ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Museo Rosenbach ─ Zarathustra w serwisie ArtRock.pl

Museo Rosenbach — Zarathustra

 
wydawnictwo: BMG 1973
 
1. Zarathustra a) L'Ultimo uomo (3:57) b) Il re di ieri (3:12) c) Al di la del bene e del male (4:09) d) Superuomo (1:22) e) Il tempio delle clessidre (8:02)
2. Degli Uomini (4:01)
3. Della Natura (8:24)
4. Dell'Eterno Ritorno (6:15)
 
Całkowity czas: 39:22
skład:
- Giancarlo Golzi / drums, vocals / - Alberto Moreno / bass, pianoforte / - Enzo Merogno / guitar, vocals / - Pit Corradi / Mellotron, Hammond / - Stefano Lupo Galifi / vocals
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,16

Łącznie 30, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
22.08.2010
(Recenzent)

Museo Rosenbach — Zarathustra

Włoski rock progresywny – część ósma.

Piekarnia, muzeum, bank – coś sobie włoscy prog-mani upodobali instytucje użyteczności publicznej na szyldy dla swojej działalności. Piekarnia i bank funkcjonują dalej, a muzeum zamknęło swoje podwoje raptem po nagraniu jednej(*), za to słynnej płyty – „Zarathustra”.

Przez bardzo, bardzo wielu fanów włoskiego rocka progresywnego uważana jest za najlepszą płytę prog-rockową, jaka powstała na Półwyspie Apenińskim. Nie powiem, żebym się z tym całkiem zgadzał, ale też nie powiem, żebym znał wiele lepszych podobnych wydawnictw stamtąd. „Zarathustra” jest dziełem wybitnym i już.

Ale kiedy już przestaniemy się tym zachwycać, a zaczniemy analizować tą muzykę z nieco chłodniejszą głową, zauważymy, że Museo Rosenbach pod pewnymi względami różniło się od innych włoskich wykonawców progresywnych – miało mało włoskie brzmienie. Ciężkie, „zawiesiste”, zdominowane przez organy i mellotron. Przez to ta muzyka jest monumentalna, a zarazem mroczna i ponura. Tutaj Museo Rosenbach bardziej przypominało kapele brytyjskie, albo niemieckie. Włoska jest reszta, czyli język, w którym śpiewa wokalista, oraz melodie. Wyszła z tego swego rodzaju hybryda, ale nie od dziś wiadomo, że kundle są najmądrzejsze i najzdrowsze.

Kiedy wrzucimy płytę do odtwarzacza, wyświetli nam się osiem utworów, chociaż w rzeczywistości jest ich tylko cztery. Pierwsze pięć to faktycznie jeden utwór – tytułowa suita, zajmująca w oryginale pierwszą stronę winyla, a na CD wstawiono w nią pięć indeksów. Opus magnum to właśnie ta suita. Próżno na niej (jak na całej płycie również) szukać jakichś efektownie zakręconych popisów instrumentalnych – najważniejsze są melodie i niepowtarzalny klimat (troszeczkę to Morte Macabre przypomina, albo raczej odwrotnie). Cały utwór zbudowany jest dosyć typowo jak na rockową suitę – mamy temat przewodni z pierwszej części, potem pojawiają się inne motywy, a główny temat wraca na finał. Pozostałe trzy utwory to już mimo wszystko nie ta klasa, co tytułowy. Na szczęście różnica nie jest znaczna. Same w sobie są bardzo dobre – utrzymane w podobnym stylu i nastroju co „Zarathustra” – ale mają pecha być po niej.

Jazda obowiązkowa dla fanów włoskiego ( i nie tylko) prog-rocka.

(*) – dziesięć lat temu ukazała się druga płyta Museo Rosenbach, a z pierwszego składu pozostali tylko Giancarlo Golzi i Pit Corradi. Ponoć bardziej przypominała Matia Bazar – popowy zespół, w którym potem w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych grał Golzi, niż samo Museo. Od tego czasu – cisza.
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.