ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Kataklysm ─ Prevail  w serwisie ArtRock.pl

Kataklysm — Prevail

 
wydawnictwo: Nuclear Blast Records 2008
 
1. Prevail [3:56]
2. Taking the World by Storm [4:01]
3. The Chains of Power [3:18]
4. As Death Lingers [3:32]
5. Blood in Heaven [5:18]
6. To the Throne of Sorrow [4:52]
7. Breathe to Dominate [4:02]
8. Tear Down the Kingdom [4:23]
9. The Vultures are Watching [5:58]
10. The Last Effort (Renaissance II) [5:02]
 
Całkowity czas: 44:22
skład:
Jean-Francois Dagenais – guitars
Maurizio Iacono – vocals
Stephane Barbe – bass
Max Duhamel – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
17.11.2017
(Gość)

Kataklysm — Prevail

Uwaga! Uwaga! Nadchodzi Kataklizm! Kanada – ojczyzna m.in. Annihilator, Rush, Voivod, Bryana Adamsa i Celine Dion. To także ojczyzna Lucy Maud Montgomery (kto nie zna „Ani z Zielonego Wzgórza” to niech się do tego nie przyznaje). Wracając do muzyki – czołowym przedstawicielem kanadyjskiego death metalu jest Kataklysm, który powstał w 1991 roku w Montrealu. Daruję sobie w tym wypadku wszystkie zmiany personalne, a skupię się na zawartości „Prevail” z 2008 roku.

Muzycy mają nosa do świetnych, precyzyjnych riffów, a wokalista do głębokiego growlu i ekspresyjnego, moim zdaniem, krzyku. Już od pierwszych dźwięków mamy do czynienia z siarczystym death metalem. Na sam początek jesteśmy witani taką, powiedzmy, przestrogą: „Went to hell, Everybody ends up dead, It’s just a matter of when”. Brzmi złowieszczo? Kto chce, niech przejdzie przez te „wrota śmierci”, czy wyjdzie żywy – zobaczymy. Potwory walą drzwiami i oknami, a Kanadyjczycy łomoczą w swe instrumenty, siejąc zniszczenie. Po pierwszym przesłuchaniu włączyłam płytę jeszcze raz, potem następny i następny – i tak w kółko, bo ta muzyka ma moc; jest ciężko, surowo, ale również nieco klimatycznie. Ta muzyka rozdrapuje rany na ciele słuchacza, oszalała perkusja katuje ich umysły, a wokalista wykrzykuje coraz to głośniejsze frazy – brutalnie, ale z umiarem. Gitarzyści potrafią dołożyć do pieca, perkusista zaś przechodzi samego siebie, a muzyka płynie, niczym wino w starożytnej Grecji. Ostre riffy potrafiłyby zabić człowieka na miejscu, nawet by się nie zorientował kiedy to nastąpiło. Zwykły śmiertelnik nie przeżyłby tej sieczki nawet, gdyby Bóg w to ingerował. Takie to właśnie gwałtowne ruchy prezentuje Kataklysm na swoim dziewiątym longplayu. Grupa nie daje nam chwil wytchnienia – ostro jedzie do przodu. „Jest death metal, jest zabawa” - w tym wypadku zabawa w śmierć. Śmierć jest nieunikniona, a tu mamy pretekst, by to uczynić. Słuchając „Prevail” można wyrzucić z siebie całą złość, całą agresję, co wyjdzie na plus. Po takiej solidnej dawce death metalu każdy chyba da upust swoim emocjom i nieco się zastanowi nad sensem życia.

Płyta zaczyna się utworem tytułowym, który idealnie wpasował się styl zespołu. Mamy tu ostre death metalowe riffy okraszone niebanalnym growlem i klimat starej szkoły ekstremalnego metalu. „The Chains of Power” przyczynia się do śmierci słuchacza, nie ma co się nad nim rozwodzić, istna petarda. „As Death Lingers” jest totalną miazgą, „Blood in Heaven” zabójczą bronią ze złowrogo brzmiącym wokalem, a z „To the Throne of Sorrow” bije potężna wiązanka lekko doomowego brzmienia i spokojniejszej perkusji, ale nie w dosłownym znaczeniu tego słowa. Za to „Breathe to Dominate” kipi od złości i agresywnego zachowania. W „Tear Down the Kingdom” riffy brzmią niczym maszyna do zabijania, do tego dochodzi donośny growl i można szaleć, „The Vultures are Watching” natomiast kopie tyłki. Na koniec teledyskowe „Taking the World by Storm” oraz „Blood in Heaven”, przy których możemy trochę odsapnąć za sprawą wolniejszej perkusji, a także – jeden z niewielu w karierze formacji – instrumentalny „The Last Effort”. Zakończenie znakomite!

Teraz troszkę o gościnnych udziałach w albumie. Na płycie wiodący prym gitarowy mają: Dave Linsk („Blood in Heaven”), Pat O’Brien („The Last Effort”) i Jason Suecof („The Vultures are Watching”). Pierwszy znany jest ze współpracy z Overkill, a drugi z Cannibal Corpse. Jeśli chodzi o samą muzykę Kataklysm to z death metalu ewoluował w melodyjny death metal, co na tym albumie słychać. Dużo jest zapożyczeń od Children Of Bodom, ale Kanadyjczycy kroczą ścieżką wyznaczoną już na kilku poprzednich krążkach. Na plus. No, a okładka - full wypas.
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.