ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
- 17.07 - Warszawa
- 21.07 - Warszawa
- 26.07 - Łódź
- 27.07 - Łódź
- 28.07 - Łódź
- 27.07 - Ostrów Wielkopolski
- 28.07 - Ostrów Wielkopolski
 

koncerty

27.02.2013

Beth Hart, Hybrydy, Warszawa, 25.02.2013

Beth Hart, Hybrydy, Warszawa, 25.02.2013
Warszawski klub Hybrydy to najbardziej bluesowe miejsce w stolicy. Od wielu lat odbywa się w nim Warsaw Blues Night, a koncert Beth Hart, który miał miejsce 25.02.2013 tym bardziej podkreślił, że każdy szanujący się się fan tego gatunku muzycznego powinien do Hybryd zaglądać. Tego dnia klub zawładnęła mieszanka bluesa, gospel, soulu i rocka.

Od samego wejścia do klubu można było poczuć specyficzną atmosferę. Koncert został wyprzedany, więc już na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem występu Hybrydy były pełne. Spora ilość starszych „bluesowych” panów z brodami i kapeluszami, jeszcze bardziej podkreślała charakter wydarzenia. A było na co czekać, ponieważ ostatnia płyta Beth Hart Bang Bang Boom Boom została bardzo dobrze przyjęta przez fanów artystki i recenzentów. Fantastyczny dźwięk, świetny głos Beth i bardzo ciekawe aranżacje – to wszystko połączone z sukcesem wydanej rok wcześniej płyty z Joe Bonamassą Don't Explain sprawiło, że koncert Beth Hart był jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń muzycznych początku 2013 roku.

Kilka chwil po godzinie 20 na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru w towarzystwie czwórki muzyków. Hybrydy to dość mały klub, więc scena była usytuowana bardzo blisko publiczności. Na tyle blisko, że Ci, którzy byli z przodu mieli Beth na wyciągnięcie ręki. Pierwsze dźwięki od razu wbiły w podłogę - potężne uderzenie gitary i perkusji oraz wejście Beth Hart niczym rockowej divy wzbudziło szalony entuzjazm wśród fanów artystki. Pierwsze dwie, mroczne ballady bluesowe Beth odśpiewała będąc oparta o statyw do mikrofonu z lekką chrypką – wszystko bardzo klimatyczne. Muzycy dwoili się i troili, żeby dorównać wokalistce, ale nikt nie mógł mieć wątpliwości kto jest największą gwiazdą tego wieczoru.

Do kolejnych kilku utworów Beth usiadła do klawiszy. Niestety, syntezator, na którym grała artystka nie oddał głębi brzmienia pianina przez co wiele utworów straciło wiele ze swojej muzycznej wartości. Nie przeszkodziło to jednak w entuzjastycznym przyjęciu kabaretowego singla promującego ostatnią płytę Bang Bang Boom Boom. Beth co chwilę zachęcała publiczność do wspólnego śpiewania, klaskania i ogólnej aktywności. Ponadto bardzo często zabawiała publiczność licznymi anegdotami związanymi ze swoim życiem. A to opowiedziała o początkach miłości do gospel, a to zadedykowała mamie utwór Don't Explain z repertuaru Billie Holiday. Zapoznała też publiczność ze swoim mężem-menadżerem oraz czule podziękowała dziewczynie z publiczności, która zapowiedziała, że wybiera się także na koncert do Chorzowa (który odbył się dzień później). To wszystko spowodowało, że koncertowa aura stałą się bardzo przyjemna, wręcz „domowa”, a artystka była coraz cieplej odbierana przez publiczność.

Blisko kontakt Beth z publicznością pozwolił przykryć kilka niedostatków związanych z koncertem. Po pierwsze Hybrydy to chyba zbyt mały i niedoświadczony klub jak na tak wielką artystkę. Efektem tego było słabe nagłośnienie – przez wiele utworów głos Beth zanikał wśród instrumentów. Dużo lepiej wypadły utwory balladowe, czy wręcz akustyczne (świetny krótki set, w którym Beth grała na gitarze akustycznej). Część utworów zabrzmiała też dość ubogo, ponieważ w wersji studyjnej były zaaranżowane na więcej instrumentów (szczególnie Spirit Of God, w którym sekcje dętą odegrały gitary). Na pewno szkoda, że Beth nie jeździ na trasie z większym zespołem, ale materiał z jej ostatniej płyty jest tak muzycznie zróżnicowany, że naprawdę trudno jest go w pełni odegrać na małej, klubowej scenie.

Dużo lepiej wypadła druga część koncertu, podczas której usłyszeliśmy Chocolate Jesus z repertuaru Toma Waitsa, czy np. The Ugliest House On The Block i Thru The Window Of My Mind, mocne rockowe utwory, czy nawet potężną rockową solówkę perkusyjną. Na sam koniec koncertu Beth puściła oko do fanów, ponieważ ostatnim utworem na setliście był ten, który rozpoczyna jej ostatnią płytę, czyli wspaniały, emocjonalny Baddest Blues.

Koncert Beth Hart miał być wielkim wydarzeniem i na pewno takim był. Beth Hart pokazała, że jest nie tylko świetną artystką o fenomenalnym głosie, ale też przemiłą osobą. Miejmy nadzieję, że będziemy mogli ją jeszcze kiedyś w Polsce zobaczyć z pełnym zespołem oraz w miejscu, które pozwoli wydobyć z jej muzyki to co najlepsze.

 

 

Zdjęcia:

Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński Beth Hart, Warszawa, Hybrydy, 25.02.2013 foto: Konrad Siwiński
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.