ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

koncerty

11.11.2012

TOMMY EMMANUEL (+ Adam Palma), Łódź, Wytwórnia 10.11.2012

TOMMY EMMANUEL (+ Adam Palma), Łódź, Wytwórnia 10.11.2012
Sobotni koncert Tommy’ego Emmanuela w łódzkiej Wytwórni jest już za nami... Chciałoby się tylko dodać, że niestety. Tym samym zakończyła się mała trasa koncertowa tego wybitnego artysty, podczas której odwiedził jeszcze Wrocław (8 listopada wystąpił na koncercie w ramach 15. Wrocławskiego Festiwalu Gitarowego – Gitara 2012) a dzień wcześniej rzucił na kolana publiczność w warszawskim teatrze Palladium.

Podniosłe przymiotniki opisujące ten występ można by mnożyć i mnożyć, ale ponieważ nie o to chodzi w relacji, spróbuję inaczej przelać na „papier” wrażenia, jakie pozostawił w ten koncertowy wieczór. Wchodzących na salę klubu przy Łąkowej witała ascetycznie zastawiona scena, na której poza dwoma mikrofonami znajdował się jedynie statyw na trzy klasyczne gitary gwiazdy wieczoru, dwa małe wzmacniacze, taboret oraz niewielkich rozmiarów stoliczek, na którym oprócz wody mineralnej znajdowały się m.in. kostki i szczotka do grania na perkusji. Po krótkiej zapowiedzi organizatora, kwadrans po dwudziestej na scenę wkroczył Adam Palma. Został zapowiedziany jako „świetny gitarzysta jazzowy” i od razu zdementował to twierdząc, że jest jedynie „gitarzystą rockowym”. Muzyk jest absolwentem Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach, dał się poznać jako świetny muzyk sesyjny, na swoim koncie ma kilka płyt solowych (Good Morning, 2012). Zagrał około czterdziestominutowy set, śmiało można powiedzieć, iż był świetną mieszanką nie tylko jazzu, ale rocka, country, a nawet gdzieś odważnie zahaczał o rejony bluesa. Palma, podobnie jak jego mistrz, w swojej grze wykorzystuje technikę gry zwaną fingerstyle, czyli styl pozwalający na jednoczesne prowadzenie melodii, linii basu oraz podkładu akordowego – co w rezultacie stwarza wrażenie obecności kilku gitarzystów. Gitarzysta grał utwory ze swojej ostatniej płyty 2012, wydanej w maju, a na szczególną uwagę zasługuje jego interpretacja kołysanki Henryka Warsa „Ach, śpij kochanie”. I choć jego koncert był naprawdę świetny, to jeszcze daleka droga przed nim, aby wyczyniać z gitarą to, co Emmanuel. Palma dał się też poznać jako sympatyczny konferansjer mający świetny kontakt z publicznością. Na koniec zapowiedział, że niebawem powróci z koncertami wraz z Eweliną Flintą. Po tej części nastąpiła kilkunastominutowa przerwa, w międzyczasie azjatyckiej urody niewiasta zabrała się za strojenie gitar tego, na kogo wszyscy czekali.

Równo o 21. na scenie pojawił się Tommy Emmanuel, szybko się przywitał i od razu zaczął swój koncert. Publiczność się ożywiła i w takim stanie pozostała do końca wieczoru. Widziałem niejeden gitarowy koncert, ale ten wczorajszy przeszedł moje oczekiwania. Mistrza fingerstyle, choć często bywa w naszym pięknym kraju, aż do wczoraj nie miałem okazji zobaczyć i posłuchać na żywo. Emmanuel swoim temperamentem i perfekcyjną grą chyba wpędziłby w kompleksy innego mistrza gitary – Ala di Meolę, który nomen omen też w marcu br. występował na tej samej scenie. Australijczyk grał utwory ze swoich płyt, m.in. znakomitej, wydanej w 2010 roku Little by Little. Często przeplatał swoje kompozycje na przykład takimi klasykami, jak połączone w całość „Here Comes The Sun”, „Day Tripper” czy „When I'm 64” z repertuaru The Beatles. Artysta poza swoją grą snuł różne opowieści, o swoich córkach, George’u Harrisonie, początkach swojej kariery. Zabawna była opowieść o tym, jak gitarzysta zarobił pierwsze pieniądze wymyślając na poczekaniu i od razu nagrywając utwór do programu telewizyjnego. Dziennikarz, który to rejestrował, przystawił mu do pudła rezonansowego mikrofon podłączony do Nagry (magnetofony skonstruowane przez Stefana Kudelskiego, Szwajcara polskiego pochodzenia). Emmanuel do dziś miło wspomina tę chwilę, dodając coś na zasadzie, iż było to najlepiej zarobione 100$.

Od strony muzycznej był to bardzo zróżnicowany występ: pojawiały się klasyczne jazzowe ballady, dynamiczne kompozycje Emmanuela, wspomniane utwory czwórki z Liverpoolu, kilka razy również artysta sięgał po mikrofon i śpiewając swoje piosenki, raczył widownię ciepłym tembrem głosu. W czasie tych stu dwudziestu kilku minut pojawiło się także wiele gitarowych „odjazdów” i to takich, jakich dzierżący w rękach elektryczną gitarę i mający w żyłach kilogramy narkotyków i alkoholu Jimi Hendrix nigdy nie osiągnął. Kto był wczoraj lub kiedykolwiek wcześniej na koncercie tego artysty, ten wie, co mam na myśli. Był to obłędnie dobry i perfekcyjnie zagrany koncert. Sam mistrz, wirtuoz fingerpickingu oraz slappingu, szalał na scenie przez bite dwie godziny, na koniec z podziękowaniem dla publiczności, organizatora oraz obsługi technicznej zagrał świąteczną kolędę. Gromkie brawa od Tommy’ego i publiczności dostał także... ochroniarz dzielnie pilnujący, aby nikt z widowni nie robił zdjęć (do tego jeszcze wrócę na koniec). Łódzka widownia nie chciała szybko wypuścić Australijczyka, więc po tym wszystkim gitarzysta powrócił jeszcze na chwilkę z dwoma pięknymi bisami. W międzyczasie, przy którymś z ostatnich utworów do sceny podbiegło dwóch młodych chłopaków i jeden wręczył mistrzowi serce z wyznaniem „Tommy we love you”. Artysta nie krył zaskoczenia, ale widać, że bardzo ucieszył się z tego gestu; panowie uściskali sobie dłonie i Tommy odrzekł „I love you too”. Całość zakończyła się kilkanaście minut po godzinie 23. Był to niezapomniany wieczór, pełen wrażeń, cudownej i niesamowitej atmosfery oraz jeszcze bardziej niesamowitych dźwięków. I sprawiedliwie dodam, że dotyczy to obu panów goszczących wczoraj na scenie. Zresztą, o czym jeszcze nie wspomniałem, Adam Palma podczas koncertu Tommy Emmanuela powrócił na scenę i zagrał z nim kilka bardzo udanych improwizacji.

Emmanuel obiecał, że w przyszłym roku powróci jeszcze nad Wisłę, więc trzymamy go za słowo. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z wczorajszego wieczoru. Niestety, nie udało się wykonać zbyt wielu fotografii gwieździe wieczoru, ponieważ... Tommy  mimo obiecanych trzech pierwszych utworów dla fotoreporterów po dwuminutowym wstępie wyprosił ich spod sceny. Podobno strasznie go to rozprasza, wiem, że czasem, gdy ktoś nachalnie robi zdjęcia, potrafi przerwać koncert i zejść ze sceny (zresztą ostatnio miało to miejsce chyba we Wrocławiu). Trochę szkoda, ale dobrze, że udało się zrobić chociaż kilka zdjęć. Niestety mnie rozpraszał wymieniony wyżej ów pan ochroniarz, który najpierw przez cztery pierwsze utwory stał twardo pod sceną, a gdy gitarzysta kazał mu odejść (rzucił dowcipne „że każdy chciałby tutaj stać”) ten niczym saper na polu minowym zaczął przeczesywać salę Wytwórni. I może nie byłoby w tym nic złego, bo taka jego praca, gdyby po pierwsze robił to subtelniej i dwa razy rzadziej, a po drugie – organizator zafundował mu dostojny czarny garnitur, a nie odblaskową bluzę (!) w kolorze wściekłej zieleni. Tak czy inaczej nawet to nie zepsuło tego wieczoru, a wspomniany jegomość otrzymał na koniec brawa.

 

Zdjęcia:

Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Adam Palma, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Tommy Emmanuel, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Tommy Emmanuel, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Sprzęt Mistrza, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Tommy Emmanuel, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Tommy Emmanuel, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Tommy Emmanuel, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski Wyznanie od łódzkiej publiczności dla Tommy'ego Emmanuela, Łódź, Wytwórnia 10.11.2012, fot. Łukasz Modrzejewski
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.