ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 21.06 - Sosnowiec
- 22.06 - Warszawa
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
- 17.07 - Warszawa
- 21.07 - Warszawa
- 26.07 - Łódź
- 27.07 - Łódź
- 28.07 - Łódź
- 27.07 - Ostrów Wielkopolski
- 28.07 - Ostrów Wielkopolski
- 11.08 - Kraków
 

koncerty

22.05.2005

Pain of Salvation, Dark Suns, Kraków, Klub Rotunda, 30.04.2005, godz. 19:00

Pain of Salvation, Dark Suns, Kraków, Klub Rotunda, 30.04.2005, godz. 19:00 Ten koncert był zapowiadany od dawna, na forach dyskusyjnych posty przekraczały tysięczne ilości. W całym polskim światku progresywnym (głównie metalowym) z każdej strony było słychać Pain Of Salvation , Pain Of Salvation , Pain Of Salvation .
Nie sposób zatem było się nie wybrać na to wielkie święto. Muszę się przyznać na samym początku – nie jestem wielkim fanem POS , choć ich twórczość znam, a albumy Entropia i Remedy Lane są jednymi z bardziej wartościowych w mojej płytotece. Natomiast Be jest… może innym razem.

THE TRIP

Zapakowałem sprzęt na ramię, kupiłem bilet wycieczkowy (który nie wiedzieć czemu podrożał) i udałem się na wrocławski dworzec. Wcisnąłem się do pociągu i zająłem miejsce na bardzo mocno zatłoczonym korytarzu. Czyżby wszyscy, w różnym wieku i o różnym wyglądzie, podróżni jechali na POS ? To chyba niemożliwe. Na całe moje szczęście nie, choć do Katowic stałem – potem zaś miałem okazję podszlifować swój angielski z turystami z dalekiego kraju. Jednakże kilka twarzy zapamiętałem – pojawiły się potem w hali Rotundy. Po raz kolejny przeszedłem się przez Kraków, po czym urządziłem sobie małe polowanie na krakowskim Rynku – Polowanie Fotograficzne . Po kilku godzinach pojawił się kolejny przedstawiciel naszej redakcji – a właściwie przedstawicielka w postaci LOTHIEN. Udaliśmy się w kierunku klubu. Lekko zakręceni, chwilkę klucząc dotarliśmy do Rotundy. Nawet nie wiecie jak się cieszyłem, że ten koncert nie odbywa się w sławetnej Hali Wisły. Ci co byli tam – chociażby na Dream Theater (czy na Metropolis 2000 Tour czy World Tourbulence 2002) – wiedzą o co mi chodzi.

Chwila na pogaduszki na parkingu i weszliśmy do środka. Zaznaczam: BEZ KŁOPOTÓW ZE STRONY OBSŁUGI!!! Miło, kulturalnie i ze zrozumieniem – tak jak powinno być zawsze. W środku na pięterku bardzo, bardzo milutko: bar z napojami i pożywkami, stoliki i krzesełka oraz tymczasowy sklepik koncertowy z bezczelną kartką: Sklep POS tylko do 21:00. W pewnym momencie, gdy na miejscy była już pełna sala i kilkadziesiąt osób na korytarzyku.

DARK SUNS

Na scenie pociemniało: pojawiło się pięciu aktorów mrocznego przedstawienia Maik Knappe (gitara, chórki), Niko Knappe (wokal, perkusja), Christoph Bormann (bas), Torsten Wenzel (gitary), Thomas „Bartel” Bremer (instrumenty klawiszowe, syntezator). Pociemniało i zagrzmiało – rozpoczęli bardzo mocno i naprawdę interesująco. Set lista jest na końcu więc nie będę opisywał szczegółowo utworów – zwłaszcza, że słyszałem je pierwszy raz. Zespół spotkał się z fenomenalną wręcz reakcją publiczności, która przypomniała wszystkim, że Polska i jej mieszkańcy są spragnieni Muzyki. I mimo, średniego znania materiału, wszyscy doskonale się bawili. Zespół rozgrzewający – a takim tego dnia było DARK SUNS wykonał swoją robotę świetnie. Na szczególną uwagę zasługuje śpiewający lider zespołu, który dość nietypowo zasiada za bębnami – są więc one w centrum sceny. Daje to ciekawy efekt, bo głos dociera do nas z innego miejsce niż zazwyczaj (nie od razu widzimy własciciela tego głosu) i powoduje lekkie zdziwienie na początku. Nie oznacza to jednak, że nie da się tych dwóch tematów pogodzić. Wyszło to bardzo sprawnie. To co zespół DARK SUNS zaprezentował jest mieszanką mocnego metalowego grania z ładnie rozbudowanym instrumentarium, śpiewu „zwyczajnego” i growling’u z zapędami progresywnymi. Występ był okazją do przedstawienia utworów z albumu Existence , który można było zakupić w koncertowym sklepiku, który w przeciwieństwie do sklepiku gwiazdy wieczoru, był otwarty do samego końca.

PAIN OF SALVATION

Gdy wybrzmiała godzina 21:30 kilkuletnie oczekiwanie skończyło się. PAIN OF SALVATION przybyli na scenę do Klubu Rotunda, podpięli się do prądu i zagrali. Ale jak! To co zaprezentowali Frederik Hermansson (instr. klaw), Johan Langell (perkusja) Johan Hallgren (gitara), Kristoffer Gildenlow (bas) i Daniel Gildenlow (gitara, wokal) jest bardzo trudne do opisania. Prawie dwie godziny (bez dwóch minut) potężnego, fenomenalnego grania, rozbudowanych partii instrumentalnych, mnóstwo fantastycznego (mimo przeziębienia Daniela) śpiewania. Repertuar obejmował praktycznie całą dyskografię i co dla mnie najważniejsze nie odtworzyli ostatniego albumu w całości – pojawiły się z niego tylko trzy czy cztery utwory. Zagrali za to dużo mojego ulubionego materiału z wczesnych płyt w tym z ulubionej Entropii i Remedy Lane za które to płyty najbardziej ich kocham. Gwiazda wieczoru zaprosiła też przedstawiciela supportu do wykonania dwóch utworów razem z nimi. Wyszło to dość ciekawie. Zespół grał długo, choć słyszałem opinię, że za krótko. Jak donoszą znawcy zespołu ich standardowy czas występu to dwie i pół godziny, lecz Daniel nie był w najlepszej formie – nie miejmy mu tego za złe. Swoją drogą, poza tym, że jest on bardzo dobrym muzykiem, potrafiącym pokazać nam bardzo wiele i przesłać ku nam olbrzymią ilość pozytywnych emocji, jest również niezłym aktorem. Przypomniał mi się koncert Marillion. Tak jak Steve Hoghart Daniel nie tylko przekomarzał się z publicznością i pozwalał sobie na żarty (całkiem liczne), lecz również przebierał się i zmieniał image (reszta zespołu zresztą też) w zależności od scenariusza koncertu. Doskonałe zagranie, miód na oczy i uszy zgłodniałej publiczności, która nie pozostawała zresztą dłużna – pięknie wyśpiewywała teksty i niesamowicie wręcz tupała przed bisami.

HOME, SWEET HOME

Do domu było po koncercie jeszcze bardzo daleko, jednak czas się nie dłużył. Świetny, długi, mocny koncert, moim zdaniem dużo lepszy od ostatniej trasy Dream Theater w Polsce. Dobra sala, miła obsługa i dużo znajomych. Minus się oczywiście też musiał zdarzyć – co mnie smuci. Odniosłem wrażenie, że było ciut za głośno. Oczywiście muzyka tego wymagała, ale myślę, że można by było przy następnym prog-metalowym koncercie troszkę bardziej „dopieścić” walory dźwiękowe. Zanim położyłem się przed szóstą we własnym łóżku, do samego Wrocka dźwięki ze sceny rozbrzmiewały w mojej głowie.


DARK SUNS SET LIST:
Zero
The Euphoric Sense
Fear And The Element
You, A Phantom Still
Daydream
Patterns Of Oblivion

PAIN OF SALVATION SET LIST:
Used
Diffidentia
People Passing By
Spirit Of The Land
Inside
Inside Out
Ashes
Of Two Beginnings
Ending Theme
Second Love
Animae Partus
Deus Nova
Dea Pecuniae

Bis 1:
Undertow
Martius / Nauticus Pt. 2

Bis 2:
Oblivion Ocean
! Foreword

 

Zdjęcia:

Sklepik Dark Suns Pain Of Salvation Daniel Gildenlow Johan Hallgren i Frederik Hermansson Daniel Gildenlow Kristoffer Gildenlow Johan Hallgren Kristoffer Gildenlow Johan Hallgren
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.