ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
- 17.07 - Warszawa
- 21.07 - Warszawa
- 26.07 - Łódź
- 27.07 - Łódź
- 28.07 - Łódź
- 27.07 - Ostrów Wielkopolski
- 28.07 - Ostrów Wielkopolski
 

koncerty

21.02.2009

PROGROCK 2009: RPWL, Overhead, DeeExpus Project, Katowice, Teatr Śląski, 17.02.2009, godz. 17.30

Pierwsza edycja, organizowanego przez Metal Mind, Festiwalu Rocka Progresywnego przeszła do historii. Po występujących w pierwszym dniu formacjach Tinyfish, Shadowland i SBB, drugiego dnia zameldowali się przedstawiciele trzech różnych nacji: brytyjski DeeExpus Project, fiński Overhead i niemiecki RPWL…

Niby nazwa imprezy inna niż zwykle a jednak wszystko odbyło się według sprawdzonych dobrze w „Wyspiańskim” wzorów. Nie czas zatem na rozprawianie o nich, bo muzyki do opisywania było sporo. W telegraficznym skrócie tylko odnotuję, iż jak zawsze kameralna, opasana balkonami, sala „Śląskiego”, przyjęła w większości tę samą co zawsze grupkę progrockowych zapaleńców. Do tego kilka kamer, bogate światła i przyzwoity dźwięk stworzyły profesjonalny obraz imprezy, podczas której spragnieni bliższego kontaktu ze swoimi idolami fani mogli - w teatralnym foyer - zamienić z nimi słów parę, strzelić fotkę bądź zdobyć autograf na zakupionej, w mieszczącym się nieopodal festiwalowym sklepiku, płycie. Tyle. 

Z akademickim kwadransem spóźnienia, pojawił się na scenie jako pierwszy, brytyjski DeeExpus Project. Choć panowie już niemłodzi, przyjechali pochwalić się swoją debiutancką i jak do tej pory jedyną płytą, zatytułowaną „Half Way Home”. Nie ukrywam, iż album ten, choć kompletnie nieodkrywczy, sprawił mi w ubiegłym roku sporo przyjemności podczas słuchania. Mocno inspirowana dokonaniami Porcupine Tree i okraszona klimatami brytyjskiego prog – popu muzyka, zgrabnie została na krążku zagrana i wyprodukowana… Na scenie byli prawie godzinę. Zestaw kawałków nie mógł absolutnie dziwić, wszak wyboru wielkiego nie mieli. Zagrali cały debiut, zmieniając jednak kolejność utworów. Dołożyli do tego, naprawdę dobrą, progrockową balladę, „Red” – kompozycję napisaną przez Andy’ego Ditchfielda przed kilkoma laty, a zainspirowaną wydarzeniami z 11 września 2001 roku. Ich muzyka w wersji koncertowej nie wypadła aż tak przekonująco jak na płycie. Pozbawiona produkcyjnego blichtru i tak fajnie wychodzących na albumie, ciepłych dla ucha wokalnych harmonii, sprawiała wrażenie nieco surowej. Muzykom, na początku lekko stremowanym, przytrafił się zresztą, w pierwszym „Greed”, drobny fałsz, z którego jednak szybko wybrnęli. Z każdą minutką nabierali wszakże pewności, by w szóstym z kolei, prawie dwudziestominutowym, „Half Way Home”, odegrać to, co mają najlepszego w swojej muzie. Miły koncert, choć bez jakichś fajerwerków. 

Fiński Overhead, który wyszedł pół godziny przed dwudziestą, dał jak dla mnie, najbardziej intrygujący i zaskakujący koncert tego wieczoru. Nie mogło być zresztą inaczej. Swoją muzyką i formą scenicznej prezentacji najmniej pasowali do dostojnych, teatralnych wnętrz, jak i progrockowej, dosyć ułożonej i wygładzonej konwencji, prezentowanej przez pozostałe grające tego dnia formacje. Pokazali spośród wszystkich grup, najwięcej luzu i spontaniczności. Najwięcej rockowego żaru i technicznych umiejętności. Szczególną uwagę przykuwał naturalnie Alex Keskitalo – śpiewający i grający na flecie poprzecznym, frontman zespołu. Nieduży, mocno zarośnięty, w pompiastych czarnych spodniach, przypominał… Iana Andersona z Jethro Tull. Zresztą charakterystyczne podnoszenie przez niego jednej nogi podczas odgrywania partii fletu, było niezwykle wymowne. Troszkę jakby introwertyczny, mamroczący coś do publiczności podczas największego, muzycznego zgiełku. Praktycznie o każdym z muzyków Overhead można byłoby napisać elaborat. Gitarzysta, Jaakko Kettunen, okazał się istnym wulkanem energii zaś perkusista, Ville Soblom, grający z dużą lekkością i feelingiem, był absolutnie najlepszym bębniarzem tego wieczoru. No i nie można zapomnieć o basiście, Janne Pylkkönenie – człowieku o twarzy licealisty, mocno zestresowanego mającą za chwilę nadejść pierwszą randką oraz masywnym klawiszowcu z gęstymi, długimi włosami, nakrytymi czarnym kapeluszem, Tarmo Limonenie. I oto ta banda nieprzystających do siebie „dziwaków” zagrała koncert, który mnie oczarował. Z pozoru nieułożony, chaotyczny i nerwowy, tak naprawdę mający to, czego tego dnia oczekiwałem – rockowy ogień zmieszany z ulotnością i niezwykłym pięknem. A zestaw utworów zagrali iście królewski. Dominowały rzeczy z najnowszej, znakomitej płyty, „And We’re Not Here After All”. Wybrzmiało z niej aż pięć kompozycji. Setlistę uzupełniły ogromne fragmenty z popularnego u nas krążka „Metaepitome”. To właśnie ta 20 – minutowa, tytułowa kompozycja, ku mojemu zaskoczeniu rozpoczęła koncert. Podstawowy set zakończył zaś kolejny ich „długas” ze wspomnianego albumu – „Down”, znakomita rzecz, zagrana równie fantastycznie. Zebrani przyjęli ich bardzo ciepło a oni odwdzięczyli się im bisem w postaci… „21st Century Schizoid Man” wiadomego zespołu. Może nie była to i najlepsza wersja tego klasyka ale chwała im za to, że się odważyli! Wszak wiadomo, iż na takich kompozycjach, tak jak na futbolu i medycynie – znają się wszyscy. Szkoda tylko, że zabrakło jakiegoś reprezentanta z debiutanckiego „Zumanthum”, choćby solidnej kompozycji tytułowej. Ale to drobiazg. Czekałem na nich bardzo i… nie zawiodłem się. 

RPWL ma już w naszym kraju ustaloną pozycję i kilka ciepłych wizyt nad Wisłą. Nie dziwi zatem, że jako prawdziwa gwiazda kończyła tę imprezę. I jako gwiazda z pewnością spełniła swoją rolę. Przedstawiła dokładnie przygotowany i zaplanowany półtoragodzinny koncert. A że przy tej okazji rejestrowała pierwsze, pełne DVD – zaserwowała przekrojowy zestaw pełen „hitów” z całej niemal dyskografii. Był zatem i „Hole In The Sky” zagrany na samiuteńki początek (!!!), i cudnie ciągnący się „Three Lights” z urzekającym, gitarowym solo Kalle Wallnera, i „Trying To Kiss The Sun”, i wreszcie nieśmiertelny „Roses” lekko podśpiewywany w refrenie przez zachęconą do tego publikę. Poza tym jako jedyni tego dnia zdecydowali się na wizualizacje, prezentowane na pomieszczonym z tyłu sceny ekranie, co tylko uczyniło ten występ bardziej atrakcyjnym. Najfajniejsze momenty? Były dwa. Pierwszy to kawałek „This Is Not A Prog Song”, z wyjaśniającą wszystko zapowiedzią i z wstawionym gdzieś w środek ponadczasowym hymnem Status Quo, „Rockin' All Over The World” zaśpiewanym jednak przewrotnie…: „Prockin' All Over The World”. Drugą, wartą zapamiętania chwilą, było odegranie floydowego coveru „Biding My Time”. Muzycy pokazali w nim, że w rasowym bluesie czują się jak ryba w wodzie. W sumie przyzwoity był to set, choć z pewnością dla grupy, nie ten „naj”. A takim chyba chcieliby go widzieć muzycy RPWL. Wszak DVD nie nagrywa się co dzień. Niestety, zmęczenie niektórych kilkugodzinną imprezą (dla wielu, nakładające się na to z muzycznego maratonu dnia poprzedniego) zrobiło swoje. Publika wyklaskała grzecznie i dyplomatycznie to, co miała i… rozeszła się do domów. Tak przynajmniej to odebrałem…

Setlisty:

DeeExpus Project:

Greed
PTtee
One Eight
Pointless Child
Red
Half Way Home
One Day
Seven Nights

Overhead

Metaepitome
Time Can Stay
Butterfly’s Cry
A Method…
…To The Madness
A Captain Of The Shore
Entropy
Dawn
21st Century Schizoid Man

RPWL

Hole In The Sky
Breathe In, Breathe Out
3 Lights
Start The Fire
Silenced
This Is Not A Prog Song
Sleep
Opel
Waiting For A Smile
Train To Kiss The Sun
Wasted Land
Roses
Biding Me Time
I Don’t Know

 

Zdjęcia:

RPWL - Yogi Lang
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.