ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Bliss ─ Afterlife w serwisie ArtRock.pl

Bliss — Afterlife

 
wydawnictwo: Music for Dreams 2005
 
1. Lento
2. If Heaven Closer
3. Lost Soul
4. The Suns Of Afterlife
5. Long Life
6. The Whispering Sea
7. Moon Of Langa
8. Blissful Moment
9. Remember My Name
10. Avapapa
 
Całkowity czas: 60:41
skład:
Steffen Aaskoveen / Marc – George Andersen / Alexandra Humnede / Tchando oraz gościnnie: Kim Sjögren / Kasper Tranberg / Kaare Bjerko / Steen Grontved / Mads Vinding / Jacob Andersen / Kurt Larsen / Xenia Lach – Nielsen / Al Agami / String Ensamble „Mermaid Strings”
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,17

Łącznie 25, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
02.12.2006
(Recenzent)

Bliss — Afterlife

 
„Obecnie pojawią się lepsze warunki
dla powstania bardziej wszechogarniających form władzy,
jakie nie istniały nigdy wcześniej…”
 
Smętny cytat z Nietzschego potęguje nastrój zrezygnowania i porażki. Jest prawie północ, kończy się druga dekada listopada 2006 roku. Pogasiłem światła, by w ciemności, wpatrując się jedynie w bladą poświatę monitora, odszukać przesłanki człowieczeństwa w okruchach naszej kultury. Okruchach, właśnie. Bo, że nie są to pełne pasji dyskusje o sztuce, o literaturze innej, niż łaknąca taniego poklasku, o filmie budzącym w nas ożywczą lekkość w sercu … temu nie zaprzeczy nikt. A ZAMIAST! Zamiast tego mamy niekończące się rozmowy Polaków o polityce, zwalczaniu układu lub zwalczaniu zwalczaczy układów. Nerwowe spojrzenia przechodniów i strach, czy nas rozmówca nie skrywa gdzieś elektronicznego cudeńka, przed którego wścibskimi uszami i oczami nie sposób będzie się później ukryć. Taka jest rzeczywistość, a Lorca dokłada doń swoje trzy grosze…
 
„Zamknąłem drzwi od balkonu,
Ponieważ nie chciałem słuchać płaczu.
Ale za szarymi ścianami
Nie było słuchać nic prócz płaczu…”
 
Bo media jak zwykle epatują przemocą. Nie da się tego oglądać. Więc jak zwykle myślę: muzyka. Muzyka mnie uratuje, i dalej, przeglądać półki w poszukiwaniu straconego czasu. Ale czy odnajdując utracone bezmyślnie minuty po to tylko, by je zaraz zaprzepaścić na rzecz nikomu nie potrzebnych chwil w samotności, ze słuchawkami na uszach nie popadam w paranoję? Rozpacz, całkiem jak u Lorcy tylko potęguje wrażenie:
 
Bardzo mało jest śpiewających aniołów,
Bardzo mało jest szczekających psów,
Tysiąc skrzypiec mieści się w jednej dłoni
 
Ale płacz jest olbrzymim aniołem,
Płacz jest olbrzymimi skrzypcami
Łzy tamują głos wiatru
I nic już nie słychać prócz płaczu.
 
Co tu zrobić – myślę poganiany niemiłym przeczuciem, że dzień się kończy i nieodzownie czas już spać, bo praca, bo obietnice, bo jutrzejsze obowiązki i takie tam. Nie dokończę zaczętego rozdziału, brzmiąca cicho w słuchawkach skarga sopranistki urwie się niczym nić ludzkiego żywota, przecięta niezauważonym ruchem nożyc Atropos. Powiecie, że jutro też usiądę w tym fotelu, herbata będzie równie cierpko smakować, a cisza za oknem lub szum wiatru w niczym nie będą różnić się od tego wieczora. Niby tak, ale gdzieś pozostaje jednak ta tęsknota, że coś utraciłem. Że włos bardziej posiwiał, a zmarszczki mimiczne wcale nie znikają. I jak tu myśleć o przyjemnościach, skoro rzeczywistość jest jak z Eliota:
 
Pomiędzy żądzą
A spazmem rozkoszy
Pomiędzy możnością
A istnieniem
Pomiędzy istotą
A jej zstąpieniem
Kładzie się cień
 
Bo, przecież cóż pozostaje nam jeszcze to zobaczenia? Co możemy usłyszeć? Dokąd pojechać? Kogo pokochać? Spętani naszym losem, dochodzimy do krawędzi, znad której nie ma już odwrotu. Ktoś kiedyś uroni łzę, potem zapali świecę, a wiatr będzie targał połami płaszcza i zacinał deszczem wgryzającym się w zziębniętą skórę policzka. Raz w roku. Zatem – położyć się mam i umrzeć? Może nie, bo chyba rację ma stary Walt:
 
Długo zastanawiałem się, jaki Cel ma to wszystko,
Szukałem klucza do historii dla siebie i dla tych pieśni,
a teraz go znalazłem,
Nie ma go w zalegających biblioteki bujdach
(tych ani nie akceptuję, ani nie odrzucam),
Nie ma go także w legendach - jak we wszystkim innym,
Jest w teraźniejszości -  to jest Ziemia dzisiaj…
 
Ta płyta to arcydzieło smutku. To mozaika dźwięków przesyconych romantyzmem. Natchniona, spokojna, nie spiesząca się donikąd. Mnóstwo tu fragmentów instrumentalnych. Takich, które są chwilami zatrzymanymi w czasie. Akuratnych dla pogody za oknem, właściwych dla pogody szklanych ekranów telewizorów. Chilloutowe brzmienia, wzbogacone afrykańskimi rytmami, wywołują dreszcze, gdy nieziemskie wręcz wokalizy Xenii Lach Nielsen przeplatają się z dźwiękami granymi na skrzypcach przez „Mermaid Strings”.
 
Czegoż tu nie ma?! Są melodyjne, wpadające w ucho kawałki, przy których nogi same rwą się to tańca. Są utwory wyciszone, gdzie pojedyncze nuty więcej nam mówią o pięknie tego świata, niż wielominutowe solówki, grane przez wirtuozów gitary.
 
Hm, pamiętając, że polityka nie jest wszystkim, a pęd ku przyszłości kiedyś się skończy wróćmy na chwilę do Eliota:
 
Oto jak kończy się świat
Nie z trzaskiem lecz ze skomleniem…
 
Nieśmiało polecam, niech i was ten smutek dopadnie…
 


 

Cytaty w tekście: Friedrich Nietzsche (Wola mocy), Thomas Stearns Eliot (Próżni Ludzie), Federico Garcia Lorca (Lament), Walt Whitman (Długo zastanawiałem się).
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.