Na początku uporządkujmy pewne fakty. Orphaned Land i Amaseffer to dwie izraelskie formacje tworzące w klimatach orientalnego metalu. Pierwszej z nich zdecydowanie bardziej się powiodło. Już od 25 lat zdobywa uznanie publiczności na całym świecie i to z zauważalnym skutkiem. Trochę inaczej wygląda sprawa z Amaseffer. Zdecydowanie młodszy, wystartował z zamiarem nagrania muzycznej trylogii opisującej historię biblijnej ucieczki Żydów z Egiptu. Jej pierwszą częścią był wydany w 2008 roku i recenzowany w naszym serwisie album Slaves For Life. Niestety, kolejne części już nie powstały… Kna’an przypomina zatem o tym już nieco zapomnianym projekcie. Z drugiej strony, pierwsze skrzypce gra tu tak naprawdę Orphaned Land występujący w pełnym składzie na czele z Kobim Fahrim. Jedynym reprezentantem Amaseffer jest tu bowiem Erez Yohanan odpowiadający tu za bębny i perkusjonalia.
To jednak nie w ich głowach zrodził się pomysł na Kna’an. Inicjatorem całego przedsięwzięcia jest Walter Wayers, dyrektor Stadttheater w Memmingen, który postanowił zaprezentować sztukę opowiadającą o pobycie biblijnego Abrahama w Kanaanie (a w zasadzie jej mocno unowocześnioną wersję, o czym można się przekonać przeglądając zdjęcia ze spektaklu pomieszczone w książeczce). Szukając osób, które stworzyłyby do niej ścieżkę dźwiękową dotarł do Kobiego i Ereza. Tak narodził się Kna’an. Album będący muzycznym konceptem, orientalno – metalową rock operą rozpisaną między innymi na postaci Abrahama, Sary, Izmaela, Isaaka czy Hagar.
Pod względem muzycznym płyta powinna ucieszyć wielbicieli obu formacji, a już z pewnością Orphaned Land. Na album składa się trzynaście niedługich tematów, opracowanych jednak bardzo kunsztownie i pięknie łączących ciężkie, metalowe i czasami brudne, hardrockowe riffy (The Angel Of The Lord, The Burning Garden - Sarah And Hagar, There Is No God For Ishma'el) z delikatnością budowaną za pomocą akustycznych dźwięków. Krążek zderza też - tak charakterystyczny dla Osieroconej Krainy - mroczny, prawie growlujący wokal z orientalnymi żeńskimi zaśpiewami (Visions). Specyficznego klimatu dodają też narracje w języku hebrajskim. Poza tym mnóstwo w tym wszystkim ładnych melodycznych tematów i harmonii, które może nie wchodzą za pierwszym razem, ale z pewnością zostaną na dłużej. The Angel Of The Lord, Naked - Sarah And Abraham i Akeda to na dziś moje ulubione fragmenty. Album broni się jednak jako całość, mimo że jego brzmienie mogłoby być nieco lepsze.