ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Marillion ─ Size Matters w serwisie ArtRock.pl

Marillion — Size Matters

 
wydawnictwo: Racket Records 2010
 
CD 1 1. A Few Words For The Dead [9:24]
2. This Town – The Rakes Progress [10:46]
3. This Is The 21st Century [10:31]
4. Ocean Cloud [17:27]
5. If My Heart Were A Ball It Would Roll Up Hill [9:12] CD 2 1. Interior Lulu [15:03]
2. Kayleigh/ Lavender/ Heart Of Lothian [9:57]
3. The Invisible Man [13:01]
4. This Strange Engine [17:07]
5. Neverland [11:36]
 
Całkowity czas: 124:04
skład:
Steve Hogarth – vocal, keyboards, quitar, tambourine / Steve Rothery – guitars / Mark Kelly – keyboards / Pete Trewavas – bass / Ian Mosley – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,10
Arcydzieło.
,14

Łącznie 29, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
04.02.2011
(Recenzent)

Marillion — Size Matters

Pamiętam … ok., pewnie nie tylko ja, jak to z dziesięć (z górką) lat temu ekscytująco uczestniczyliśmy w internetowych rozmowach na listach mailingowych. Nikt pewnie wówczas nie myślał (ja z pewnością nie), że ich los został właściwie przypieczętowany zanim tak na dobre się rozwinął. Jednak wcale nie mam tu zamiaru rozwodzić się, dlaczego tak się stało, ot po prostu stwierdzam fakt. A przypominam go, bo miałem wtenczas nadzieję, że ta wspólnota funkcjonująca w sieci na zasadzie wymiany informacji faktycznie zbliżała do siebie ludzi. Stawaliśmy przed światem z bagażem naszych doświadczeń muzycznych i … otrzymywaliśmy to samo od osób, które znajdowały się gdzieś tam po drugiej stronie kabla. Nigdy wcześniej tak nie było – przynajmniej nie na taką skalę. Znajomy z listy siedział przed komputerem w pracy / w domu / na uczelni tysiące kilometrów od nas, a mimo to kolejne maile odczytywało się właściwie w czasie rzeczywistym. To było jak rozmowa przy piwie, czasami zwykła, momentami ekscytująca, a chwilami nawet przerażająco inspirująca. A potem … jak w większości filmów katastroficznych – wszystko zaczęło się rozpadać. Obrośliśmy w nową wiedzę, w nową muzykę. Zmienił nam się punkt widzenia i na siłę forsowaliśmy go kosztem innych. Nikt nie był w stanie przekonać nas, że czarne jest czarne, a białe jest białe – słowem, weszliśmy na równię pochyłą i listy zaczęły umierać. Jedna po drugiej.

Życie nie znosi jednak próżni: zaraz zatem w sieci pojawiła się alternatywa. Fora internetowe, tworzone ad hoc lub też przy okazji mnożących się witryn internetowych o muzyce. Już … niby bardziej bezpieczne, bo … moderowane. Mniej agresywne i tłamszące osobowości ludzi, którzy z muzyką (tudzież czymkolwiek innym) dopiero zaczynali swoją przygodę. Dające nadzieję, że będzie inaczej. I znów po latach niektórzy z nas się tam spotykali. Z nowymi doświadczeniami, mając w pamięci co zaszło onegdaj, staraliśmy jakoś zapanować nad naszym dążeniem do unicestwienia przeciwnika; ba – usiłowaliśmy zapomnieć, że w naszej naturze leży ta chęć dominacji i szukaliśmy wyważonych słów, by do tej naszej muzyki przyciągnąć jak najwięcej ludzi. Tylko… że właściwie była to walka z wiatrakami. Nie da się obiektywnie oceniać muzyki i wyrażać na ten temat swoich sądów. Nie ma czegoś takiego. Osobowości pozostaną sobą, z rzadka rozumiejąc powagę sytuacji, którą rodzi chęć podzielenia się z innymi własną wizją definicji piękna. I znowuż pisali jedni, milczeli pozostali a fora… cóż… day after day, forum turns grey, like a skin of a dying man: coraz mniej postów, lub coraz więcej postów od tych samych osób. A przecież nie tędy chcieliśmy pójść.

Więc znowuż nastąpił zwrot. Sypnęło blogami, niczym śniegiem zimą. Przemyślenia krótkie, długie, okraszone linkami, zobrazowane muzyką / zdjęciami okazały się być strzałem w dziesiątkę. Można przelewać do sieci swoje myśli, te ważkie i te bezsensowne. Ktoś to przeczyta, ktoś skomentuje, ktoś zapomni o nas. Jest bezpiecznie i anonimowo. Komentarze są wyważone (bo to nie polityka), jak napiszę coś na czyimś blogu, on odpisze na moim – koło się toczy. Jesteśmy sobie sami panami naszej przestrzeni, komfortowo przesłuchujemy sobie kolejne albumy licząc na to, że coś jeszcze nas zaskoczy. Przeglądamy sobie kolejne witryny w sieci, mając nadzieję na żywsze bicie serca. I tylko czasami – deep down inside we’re all one and the same … marzymy, by ta blogowa samotność wstrzyknęła nam w żyły taki zasób adrenaliny, jak te chwile, które ongiś przeżyliśmy w pierwszych tygodniach naszej bytności w sieciowej społeczności. Those are the days of our lives śpiewał kiedyś Freddie Mercury. I takie myśli nas nachodzą, gdy wspominamy sobie przeszłość.

Właśnie na jednym z takich blogów wyczytałem ostatnio twierdzenie, z którego wynikało, iż wstyd przyznawać się do tego, że jest się fanem Marillion. Tak… chyba zacznę to robić na przekór właśnie dlatego. Zwłaszcza, że dotarło do mnie niedawno kilka płyt koncertowych tej grupy, z których przynajmniej dwie to dzieła absolutnie porywające. A że są tacy, co uważają inaczej – cóż… ich prawo. Zacytowałbym w tym miejscu słowa Borcha Trzy Kawki, ale po co. Skupmy się na muzyce, skoro tak wiele nieobiektywnie i nie na temat zostało już napisane.

Zatem Size Matters to album nagrany podczas Marillion Weekend w CentreParcs w Holandii, w marcu 2009 roku. Zawierający taki zestaw nagrań, który przyprawia o atak serca. Bo to album genialny do bólu. Porywający. Znakomicie nagrany i zrealizowany. Po prostu piękny. I zupełnie zapomniany przez współczesny świat. I dobrze – piękno nie jest dla wszystkich.
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.