ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Jethro Tull  ─ Rock Island w serwisie ArtRock.pl

Jethro Tull — Rock Island

 
wydawnictwo: Chrysalis Records 1989
 
1. Kissing Willie [03:32]
2. The Rattlesnake Trail [03:59]
3. Ears Of Tin [04:53]
4. Undressed To Kill [05:24]
5. Rock Island [06:52]
6. Heavy Water [04:12]
7. Another Christmas Song [03:30]
8. The Whaler’s Dues [07:53]
9. Big Riff And Mando [05:57]
10. Strange Avenues [04:09]
 
Całkowity czas: 50:21
skład:
Ian Anderson – Vocals, Flute, Acoustic Guitar, Mandolin, Keyboards, Drums / Martin Barre – Guitar / David Pegg – Bass Guitar, Double Bass, Mandolin / Doane Perry – Drums / Martin Allcock – Keyboards / Peter Vettese – Keyboards
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,6
Niezła płyta, można posłuchać.
,6
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,7
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,14
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,10
Arcydzieło.
,10

Łącznie 55, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
27.04.2009
(Recenzent)

Jethro Tull — Rock Island

Recenzje tej płyty zawsze działały mi na nerwy. Jakoś zawsze (Tylko Rock, Allmusic, itp.) recenzentom gwiazdki kończyły się bardzo szybko…

Żeby było jasne - ja też uważam, że swoje najwspanialsze płyty Jethro nagrało w latach siedemdziesiątych. Od bardzo dobrej płyty „Stormwatch” zaczął się kryzys. I nie chodzi mi o fascynację Iana syntezatorami, maszynami perkusyjnymi i tym podobnym cudactwem. Na płytach „A” i „Under Wraps”, bardziej niż elektroniczne brzęczydła kłuł mnie w uszy wyraźny brak ciekawych pomysłów muzycznych. Ian miał najwyraźniej solidny kryzys twórczy (dość posłuchać „Walk Into Light”). Dawna energia i pomysły wróciły na „Crest Of A Knave” wraz z wyraźnym ukłonem w stronę Marka Knopflera i jego zespołu. Temu akurat trudno się dziwić - wzorzec szczytny, do tego Ian Anderson wokalnie nigdy nie był daleko od sposobu śpiewania Mruczusia, a Martinowi Barre – gitarzyście dobremu, lecz przecież nie wirtuozowi – też wyraźnie przypasował "markowy" styl gry na gitarze…

„Crest Of A Knave” oceniany jest na ogół dość pozytywnie, choć bywają wyjątki. „Rock Island” ma opinię słabej kopii oryginału. Tymczasem mamy tu raczej do czynienia z naturalną ewolucją pomysłów z poprzedniej płyty. Trochę brakuje typowych dla Jethro elementów folkowych – te pojawiają się epizodycznie, w tle; nie ma za to przeładowania elektroniką, nie ma obecnych jeszcze na „Crest...” automatów perkusyjnych. Przeciwnie – w żyłach Jethro Tull zaczyna coraz śmielej krążyć nowa krew.

„Kissing Willie”, otwierający album, to utwór dość kpiarski. Oparty ponoć na młodzieńczych przeżyciach jednego z muzyków grupy, zilustrowany wariackim, iście "bennyhillowym" teledyskiem, traktuje o… a zresztą, wystarczy sam tytuł – „Całowanie wacka”. Ale to ewenement na tej płycie. W większości bowiem tematyka utworów jest poważna. Nawet „Undressed To Kill” – opowieść o tancerce erotycznej z nocnego klubu – tak naprawdę więcej mówi o samotności i ponurej determinacji. Do tego „Ears Of Tin” – opowiadający o zaniku małych, lokalnych społeczności, roztapiających się w ogromie wielkich, anonimowych miast, czy „Big Riff And Mando” – historia kradzieży mandoliny Barre’a przez jednego z fanów, a w rzeczywistości obraz życia w ciągłym kieracie wielkiej trasy koncertowej. Jeszcze do tego „The Whaler’s Dues” – spowiedź wielorybnika, który wie, że zadaje cierpienie zwierzętom, ale nic innego nie potrafi robić, a w domu czeka żona i dziecko na utrzymaniu.

Jest tu kilka żwawych, wykonanych z dużym biglem i energią utworów – „Kissing Willie” właśnie, „The Rattlesnake Trail”, „Heavy Water” – bodaj najlepsza kompozycja na całej płycie. Są dłuższe, bardziej stonowane, rozbudowane kompozycje – „The Whaler’s Dues”, tytułowa. Są ballady – pięknie łącząca stonowane, nastrojowe, gitarowo – klawiszowe pejzaże w zwrotce z bardziej rockowym refrenem, „Ears Of Tin”, klimatyczna „Strange Avenues” i znakomita, melancholijna „Another Christmas Song”…

Nie jest to arcydzieło, ale płyta, której po prostu bardzo dobrze się słucha. I którą osobiście stawiam wyżej niż „Crest Of A Knave”.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.