ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Birds of Tokyo ─ Brace w serwisie ArtRock.pl

Birds of Tokyo — Brace

 
wydawnictwo: EMI Music 2016
 
1. Harlequins
2. Brace
3. Empire
4. Gods
5. Discoloured (feat. Hayley Mary)
6. Pilot
7. Crown
8. Above/Below
9. Catastrophe
10. Mercy Arms
 
skład:
Ian Kenny – wokal
Adam Spark – gitara, wokal, klawisze
Adam Weston – perkusja
Glenn Sarangapany – klawisze, syntezatory, wokal
Ian Berney – gitara basowa
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
13.11.2016
(Recenzent)

Birds of Tokyo — Brace

Kiedy usłyszałam ten zespół po raz pierwszy, jego kartą atutową był Ian Kenny na wokalu (Karnivool) i… No i w sumie to tyle. Muzyka nieco radiowa, niewyróżniająca się, taki sobie pop rock. Ni to grzeje, ni to ziębi. Ni to skacze, ni to leży. Do chwili aż światło dzienne ujrzał ich singiel „Brace”... i wzniosło się Nowe Jeruzalem.

Okej, z Jeruzalem przesadziłam.

Ale singiel jest naprawdę klasa. Żywy, pulsujący rytm, mocne uderzenie w refrenie, które na ułamek sekundy więzi słowa w krtani. Fajne podduszenie na wysokich rejestrach linii wokalnej Kenny’ego, do tego buntownicze pokrzykiwania i przede wszystkim – riffy gitarowe z iście hardrockowym pazurem. Brzmi znajomo? Z czymś się kojarzy? Jest chyba tylko jeden fanbase, który może przyjąć takie cechy utworu jako pewien constans i rzecz jasna są to fani brytyjskiego trio Muse.

W 2013 roku Birds of Tokyo towarzyszyli formacji Bellamy’ego w australijskiej trasie i być może wtedy mieszkańcy Antypodów postanowili obrać nowy kierunek w muzyce, na co wskazywać może Anchor EP [2015] utrzymane w stylu muse’owego „Undisclosed Desires”, „Follow Me” czy „Madness”. Zgadywanki, hipotezy, subiektywne interpretacje. Fakt faktem, jednak coś się zmieniło i to na lepsze. Wyraźniejsze kontury. Ostrzejsze krawędzie. Bardziej wysublimowane brzmienie. Dojrzalszy przekaz. Cała historia Birds of Tokyo została napisana na nowo w zaledwie 46-minutowym albumie Brace.

Już od pierwszego utworu słychać jak finezyjnie Australijczycy połączyli grane dotychczas lekkie melodie z zupełnie nową, gniewną i niepokojącą energią. „Harlequins” to jak grzeczne zaproszenie do niepozornej burleski, podczas której słuchacz jest niepostrzeżenie oplatany coraz ciaśniejszymi więzami. Zaciekawienie jasnymi, pełnymi kolorów dźwiękami „Brace” wciąga jeszcze głębiej. Chwytliwe, pełne oddechu „Empire” zostaje zastąpione maską „Gods”, która pobudza, dezorientuje i nagle wrzuca w psychodelicznie zawieszone „Discoloured”, mamiące fantazyjnym wokalem (utwór ten został nagrany we współpracy z fenomenalną Hayley Mary z The Jezabels). Zaraz później słyszymy już „Pilot”, który otwiera pod naszymi stopami białą otchłań i sprawia, że bezwiednie spadamy w objęcia „Crown”. Napięcie staje się nie do zniesienia. Liny, biegnące wzdłuż ciała, z każdym uderzeniem w bębny wpijają się mocniej w skórę. Wszelkie światło gaśnie, by po chwili rozbłysnąć silnym pulsem „Above / Below”. Nie ma czasu na oddech. Chłodne fale „Catastrophe” uderzają prosto w twarz. Ciemność wypełza z zakamarków umysłu, nęcona agresywnością riffów gitarowych. Wyczerpanie zamyka powieki. Pogrąża w odmętach. Lecz nagle ciepłe dłonie „Mercy Army” rozplątują sznur. Opatrują rany. Odganiają zgryzoty. Wskazują kierunek. Pierwszy promień słońca. Syntezatorowy rytm przepływu nadziei.

Zdążyłam się już nauczyć, że australijskie zespoły lubią rzucać swoim słuchaczom wyzwanie. Sprawdzać ich. Skopać im tyłki i zobaczyć ile wytrzymają. Birds of Tokyo opanowali tę sztukę perfekcyjnie. Brace zachwyca emocjonalnością, energią i bezpardonowością.  Brudem, ciężkością i żywym rockiem, przepływającym tuż pod cienką skórą.

Pozostaje więc tylko jedno pytanie.

Podejmiesz wyzwanie?

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.