ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Kaipa ─ In The Wake Of Evolution w serwisie ArtRock.pl

Kaipa — In The Wake Of Evolution

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2010
dystrybucja: EMI Music Poland
 
1. In The Wake Of Evolution (10:57)
2. In The Heart Of Her Own Magic Field (5:12)
3. Electric Power Water Notes (17:51)
4. Folkia's First Decision (2:33)
5. The Words Are Like Leaves (5:36)
6. Arcs Of Sound (8:22)
7. Smoke From A Secret Source (9:24)
8. The Seven Oceans Of Our Mind (10:09)
 
Całkowity czas: 70:05
skład:
- Patrik Lundström / voice
- Hans Lundin / keyboards and vocals
- Jonas Reingold / basses
- Morgan Ågren / drums
- Per Nilsson / electric and acoustic guitars
- Aleena Gibson / vocals

Guest Musicians:
- Fredrik Lindqvist / recorders
- Elin Rubinsztein / violin
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,26

Łącznie 34, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
13.04.2010
(Recenzent)

Kaipa — In The Wake Of Evolution

Trzy lata po bardzo nierównym i chaotycznym „Angling Feelings”, Hans Lundin powraca z nowym albumem Kaipy. Nie miałem zbytniej ochoty na kolejną propozycję tego zespołu, również po zobaczeniu, nawiązującego do King Crimson, tytułu. Nie wiem czy to zniechęcenie, czy może bardziej brak wiary w Szwedów. Chyba jedno i drugie po trochu. W końcu jednak przełamałem się… I kto by pomyślał, że kiedy już zdecyduję się na słuchanie, czeka mnie taka miła niespodzianka?

„In The Wake Of Evolution” zaczyna się ładnie, chociaż w sumie początek tytułowego utworu brzmi jak motyw z bajeczki dla bardzo niedorosłej publiczności. Niemniej jest w tym graniu coś pozytywnego, co tylko zachęca do słuchania dalej. No i chyba każdy bez problemu to wyczuje –Yesami pachnie tutaj na kilometr, co jest też sugerowane w samym tekście…

We are closer to the edge than yesterday

Chyba nie przesadzę mówiąc, że prawie wszystko, co zjechałem w recenzji poprzedniego albumu zostało doszlifowane. Na „Angling Feelings” Kaipa sprawdzała się nieźle w długich utworach, ale raziła krótszymi. Tym razem tych zwięzłych jest mniej, ale efekt jest dobry w obu przypadkach. In The Heart Of Her Own Magic Field chodzi za mną już od pierwszego przesłuchania, zwłaszcza przez cudowny głos Aleeny Gibson. Taki beztroski, jakby nuciła to mała dziewczynka z trochę bardziej rozwiniętym gębo fonem, kiedy nikt nie słyszy:-) Bardzo się cieszę, że pani Aleenie dano tym razem większe pole do popisu, ponieważ jej śpiew jest niezwykle charakterystyczny, a styl pozostałych muzyków Kaipy udzielających się wokalnie nie bardzo mi odpowiada (zwłaszcza ich połączenie w chórki). No ale powróćmy do tematu kompozycji. Pierwszym pięciu kompozycjom nie zarzucę absolutnie nic! Utrzymane w bardzo specyficznym, kaipowym stylu, z naleciałościami różnych klasyków prog-rocka (zwłaszcza wspomianego Yes). Naprawdę Szwedzi postarali się. Muzyka „In The Wake…” zabiera nas w podróż po progresywno-folkowo-baśniowym świecie. Ta płyta ma w sobie coś nadzwyczaj pozytywnego. Naprawdę nie pamiętam albumu, dzięki któremu poczułbym się jak przedszkolak, wciągnięty w jakąś niesamowitą, aczkolwiek naiwną baśń. Właśnie! Może w tym tkwi sekret? Te dźwięki są jakieś takie… naiwnie radosne. Trzeba zaznaczyć, że ich prostota z zadziwiającą zwiewnością współbrzmi z instrumentalnymi popisami, których też tu nie brakuje. Kolejny raz pochwały dla Lundina za klawisze, również za to, że tym razem odsuwa się na drugi plan i wie kiedy.

W każdym utworze wiele się dzieje i zespół nie oszczędza w środkach, żeby pokazać swoją muzykę jak najbarwniej. Gościnnie na skrzypcach zagrała Elin Rubinsztein, gdzieś na początku Electric Power Water Notes przewinął się flet(ech, pamiętna chwila…), a już w Folkia’s First Decision to on wygrywa główną melodię z akompaniamentem gitary. Bardzo podoba mi się również moment The Words Are Like Leaves, w którym to Aleena śpiewa tylko z perkusją i basem w tle. Można tak wymieniać, wymieniać i wciąż odkrywać nowe rzeczy, których nie słyszało się poprzednim razem.

Niestety pod koniec albumu, tak mniej więcej przy Arcs of Sound i Smoke From A Secret Source, Szwedzi tracą trochę ikry i wyczucia. Może też płyta jest trochę za długa i po pewnym czasie jesteśmy przesyceni muzyką Kaipy? Lundin powinien na to uważać, bo proponowany przez niego styl i, wiążące się z nim, bogactwo aranżacyjne nie potrzebuje wiele czasu, żeby zmęczyć. Na szczęście utwór kończący płytę naprawia nieco podszarpane wrażenie.

Nowa Kaipa ze starą wiele wspólnego nie ma i, jak widać, nie zamierza tego zmieniać. Odmieniony styl wydaje się trochę udoskonalony od czasu ostatniego albumu. Jednak nie przesadzałbym z tą bliskością do krawędzi (close to the edge). Do ideału jeszcze długa droga, a ładowanie takiej ilości materiału nie pomoże się do niego zbliżyć. Nie bez powodu muzycy wracają w dobie 80-minutowych dysków do nagrywania krótszych albumów. Kaipa jest dowodem na słuszność takiego postępowania. No ale skończmy z tym narzekaniem. Wszak w ciągu tych 70 minut ani razu nie pomyślałem, że coś jest bezsensownym wypełniaczem krążka. No i najważniejsze – słuchanie „In The Wake Of Evolution” sprawia mi wiele przyjemności. Mogę śmiało powiedzieć, że tym razem Kaipa nagrała naprawdę dobrą płytę.

Polecam, naprawdę wciąga!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.