne odmiany muzyki.
To był złoty okres dla dzieciaków w mieście, setki kapel za małe pieniądze wynajmowały sale w dawnych fabrykach. Wieczorami na dziedzińcach dudniło od zmiksowanych chaotycznie dźwięków. Nikt nie znał słów takich jak P.R., target, , folołersi, promocja, strategia marketingowa, fonersy, medialny zasięg czy show case, grało się z miłości i ogromnej potrzeby by świat, w którym dziewczyny chodziły w rozciągniętych dziurawych swetrach (nieszczęsne wpływy Nirwany), w którym mortadela smażona w cieście naleśnikowym udawała kotleta schabowego, wydawał się trochę mniej ponury.
Pierwszy koncert, zimą nad klubem „La Strada” Na Żeromskiego 52 (nie ma już tego miejsca). Koncert to za duże słowo, 3 kawałki w przerwie między setami zespołu „Second Hand” tam na gitarze zasuwał Kobez, który dołączy do Comy za kilka lat. Następne granie to już poważny temat, 30 minut na juwenaliach politechniki łódzkiej. Po nas ‚Kuśka Brothers’, tak to dziwna nazwa, potem już tylko „T. Love”. Emocje, trema i sukces, w sensie rodzinie się podobało – „może kolejne kawałki zrobicie trochę spokojniejsze i naprawdę jeszcze kilka koncertów zagraci”.
Pierwsza „trasa”, około 10ciu koncertów w jednym klubie, raz, dwa razy w miesiącu w legendarnym Iron Horse, wynagrodzenie – kufel piwa na głowę. Kiedy oprócz rodziny jako słuchacze zaczęli pojawiać się obcy wiedzieliśmy, że coś się dzieje, kiedy w garderobie przed kolejnym koncertem pojawiła się krata piwa wiedzieliśmy, że to sukces, kiedy po ostatnim koncercie podszedł do nas właściciel i powiedział idzie tak dobrze, że za rok już u mnie nie zagracie, wiedzieliśmy, że nie zagramy. Pojawiło się to co najważniejsze, fani, tacy prawdziwi z ciała i kości. Nie podchodzili tylko po fotkę na insta, (nie było instagrama) chcieli z nami być.
Minęło 20 lat, my nadal chcemy być z Wami.
6.10 – Łódź (Radio Łódź)
12.10 – Toruń (NRD)
13.10 – Bydgoszcz (Kuźnia)
14.10 – Damasławek (C.K)
20.10 – Wrocław (Stary Klasztor)
21.10 – Zielona Góra (Kawon)
25.10 – Kraków (ZetPeTe)
26.10 – Katowice (Rialto)
3.11 – Warszawa (Hybrydy)
8.11 – Włocławek (C.K. Browar)
10.11 – Poznań (U Bazyla)
11.11 – Szczecin (K4)
23.11 – Sopot (Sfinks)
24.11 – Gdynia (Ucho)
25.11 – Gdańsk (Kwadratowa)
7.12 – Lublin (Dom Kultury)
8.12 – Białystok (Zmiana Klimatu)
9.12 – Olsztyn (Andergrant)
15.12 – Łódź (Wytwórnia)