ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pain Of Salvation ─ One Hour By The Concrete Lake w serwisie ArtRock.pl

Pain Of Salvation — One Hour By The Concrete Lake

 
wydawnictwo: InsideOut Music 1999
 
1. Spirit Of The Land [0:43]
2. Inside [6:12]
3. The Big Machine [4:21]
4. New Year's Eve [5:37]
5. Handful Of Nothing [5:37]
6. Water [5:05]
7. Home [5:44]
8. Black Hills [6:32]
9. Pilgrim [3:13]
10. Shore Serenity [3:17]
11. Inside Out [6:37]
 
Całkowity czas: 58:35
skład:
Daniel Gildenlöw - lead vocals and guitars; Fredrik Hermansson - keyboards and samplers; Johan Langell - drums, percussion and vocals; Kristoffer Gildenlöw - bass and vocals; Johan Hallgren
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,6

Łącznie 8, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
21.09.2000
(Recenzent) , (Gość)

Pain Of Salvation — One Hour By The Concrete Lake

"Usiądź na chwilę, dokąd się spieszysz?
Spójrz na piękno dookoła.
Czerwone niebo o poranku,
Barwy krajobrazu,
Świeży powiew wiatru."

Zatem spocznij wędrujący po sieci - opowiemy Ci o pięknie - tak jak my je widzimy. Ten tekst mógł powstać już dawno, ale pojawia się dopiero teraz. Powód ? Bardzo prozaiczny: niedorośnięcie recenzentów do przedmiotu recenzji. Na swoją obronę mamy tylko jedno: to, iż bliskie spotkanie III stopnia z niezindentyfikowanym obiektem muzycznym wywołuje zwykle szok i pewien rodzaj paraliżu. Tak było i w tym przypadku...

"Usiądź więc na chwilę i odpocznij
Wraz z duchem ziemi."

Nie łudź się jednak - to nie będzie do końca odpoczynek. Muzyka szwedzkiego zespołu Pain Of Salvation
( cóż za niezwykła nazwa - Ból Zbawienia) nie pozwoli Ci na to. Zbyt dużo w niej energii, ładunku emocjonalnego, niepokoju, zbyt dużo ....piękna. Tak - piękno w nadmiarze otumania, przerasta, czyni małym. Tak było i w tym przypadku...

"Jestem we wnętrzu wielkiej machiny a ona mnie pożera!
Jestem tylko trybikiem w ruchu, zbyt ślepym, by dostrzec
Kierunek, w którym podążamy."

Nie wszyscy na szczęście zapomnieli, że zawsze należy poszukiwać własnej, odmiennej drogi. Są jeszcze zespoły, które potrafią wznieść się ponad schematyzm narzucany przez współczesne gatunki muzyki rockowej. Co zatem gra formacja Pain Of Salvation ? Hm....najprościej mówiąc coś w rodzaju progresywnego lub też eksperymentalnego metalu. Ale to duże uproszczenie. "One Hour..." to bardzo eklektyczna muzyka.

Nie chodzii tutaj bynajmniej o to, że każdy z utworów reprezentuje inne muzyczne podwórko - co to, to nie. Płyta jest bardzo równa i zwarta, a eklektyzm polega na tym, że Szwedzi czerpią z wielu źródeł, łącząc różne style w sposób, w jaki nie zrobił tego chyba nikt przed nimi. Dużo tu odniesień do wielkiego rocka progresywnego dekady lat 70-tych - zharmonizowanie partii wokalnych oraz spokojniejsze fragmenty przywodzą na myśl uwspółcześnione - w najlepszym tego słowa znaczeniu - dokonania Genesis, Pink Floyd czy momentami nawet Yes. Pain of Salvation tworzą bowiem muzykę bardzo zróżnicowaną pod względem dynamiki. Ciche, spokojne fragmenty przeplatają się z ostrzejszymi partiami - a te, wierzcie nam, naprawdę mają "kopa". Duża w tym zasługa głównej siły napędowej zespołu - wokalisty i gitarzysty, a także autora wszystkich tekstów i większości muzyki na "One Hour By The Concrete Lake" - Daniela Gildenlowa. Gildenlow jest wszechstronnym wokalistą - potrafi zaśpiewać zarówno delikatnie, jak i agresywnie, wręcz czasem hardcore'owo; "wyciągnąć" wysoko i "zgrzytnąć" niemalże growlingiem. Nie boi się też partii chóralnych, które na "One Hour..." często się pojawiają ("The Big Machine", "Shore Serenity", "Black Hills") i nie są to "typowe" chórki - to naprawdę brzmi jakby było śpiewane przez chór! - w końcu udanie wspomagają go Johan Hallgren - g, Johan Langell - dr i Kristoffer Gildenlow - b. Jeżeli chodzi o technikę gry, to uczciwie trzeba powiedzieć, że nie można muzykom PoS nic zarzucić - są po prostu profesjonalistami. Świetnie brzmi, momentami przywodząca na myśl Dreamscape, współpraca basu z perkusją. A dotychczas pomijany przez nas klawiszowiec - niejaki Fredrik Hermansson ? Och, ten dopiero ma fantazję - opętańcze staccatta  (Indide Out) przemieszane z rozlanymi plamami teł klawiszowych... - po prostu pycha. Pain of Salvation to jednak nie wirtuozi, starający się "wysmażyć" zakręconą do granic możliwości muzykę, które to wrażenie można odnieść słuchając twórczości Dream Theater, Liquid Tension Experiment czy Explorer's Club - tutaj przede wszystkim liczy się treść oprawiona w urzekającą, niemniej nie tchnącą "muzycznym barokiem" formę. Wszystko powyższe sprawia, że mamy do czynienia z progmetalem iście szaleńczym, chciałoby się powiedzieć totalnym, gdzie oba te określniki odnoszą się przede wszystkim do członu "prog" - naprawdę wiele zespołów, które dumnie określają się jako prog czy art - rockowe mogłoby się wiele nauczyć od naszych Szwedów - bo Ci nie znają pojęcia nuda czy stagnacja... Na album składa się 11 utworów (13 w wersji japońskiej) i od razu powiemy, że nie ma wśród nich ani jednego słabego kawałka. Pierwszy, muzyczna ilustracja do wiersza Johna Reshawa, pełni właściwie funkcję intra i po jego 40 sekundach zaczyna się właściwa jazda. Ostrzegamy, że to jazda bez trzymanki... płyty nie da się słuchać siedząc spokojnie w fotelu i sącząc piwko, w muzyce zawarty jest ogromny ładunek energii. Pierwsza stacja - a właściwie "pierwszy odlot" - tej jazdy to "Inside" - jeden z najbardziej genialnych utworów, jakie w ogóle zdarzyło nam się usłyszeć! Zostaliśmy nim kupieni od razu i bez reszty. Świetne riffy, bardzo dobry wokalista, no i ta energia! Dalej może już być tylko równie dobrze, aż po zamykający płytę "Inside Out".

"Być czy nie być trybikiem w wielkiej maszynerii
Nie jest to istotą tej gry
Dopóki wyczuwasz ramy wielkiego obrazu
(To tryby sprawiają, że Machina działa)
Oto wszystko, co ze mnie zostało
złamany człowiek nad jeziorem z betonu
Teraz już wiem, że jedna komórka może zabijać
a wielka Maszyna powstaje i upada z powodu... jednego trybiku..."

"One Hour By The Concrete Lake" jest concept-albumem, więc wypadałoby opowiedzieć, o co chodzi w warstwie tekstowej. Lider zespołu, Daniel Gildenlow, studiuje na kierunku "Działalność pokojowa i fizyka jądrowa" i jest bojownikiem o czystość naszej planety, co znalazło odbicie w przesłaniu płyty. To historia
człowieka, który uświadamia sobie, że właściwie nic nie znaczy, jest tylko trybikiem w machinie, w pełnym najrozmaitszego syfu molochu, który rządzi światem dążąc tylko do pozyskania jak największej ilości pieniędzy nie bacząc na nic innego. Przewijają się motywy traktujące o sprzedaży broni, zanieczyszczeniu środowiska naturalnego - wody i ziemi... no i to, co wywiera największe wrażenie - opowieść o jeziorze Karachay, w którym tak długo składowano odpady nuklearne, że wystarczyło posiedzieć godzinę nad jego brzegiem, by przenieść się na łono Abrahama... W tekście czytamy "Całe jezioro Karachay jest obecnie przykryte betonem..." - i to jest właśnie ta tytułowa "Godzina nad betonowym jeziorem".

Poziom słów jest wysoki, choć nie powalający - tak jak muzyka - na kolana. W końcu to i owo na zbliżony temat już słyszeliśmy - choćby w twórczości australijskiej formacji Midnight Oil. Weźmy na przykład Home czy Black Hills z recenzowanej płyty - skojarzenia z wartwą tekstową albumu Diesel And Dust (głownie utwory Warakurna, The Dead Heart i Whoah) narzucają się natychmiast... Niemniej to tylko czepianie się szczegółów. Słuchając krążka Pain Of Salvation...

"Wewnątrz jestem silny
Wewnątrz jestem wolny
Wewnątrz jestem młody
Wewnątrz ciągle jestem sobą."

Wewnątrz mamy przeświadczenie, że muzyka prawdziwie rozwojowa, progresywna wciąż istnieje i jest tworzona. Może ciężko się do niej dociera, może wymaga wielu poszukiwań, ale tym większa wtedy radość z jej odkrycia. Pod tym stwierdzeniem podpisujemy się obiema rękami życząc Wam takiej samej radości z odkrywania nowych obszarów muzycznego geniuszu jaka nam była dana.


 

W recenzji wykorzystano tekst płyty w tłumaczeniu Tomka "Sulaco" Bałdowskiego (baldoto@rocketmail.com) za jego uprzejmą zgodą. Recenzenci pragną też gorąco podziękować Michałowi Rosińskiemu za polecenie przedstawionej kapeli.
Pełen tekst w polskim tłumaczeniu znajduje się na polskiej stronie poświęconej zespołowi Pain Of Salvation: http://www.painofsalvation.prv.pl/
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.