ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

koncerty

01.02.2017

WISHBONE ASH, STEVE HILL, LIZARD, Gomunice, Bogart, 29.01.2017

WISHBONE ASH, STEVE HILL, LIZARD, Gomunice, Bogart, 29.01.2017

Chciałoby się powiedzieć – grupa Wishbone Ash wiecznie żywa. Formacja (w wersji z Powellem) już po raz kolejny przybyła do Polski na kilka koncertów i… po raz kolejny została ciepło przyjęta przez niemałą grupę wiernych wielbicieli ich twórczości…

Przynajmniej tak to wyglądało w gomunickim Bogarcie. Choć to niewielki klub sala wypełniła się naprawdę w znacznej części, dzięki czemu atmosfera podczas ich występu była bardzo gorąca. Pewnie, że grupa Andy Powella najlepsze lata ma już dawno za sobą, a ostatnim płytom daleko do klasyków z lat siedemdziesiątych, jednak nazwa wciąż elektryzuje. Fakt, że głównie publiczność z pokolenia czterdziesto-, pięćdziesięcio-, czy sześćdziesięciolatków, ale też ciągle wzbudza zainteresowanie muzycznych mediów, których przedstawiciele licznie stawili się w Bogarcie. A skoro pada tu nazwa klubu - jestem już po raz trzeci na koncercie w tej niewielkiej miejscowości i za każdym razem nie mogę się nadziwić, że w tak – przepraszam, za szczerość, ale takie są realia – prowincjonalnym miejscu udaje się organizować takie imprezy. Z zainteresowaną publicznością, fajnym klimatem, nagłośnieniem i świetnymi światłami.

Wishbone Ash też widziałem już trzeci raz i… nie zachwycili mnie jakoś szczególnie, trudno też jednak mówić o rozczarowaniu. Ot, czterech doświadczonych i dosyć już wiekowych muzyków (no może poza młodzieniaszkiem Crabtreem, który ma za sobą bębnienie w cenionym Pendragonie) zagrało solidny, trwający godzinę i trzy kwadranse set. Nie bawili się w jakieś szaleństwa, choć ich chwilami bujający boogie rock mógł do tego zachęcać. Jednym słowem, na scenie byli nieco statyczni, stonowani, może nieco znużeni, sam Powell nie był wylewny w kontakcie z publicznością, która wszakże momentami reagowała entuzjastycznie. Nie czarujmy się, najgoręcej było wtedy, gdy wybrzmiewały najbardziej klasyczne killery, jak Persephony, The King Will Come, Warrior, Throw Down The Sword, Lady Jay, Rock’n’Roll Window, Jail Bait, Blowin’ Free, czy zagrany na jedyny bis magiczny Phoenix rozciągnięty do kwadransa. Podobać się mógł napędzany pulsującym basem, transowy i podimprowizowany Open Road. Jednak największą nostalgię wzbudzały tak charakterystyczne dla nich wokalne harmonie i gitarowe unisona, może nie tak krystaliczne, ale mające swój urok.

Przed gwiazdą wieczoru jako pierwszy wystąpił nasz rodzimy Lizard. Przede wszystkim cieszy, że muzyków coraz częściej można słuchać na żywo. Dwa miesiące temu oglądałem ich w Katowicach przed Uriah Heep. Zarówno tam, jak i tu zaprezentowali się po prostu stylowo. Z dużym luzem, pewnością i smakiem wykonali kolejno Chapter I, Chapter IV, Psychopuls #002 part 2 i obowiązkowego Crimsonowego  Schizofernika, który rozgrzał publikę. Tej ostatniej podobał się także Kanadyjczyk Steve Hill, który przez pół godziny raczył zebranych swoim mało oryginalnym, niemniej  energetycznym i nośnym blues rockiem. Najciekawsze było jednak to, że artysta występuje w formule one-man band i nie tylko śpiewa, ale jednocześnie gra na gitarze i perkusji. I choć nie zawsze wyglądało na to, że każdy dźwięk wychodził spod jego palców, muzykalność i techniczna sprawność Hilla musiały budzić szacunek.

 

Zdjęcia:

Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017 Steve Hill, Gomunice, 29.01.2017 Steve Hill, Gomunice, 29.01.2017 Steve Hill, Gomunice, 29.01.2017 Lizard, Gomunice, 29.01.2017 Lizard, Gomunice, 29.01.2017 Lizard, Gomunice, 29.01.2017 Lizard, Gomunice, 29.01.2017 Lizard, Gomunice, 29.01.2017 Lizard, Gomunice, 29.01.2017 Lizard, Gomunice, 29.01.2017 Wishbone Ash, Gomunice, 29.01.2017
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.