ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu King Crimson ─ Larks' Tongues in Aspic w serwisie ArtRock.pl

King Crimson — Larks' Tongues in Aspic

 
wydawnictwo: Atlantic 1973
 
1. Larks' Tongues in Aspic part one (13:36)
2. Book of Saturday (2:49)
3. Exiles (7:40)
4. Easy Money (7:54)
5. The Talking Drum (7:26)
6. Larks' Tongues in Aspic part two (7:12)
 
skład:
David Cross – Violin, Viola, Mellotron; Robert Fripp – Guitar, Mellotron & Devices; John Wetton – Bass & Vocals; Bill Bruford – Drums; Jamie Muir – Percussion & Allsorts
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,4
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,24
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,55
Arcydzieło.
,281

Łącznie 372, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
03.03.2007
(Recenzent)

King Crimson — Larks' Tongues in Aspic

"Pamiętacie artrock? Wciąż żyje." - to pierwsze zdania z pewnej recenzji z 1972 roku. Jednej z wielu zamieszczonych w książeczce remastera "Larks’ Tongues In Aspic". Artrock? Nawet jeśli to w dość ekstremalnej formie. Nawet nie "dość". W bardzo ekstremalnej formie.

Prowadzę sobie muzycznego bloga. Parę miesięcy temu, przy okazji pisania notki o debiucie King Crimson, wyraziłem tezę, że ów debiut Fripp w swoim muzycznym życiu raczył parę razy przeskoczyć. Jego poziom, znaczy. No i właśnie "Języki skowronków w auszpiku" (za nieocenioną Wikipedią "była to popularna w cesarstwie rzymskim przystawka") to był ten pierwszy raz, gdy Frippowi udało sie przeskoczyc samego siebie. I zupełnie przewartościować swoją muzykę.

W roku 1971 został sam. Collins, Wallace, Burrell i Sinfield odeszli albo zostali wyrzuceni. Ba, niewiele brakowało, a Fripp też zwinąłby majdan i podziękował za uwagę - lukratywną ofertę złożył mu zespół Yes, poszukujący jak raz gitarzysty. Robert z oferty nie skorzystał, za to okazał się prosiakiem, bo podebrał Yesom perkusistę. No dobra, może nie aż tak - w końcu Bruforda zawsze ciągnęło ku nieortodoksyjnie rockowym klimatom no i śledził poczynania Krimzo z ciekawością. Dlatego gdy dostał ofertę Frippa, nie wahał się za długo. Do towarzystwa dostał kompletnego świra i genialnego perkusjonistę - Jamiego Muira. Potem skrzypek - chłopak dosłownie znikąd, bo z Plymouth. Skąd Fripp wynalazł Davida Crossa, to chyba tylko oni obaj wiedzą. Czwórka rozpoczęła intensywne jamy, ale wiadomo, że do brydża najlepiej jest mieć pięciu... no w każdym razie brakowało basisty. John Wetton był o tyle prostym wyborem, że po pierwsze jak raz był bezrobotny, a po drugie Fripp go znał, bo spuścił go na drzewo rok wcześniej, woląc przyuczyć do basowania Burrella. Życie bywa dziwne, nieprawdaż? Aha - tekściarzem grupy został Richard Palmer - James, były czlonek - założyciel Supertramp (ciekawostka). Skoro był skład, mozna było rozpocząć ogrywanie materiału. Bo zaczątki materiału już były - pomysły, które wykształciły się potem w np. "Larks’ Tongues In Aspic pt. 1" pojawiały się już w improwizacjach zespołowych na koncertach składu z 1971 roku. Grupa ostro wzięła się do pracy zarówno na próbach, jak i na koncertach. Entuzjastycznie reagująca publicznośc udowodniła Frippowi, że obrał słuszny kierunek i że świat jest gotowy na spotkanie z nowym lepszym King Crimson.

"Larks’ Tongues In Aspic" ukazał się w marcu 1973 roku. O, nie. Nie rzucił świata na kolana, jak debiut. Nie mógł, zresztą nie tego oczekiwano. Ale zaskoczył potężnie, bo pokazywał Frippa kompletnie przewartościowującego swój styl - od artrocka zdecydowanie ku free-jazzowi w najbardziej awangardowych partiach. A z drugiej strony - czy ta gitara, te potężne, mięsiste riffy nie były jednym ze zwiastunów heavy metalu? Współcześni muzycy mówiąc o "Larks’ part 1 i part 2" używają zwrotów typu "thrashowa gitara". Dziwne? Chyba nie. Bo tak na dobrą sprawę - czego na tej płycie nie ma? Fragmenty całkowicie zaimprowizowane sąsiadują z tymi nielicznymi skomponowanymi. Wariat na przeszkadzajkach robi tak niesamowite tło, że aż się w głowie nie mieści, że to jeden człowiek się tak tłucze. Zresztą Brufford wspominał po latach, że pół roku gry z Muirem dało mu więcej doświadczenia, niż cokolwiek przedtem i potem. Cross na skrzypcach potrafi sie rozjazgotać, ale umie także wykrzesać z nich prześliczne, urzekające melodie ("Exiles"). Wetton okazał się być niezwykle kompetentnym basistą, a jego głos, męski i pełen ciepła zaskakująco dobrze pasuje do tej pogiętej muzyki.

Mój ulubiony fragment? "Easy Money". Niby zwykła rockowa piosenka, ale rozwalona na strzępy taką totalną improwizacją - zespół rozbiega się w pewnej chwili w pięciu kierunkach, by po nie tak znów krótkim czasie spotkać się w punkcie tematu głównego. Niesamowite mam wtedy ciary. No i ten upiorny chichot generowany pewnie przez jakąś zabawkę czy inny wynalazek Muira na końcu. Albo całkowita zespołowa improwizacja "The Talking Drum" prowadząca nieuchronnie ku "Larks’ Tongues In Aspic pt. 2". Tu czuć w pewnym sensie ducha ówczesnych koncertów Krimzo, koncertów na których działy się literalnie cuda. Na których zespół przede wszystkim stawiał na improwizacje grupowe. Na których Muir ganiał po scenie z kawałem blachy i walił w nią młotkiem przez parę minut. Te koncerty przeszły do legendy i całkiem słusznie, bo zarówno bootlegi jak i oficjalne wydawnictwa stawiają sprawę jasno - kreowały się wtedy rzeczy wielkie. Z chaosu wyłaniało się Dzieło. Bo umówmy się - "Larks’ Tongues In Aspic" Dziełem przez duże D jest. Szkoda, że to jedyny album w tym składzie - Muir zrejterował z grupy tuż po zakończeniu nagrań i zaszył sie w jakims klasztorze... A czteroosobowy skład okazał się całkiem trwały jak na ówczesne karmazynowe standardy - przetrwał do 1974 roku, gdy Fripp uznał, że King Crimson go ogranicza i czas na kolejne przewartościowanie samego siebie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.