ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 27.04 - Złocieniec
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
- 17.07 - Warszawa
- 21.07 - Warszawa
- 26.07 - Łódź
 

wywiady

02.10.2015

"Dywersyfikacja wiedzy i doświadczeń pozwala szerzej patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość." - wywiad z Thomasem Lauderdalem, liderem Pink Martini

Za niecały tydzień w Zabrzu (07.10), w Poznaniu (08.10) i w Łodzi (08.10) wystąpi grupa Pink Martini, jedyna w swoim rodzaju kilkunastoosobowa orkiestra. Z tej okazji udało nam się porozmawiać z liderem zespołu – Thomasem Lauderdalem.

Konrad Siwiński (Artrock.pl): Zacznę od Waszych początków. Pink Martini to zespół, który powstał, ponieważ nie podobała Ci się muzyka towarzysząca różnym imprezom o politycznym charakterze w USA. Znalazłeś sobie naprawdę niezwykłą inspirację! Opowiesz o tym trochę więcej.

Thomas Lauderdale (Pink Martini): Wszystko zaczęło się w 1992, gdy powróciłem do Portland po studiach na Harvardzie z założeniem, że będę pracował w jakimś biurze politycznym, będą aktywistą, albo zajmę się czymś innym. Pociągała mnie jednak polityka, a już będąc na collage’u pracowałem dla kilku znanych osób. Myślałem, że spokojnie rozpocznę karierę zawodową, ale okazało się, że tym, co mnie najbardziej uderza była fatalna jakość muzyki, która towarzyszyła wszystkim spotkaniom politycznym. Poczułem, że muszę coś z tym zrobić. Chciałem stworzyć zespół, aby wykreować atmosferę, w której dobrze będą czuli się ludzie w różnym wieku, z różnych klas, grup społecznych i różnych narodowości – dlatego też od początku chciałem grać repertuar wielojęzyczny. Moim celem było też tworzenie przestrzeni, w której będą mogli spokojnie porozmawiać demokraci, republikanie i Ci, którzy są gdzieś pomiędzy. Wbrew pozorom muzyka podczas takich wydarzeń jest niezwykle istotna! W efekcie w latach 1994-1996 Pink Martini występowało głównie na różnych wiecach, kiedy wspieraliśmy ważne dla nas kwestie – prawa człowieka, środowisko, czy umożliwianie bezpłatnego dostępu do bibliotek i innych zasobów sztuki. Później nasza kariera nie była już tak mocno powiązana z polityką, ale sprawa powróciła podczas Occupy Movement (w Polsce przyjęło się nazywanie tego zjawiska ruchem oburzonych – przyp. red.) gdy mocno udzielaliśmy się w Portland. W moim odczuciu media kompletnie zaprzepaściły szanse na jakikolwiek efekt tego ruchu. Przedstawiano ich jaki brudnych hipisów, którzy nie do końca wiedzieli czego chcą. Naszym celem było zwrócenie uwagi na te wydarzenia, więc zorganizowaliśmy duży koncert, w którym uczestniczyli politycy, duchowni i aktywiści.

KS: W ostatnim czasie temat romansów polityki z muzyką powrócił, gdy byli członkowie R.E.M bardzo radykalnie protestowali przeciwko używaniu ich utworu, It’s the End of the World, przez kandydatów partii Republikańskich (głównie Donalda Trumpa). Sądzisz, że sztuka i polityka są ze sobą silnie powiązane? Jak oceniasz tego typu działania polityków?

TL: To, o czym mówisz, jest niezwykle powszechne, głównie w USA, ale też w innych krajach. Wejście „rozrywki” do świata polityki miało miejsce w 1960, gdy odbywały się słynne debaty między Nixonem i Kennedym. Okazało się wtedy, że to, co mówią kandydaci jest mniej istotnie niż to, jak wyglądają i jaki mają ton głosu. Do tego doszła cała oprawa wizualna i artystyczna. W moim odczuciu muzycy, którzy wspierają konkretne osoby, czy wydarzenia nie robią niczego złego, o ile faktycznie wierzą w sprawę, albo danego kandydata. Wielu z nich w swojej muzyce i tak manifestuje pewne treści, a dzięki kontaktom z polityką mogą dotrzeć do większej liczby osób. A jeśli ktoś nie ma ochoty brać w tym udziału, to przecież nie ma obowiązku, aby zbliżał się do polityki. Pink Martini nie jest zespołem aż tak zaangażowanym – gramy dość przystępną muzykę, która ma jednoczyć, a nie dzielić.

KS: Od początku wydajecie swoją muzykę samodzielnie, za pośrednictwem wytwórni, którą założyłeś. Nie brakuje Ci wielkiej promocji zapewnianej przez majorsów?

TL: Stworzyłem swoją wytwórnię, ponieważ uznałem, że nikt nie nagra i nie wypromuje mojej muzyki lepiej, niż ja sam. Ma to też wymiar ekonomiczny. W Pink Martini występuje kilkanaście osób i od samego początku ustaliliśmy, że wszyscy dzielimy się zyskami z naszej twórczości i działalności. Mając małą wytwórnię zarabiamy mniej więcej 6 dolarów z każdego sprzedanego albumu. Gdybyśmy chcieli skorzystać z usług dużych graczy dostawalibyśmy około 25 centów… Do tego dochodzi jeszcze jedna sprawa. Moim zdaniem i tak najważniejszą relacją z odbiorcami możesz stworzyć podczas bezpośredniego spotkania jakim jest koncert. Duże kampanie reklamowe, facebook, twitter - nic nie zbuduje takiej relacji jak bliski kontakt na linii artysta – odbiorca.

KS: Jak podchodzicie w takim razie do kwestii nowych mediów? Zaczynaliście karierę w czasach, gdy liczba sprzedawanych płyt osiągała rekordowe wartości. Potem na rynku coraz istotniejszą rolę zaczął odgrywać Internet…

TL: Masz rację. W naszym przypadku diametralnie zmieniła się na przestrzeni lat struktura zysków. Na początku mniej więcej połowę dochodów mieliśmy z płyt, a drugą połowę z koncertów. Obecnie mniej więcej 95% pieniędzy zarabiamy grając koncerty, a reszta to muzyka, która wydajemy na nośnikach. Ludzie wciąż lubią kupować muzykę i jej słuchać w domu, ale niestety jest ich coraz mniej.

KS: Jak w tym świecie ma się odnaleźć muzyk, który rozpoczyna karierę? Co byś mu powiedział?

TL: Najważniejsza jest praca. Takiej osobie powiedziałbym, że musi mieć szeroką edukację. Nie tylko ukończyć szkołę muzyczną, czy artystyczną, ale też rozumieć biznes, strategie komunikacji, literaturę, sztukę. Świat nie jest jednowymiarowy, a najlepiej radzą sobie Ci, którzy potrafią wiele rzeczy. Dywersyfikacja wiedzy i doświadczeń pozwala szerzej patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość, co procentuje nie tylko przy tworzeniu muzyki, ale ogólnie w życiu.

KS:  Wasze nadchodzące koncerty w Polsce będą w dużej części opierać się na albumie Get Happy. Znajduje się na nim kolejna już w waszej historii kooperacja z Arim Shapiro, który jest popularnym radiowcem. W jaki sposób się poznaliście?

TL: To było chyba w 2003 roku, gdy nagrywaliśmy swój drugi album, Hang On Little Tomato. Ari pracował wtedy dla NPR i przyszedł do naszego studia zrealizować wywiad. Trochę porozmawialiśmy o Portland, które jest dla nas ważnym miastem, zaprzyjaźniliśmy się i później kiedy tylko byliśmy w Waszyngotnie, Ari zapraszał cały zespół na obiad. Podczas jednego z takich spotkań, chyba w 2007 roku, trochę sobie u Ariego w domu pośpiewaliśmy i pograliśmy. W pewnym momencie, gdy Ari zaczął śpiewać dotarło do mnie, że ma on niezwykły głos. Zaprosiłem go do współpracy przy kolejnym albumie i tak się zaczęło. Można go usłyszeć na większości naszych płyt nagrywanych od tamtego wieczora. Poza tym kiedy tylko jest taka możliwość, Ari dołącza do nas na scenie. Niestety w Polsce go nie będzie, ale może podczas kolejnej trasy…

KS: Przechodząc w takim razie do tych trzech koncertów w Polsce. Dlaczego mam przyjść i zobaczyć Was na żywo?

TL: Koncerty mają to do siebie, że to właśnie wtedy zespoły pokazują najwięcej. Z Pink Martini jest podobnie – koncerty są dla nas tym, co najważniejsze w muzyce. A poza tym będą to na pewno przyjemne wieczory pełne zróżnicowanej muzyki – trochę jazzu, klasyki, muzyki kubańskiej, brazylijskiej samby, chanson… A wszystko to w jakichś 10-15 językach!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.