ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
- 17.07 - Warszawa
- 21.07 - Warszawa
- 26.07 - Łódź
- 27.07 - Łódź
- 28.07 - Łódź
- 27.07 - Ostrów Wielkopolski
- 28.07 - Ostrów Wielkopolski
 

koncerty

19.11.2001

Transatlantic - Bridge Across Europe tour 17.11.2001 - Berlin, Music Hall

To był jeden z pośród 100 koncertów jakie odbyły się tego dnia w Berlinie...

Tak. Berlin to kulturowa stolica europy. I nie dziwię się dlaczego tyle jest tam imprez - toż to potężna metropolia, klubów nie da się policzyć - a w każdym codziennie jakis koncert. 17 listopada - odbył się długo oczekiwany koncert fanów brytyjsko-skandynawsko-amerykańskiego kwartetu że tak ich opiszę - a właściwie kwintetu gdyż zespół wspomagał muzyk Pain of Salvation Daniel Gildenlow. I znów kwestia biletów. W przedsprzedaży opoprzez serwis Eventtime.de bilety były w cenie 47.50 DM, ale - kupując w agencji Target 40 DM i w dniu koncertu 50 DM. Patrząc na ceny biletów w Polsce - szczególnie Pendragon - nie wydaje mi sie to cena nazbyt wygórowana za czas trwania koncertu (2.5 godz!)

Koncert rozpoczął się punktualnie według naszych oczekiwań - Niemcy mają kochaną zasadę - kapela wcześniej nie zacznie grać aż się sala nie zapełni tymi co czekają na wejście. I tak na bilecie była informacja ze kapela zagra o 21 - a wpuszczają o 20 - a my przypuszczaliśmy - i się nie pomyliliśmy - że zaczną o 22. Sala Music Hall znajduje sie na Storkower str. i niestety nie widać było możliwości zaparkowania pojazdu w pobliżu. Do tego muszę dodać że tam są troszkę inne przepisu drogowe i inne zwyczaje kierowców - dlatego przestrzegam aby nie jechać nie zapoznawszy się wpierw z przepisami ruchu bo to kosztuje i to słono. Np: parkowanie pod prąd jest tam bardzo surowo karane. Również kwestie bezpieczeństwa dyktują pewne warunki - nie było problemu z wniesieniem profesjonalnych aparatów i kamer video - ale już scyzoryk do paznokci mógłby skierować nas zamiast na koncert to na komisariat na jakieś 24 godziny jak nie dłużej, również napoje są przy wejściu rekwirowane,a le zwracane przy wyjściu jak się poprosi - co kraj to obyczaj a te warto znać. Sama sala nie jest duża - typowy klub koncertowy, porządnie nagłośniony - przywoita scena i miejsce na jakieś 1000 osób. Akurat tego dnia pomimo przygotowanych ponad 1000 biletów na imprezę przybyła niespełna połowa. I muszę przyznać że niemcy którzy dość chłodno przyjmują muzykę też potrafią się bawić ;)

Poczatek koncertu - na scenę wybiega Neal Morse, z mikrofonem przytwierdzonym do ucha, z wystającymi z uszu koreczkami. I zaczyna się prawie pół godziny pojedynku z diabłem. Utwór niewiele zmieniony w stosunku do płytowej wersji. Mieszanie zaczęło się po We All Need Some Light - Wodzirej Portnoy sobie spokojnie dyskutował z Nealem, dyrygował publice co m robić. Również Neal prezentuje pewną charyzmę w rządzeniu tłumem, jednak ciągle miałem wrażenie że ulubieńcem tłumu był Pete Trewavas. Zbierał podczas solo największe owacje. I chyba nic dziwnego biorąc pod uwagę momentalną kakofonię czy ścianę dźwięku z której jedynym instrumentem który było słychać to był właśnie bas. Oczywiście jak Neal kazał trzeba było zaśpiewać - tośmy wyli pod sceną WEEE AAL NEEEEED SOMEE LIIIIIIIGHT po którym przyszło nam usłyszeć Suite Charlotte Pike z pomiędzy których dobywaly się dźwięki przebojów Beatlesów. Pierwszą część zakończył Stranger in Your Soul i .... i bis - oczywiście na bis cóż innego niż oczekiwany przez wszystkich All OF The Above który zajął im ponad pół godziny, zakończyli kawałek - ... poszli na zaplecze ... i zabrzmiały dźwięki Shine On You Crazy Diamont zaśpiewane przez Mike'a Portnoya ... który zapomniał tekstu. Oczywiście nie tylko Pete podczas grania uroczył nas solówkami. Środkową część Stranger ... Neal rozbudował ciekawą komopozycją fortepianową, No a Mike bez mieszania pałeczkami nie byłby sobą ;)

Jak osobiście oceniam koncert - kark mnie boli - wystarczy? ;) Jestem mocno usatysfakcjonowany możliwością obejrzenia koncertu na żywo. Oprócz mnie pojachał też Polshaq który zapewne szykuje swoją relację, szanowna moja małżonka i grupka znajomych - jak na 6-osobową zgraną ekipę całkiem ciekawie się miało co komentować po koncercie ;)

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.