ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Fish ─ Companion (bonus CD Fellini Days) w serwisie ArtRock.pl

Fish — Companion (bonus CD Fellini Days)

 
 
1. 3D (live in Rotterdam, 10.05.2001)
2. So Fellini (live in Poznan, 31.05.2001)
3. Tiki 4 (live in Oslo, 18.05.2001)
4. Pilgrim’s Address (live in Oslo, 18.05.2001)
5. Clock Moves Sideways (live in Oslo, 18.05.2001)
6. Dancing In Fog (History of Guns Re-mix)
7. Obligatory Ballad (Spaced Out Re-mix)
8. Clock Moves Sideways (Two Clocks in One Whole Re-mix)
9. Our Smile (Acoustic Version).
 
Całkowity czas: 63:09
skład:
Fish - v / John Marter - dr (1-5) / Steve Bamacle - b (1-5) / John Young - k (1,4,5,6), Jim Heyden - k (2), Max Rael - k (6/7/8) / b-vocals: Susie Webb & Zoe Nicholas (3/5/7)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,5

Łącznie 8, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
10.01.2002
(Recenzent)

Fish — Companion (bonus CD Fellini Days)

Suplement. Wreszcie jest. Płytka, o której pisałem przy okazji recenzji płyty Fellini Days dotarła do mnie ... 2 stycznia br. Przesądny nie jestem, ale jeśli ma to zapowiadać kolejny „Rybny Rok” – protestował nie będę. Dodatkowa płyta była już w sprzedaży na listopadowym koncercie Fish’a w Poznaniu, jednak wszyscy ci, którzy kupili w przedsprzedaży (poprzez Sieć) album Fellini Days, powinni otrzymać tę płytę za darmo. I – niżej podpisany jest tego przykładem – otrzymali tę płytę.

Pierwsze pięć nagrań to koncertowe wersje utworów znanych z płyty Fellini Days. Wykonania żywiołowe, pokazujące, że zarówno Fish, jak i reszta zespołu jest w doskonałej formie. Żadnych niedociągnięć, no, może mało entuzjastyczne podejście Norwegów do muzyki Fish’a. I co ważne – żaden z tych utworów nie stracił nic ze swojej magii. Pozostałe cztery utwory niby też znamy z ‘Felliniego’. Tylko, że tu pojawiają się w zmienionych wersjach. Najmniej się różni Our Smile, który tak jak z opisu wynika, jest po prostu kolejnym akustycznym kawałkiem, taką miłą pioseneczką. Pewnie też najbardziej przypadnie do gustu większości fanów. Reszta – jest ... dużo ciekawsza. Fish, z pomocą Elliota Nessa stworzył wersje utworów – nie wiem – czy nie lepsze od oryginałów. Na pewno warte uwagi. Oparty na transowym rystmie basu Dancing In Fog zachowuje swoją nieprawdopodobną atmosferę za sprawą tej trąbki, a wrażenie samotności wśród demonów poteguje tylko natrętne pojękiwania klawiszy. Dalej – jest jeszcze lepiej. Obligatory Ballad w tej wersji podoba mi się bardziej niż na płycie Fellini Days ! Wręcz nieprawdopodobne, aby Fish tak brzmiał ! Na początek śpiewanemu przez Fish’a tekstowi „Time was when I called you before we went to sleep, no matter where” towarzyszą dźwięki wręcz kosmiczne, po czym obligatory ballad przechodzi w ... zapętlony pęd perkusji. I ... wbrew obawom – spokojny śpiew wokalisty sprawdza się na tle tego pośpiechu dźwięków, jakimi raczy nas perskusista i oszczędny w środkach klawiszowiec (o ile tak można powiedzieć). No i ostatni z trójki kombinowanych utworów – Clock Moves Sideways. Również w znacznie zmienionej wersji – ci co znają oryginał będą zaskoczeni. Trans, podawany od początku utworu narasta, by podczas refrenu wręcz wybuchnąć zgiełkiem ! Rewelacyjnie sprawdza się to z tekstem Clock, podawanym początkowo melorecytacyjnie przez Fish, by w refrenie histerią w głosie mógł już wszem ogłosić, że „...when the clock moves sideways” wtedy „Fellini Days = Fugazi”. Czy można nazwać ten ośmiominutowy utwór arcydziełem art-rocka nowego stulecia ? Myślę, że tak. Jest to jakby kontynuacja stylu ostatniej płyty Galahad. Co – nie ukrywam – mnie satysfakcjonuje i to bardzo.

Podsumowując, na płytkę można spojrzeć z dwóch stron. Po pierwsze – trochę żal, że znalazło się tu aż tyle nagrań koncertowych, zamiast np. nowych utworów. Po drugie szkoda, że nominalnie – to wcale nie ma tu nowych utworów. Choć – te trzy fragmenty nowego spojrzenia na Dni Felliniego – trzeba traktować jak zupełnie nowe nagrania. Generalnie – moim zdaniem - płyta raczej nie będzie się podobała tym wszystkim, którzy oczekują od Fish’a utworów takich, jakie grał. Nie znajdzie tu nic dla siebie osoba przywiązana do pewnej konwencji utworów art-rockowych. Nie – tej muzyce zdecydowanie daleko do stylu prezentowanego choćby przez Pendragon. Czy to wada ? Każdy musi sam sobie na to odpowiedzieć. Celowo unikam porównań, po co je stosować, skoro nic nowego nam nie powiedzą. Czy Fish mógby z tymi nagraniami trafić do większej liczby słuchaczy ? Zapewne. A starzy fani ... czy nie czują się oszukani ? Niby czym, chyba nie rewelacyjną formą ulubionego artysty. Oby tak dalej.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.