ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
 

koncerty

06.02.2009

SCRIPT FOR A JESTER’S TOUR, Kraków, Klub Studio, 04.02.2009, godz.20.00

Nieśmiertelnym „So here I am once more…” wypada po prostu zacząć tę relację. Wszak jeszcze raz, wszyscy zebrani w krakowskim „Studio”, mogli wysłuchać jednego z najbardziej kultowych albumów progresywnego rocka. Tym razem jednak – nie ze srebrnej bądź winylowej płyty, lecz na żywo. Dodatkowo, w wykonaniu całkiem znanych muzyków.

Całe przedsięwzięcie, zorganizowane przez byłego perkusistę Marillionu – Micka Pointera – z okazji dwudziestej piątej rocznicy wydania marillionowego debiutu, „Script For A Jester’s Tear” (gwoli ścisłości: trasa dotarła do nas z… rocznym opóźnieniem, gdyż krążek ukazał się w marcu 1983 roku), wpisuje się dla mnie doskonale, w modną ostatnimi czasy konwencję „tribut – bandów”. Zatem jeszcze raz możemy posłuchać „wykopaliskowych” wręcz dźwięków, do których oryginalna formacja pewnie już nigdy nie sięgnie. „Pointerowa” propozycja ma jednak trochę smaczków, które różnią ją od oferty popularnych „cover – bandów”. Po pierwsze, na scenie pojawia się członek oryginalnego składu grupy, której muzyka króluje na scenie, po drugie, towarzyszą mu mniejsze bądź większe gwiazdki progresywnej sceny [Nick Barrett (Pendragon), Ian Salmon (Arena), Mike Varty (Credo)]. Nie mamy zatem szopki, w której anonimowi muzycy odwzorowują precyzyjnie stroje, gesty czy nawet słowa wypowiadane niegdyś między utworami przez swoich idoli (patrz: The Musical Box). Tu – poza najmniej znanym – Brianem Cummingsem z Carpet Crowlers, który wcielił się całkiem zgrabnie w rolę Fisha sprzed 25 laty (o czym później), inni muzycy wyglądali i zachowywali się jak najbardziej współcześnie. Dla przykładu – Pointer nie mógł sobie odmówić tradycyjnych, „obciachowo – pidżamowych” spodni. 

Wyszli dokładnie dziesięć minut po planowanym czasie. Powitały ich skromne brawa zebranych. Ci ostatni nie wypełnili klubu dosyć szczelnie. Ich liczba może nie powalała, niemniej jakość reakcji mogła imponować. Bo przypadkowych osób pewnie było niewiele. Przyszli koneserzy, dla których „Script” znaczył i znaczy do dziś bardzo dużo. Doprawdy, zaimponował mi stojący za mną człowiek, który wyśpiewał równo z Cummingsem… całego „Grendela”! Ruszyli dosyć niemrawo, jakby na pół gwizdka, zaczynając oczywiście kawałkiem tytułowym. Później jednak z każdym utworem robiło się coraz fajniej. W pierwszej części występu muzycy odtworzyli cały „jubileuszowy” album. Poleciały zatem kolejno: „He Knows, You Know”, „The Web”, „Garden Party” (od którego tak naprawdę zaistniała prawdziwa chemia między muzykami a publicznością, która nie mogła sobie odmówić gremialnego „I’m fucking”!!!), patetyczny i wzniosły „Chelsea Monday” i znakomicie wykonany, magiczny jak zawsze, „Forgotten Sons”.

Jeśli myślicie, że gwiazdami wieczoru byli: Mick Pointer, robiący wszakże za mistrza ceremonii, bądź uwielbiany w Polsce lider Pendragonu, Nick Barrett, to się grubo mylicie. Pierwszy z nich, schowany za oparami dymu i zestawem perkusyjnym, bez większej finezji robił co swoje. Drugi – choć jak zwykle imponował gitarową maestrią, powściągnął swoje „wodzirejskie” zapędy, z których znany jest z licznych występów w naszym kraju. Postacią numer jeden był Cummings, który odgrywał rolę Fisha z ogromną pieczołowitością. Jedno mu trzeba oddać – natura troszkę mu w tym pomogła. „Fishowski” głos i masywna postura były doskonałą bazą dla stroju i makijażu w jakim Derek Dick prezentował się przed dwudziestu pięciu laty. Uważny obserwator mógł nawet dostrzec kolczyk w uchu w kształcie ryby. Jednak nie tylko strój zdobił tego dnia Cummingsa. Okazał się on bowiem fantastycznym frontmanem, gadatliwym niczym Fish (każdy kawałek poprzedzała sążnista zapowiedź), a do tego, kiedy trzeba, niezwykle zabawnym i dowcipnym. Poza tym wdziewał na siebie obowiązkowe rekwizyty – wojskowe moro i hełm w „Forgotten Sons” czy maskę w „Grendelu”. Jego aktorskie zdolności pozwoliły mu bardzo przejmująco odgrywać sceny modlitwy, samobójstwa czy „dawania w żyłę”…

Po kultowym albumie muzycy zabrali się za… pierwszy marillionowy singiel, prezentując z niego wszystkie trzy kompozycje. Na pierwszy ogień poszedł „Three Boats Down From The Candy” ze świetnym solo Barretta. Potem był wspomniany, bardzo wyczekany i entuzjastycznie przyjęty „Grendel” oraz wyśpiewany przez sporą część zebranych, „Market Square Heroes”. Nim to artyści zakończyli podstawowy set. Zabawa podczas niego była jednak tak „przaśna”, że natychmiastowy bis był oczywistością. I był. A w zasadzie była…, „Margareta” – piosenka, która pojawiła się na trzecim singielku grupy, „Garden Party”. Oj, czegóż nie było w tej skocznej pieśni?! Imitacja gry na skrzypcach, radosne szkockie pląsanie, wspólne zaśpiewy i prezentacja poszczególnych muzyków. Z tych ostatnich najzabawniej zaprezentowali się Ian Salmon, wykonując solo na… basowych pedałach (wcześniej, jak to ma w zwyczaju podczas koncertów Areny, dał poszarpać zebranym w pierwszym rzędzie, struny swojego basu) oraz Mike Varty, przebierając palcami po klawiaturze z zakrytymi przez Cummingsa oczami.

Cóż, można się zżymać na intencje jakie przyświecały Pointerowi przy organizacji tej trasy (w znacznej mierze finansowe – czego nie ukrywał w wywiadach) i na sam fakt odgrzewania wysmażonego 26 lat temu kotleta. Można… Ale po co? Zabawa była przednia, a usta zebranych roześmiane od ucha do ucha. Nawet nie przeszkadzało, że czasami było nierówno i trafiały się fałsze a Cummings walczył „w górkach”, co ewidentnie było spowodowane przeziębieniem, jakie go niestety dopadło.

Bo był to po prostu fajny wieczór z muzyką sprzed lat.


Setlista:

Script For A Jester's Tear
He Knows, You Know
The Web
Garden Party
Chelsea Monday
Forgotten Sons
Three Boats Down From The Candy
Grendel
Market Square Heroes
Margareta


Muzycy:

Mick Pointer (Arena, ex-Marillion) - perkusja
Nick Barrett (Pendragon) - gitara
Mike Varty (Credo) – instrumenty klawiszowe
Ian Salmon (Arena) - bas
Brian Cummings (Carpet Crawlers) - śpiew

 

Zdjęcia:

ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.