ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Washington, Kamasi ─ The Epic w serwisie ArtRock.pl

Washington, Kamasi — The Epic

 
wydawnictwo: Brainfeeder 2015
 
Volume 1: The Plan 1. Change Of The Guard (Washington) [12:15]
2. Askim (Washington) [12:34]
3. Isabelle (Washington) [12:12]
4. Final Thought (Washington) [06:31]
5. The Next Step (Washington) [14:48]
6. The Rhythm Changes (Quinn, Washington) [07:43]
Volume 2: The Glorious Tale 7. Miss Understanding (Washington) [08:46]
8. Leroy And Lanisha (Washington) [09:24]
9. Re Run (Washington) [08:19]
10. Seven Prayers (Washington) [07:35]
11. Henrietta Our Hero (Quinn, Washington) [07:13]
12. The Magnificent Seven (Washington) [12:45]
Volume 3: The Historic Repetition 13. Re-Run Home (Washington) [14:15]
14. Cherokee (Noble) [08:14]
15. Clair de Lune (Debussy) [11:07]
16. Malcolm’s Theme (Blanchard, Davis) [08:40]
17. The Message (Washington) [11:12]
 
Całkowity czas: 173:19
skład:
Kamasi Washington – Tenor Saxophone, Band Leader. Dwight Trible – Lead Vocals. Patrice Quinn – Lead Vocals. Brandon Coleman – Keyboards. Cameron Graves – Piano. Ryan Porter – Trombone. Igmar Thomas – Trumpet. Miles Mosley – Acoustic Bass. Thundercat – Electric Bass. Ronald Bruner Jr. – Drums. Tony Austin – Drums. Leon Mobley – Percussion.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,1

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
25.09.2015
(Recenzent)

Washington, Kamasi — The Epic

“Trzeba znać swoje ograniczenia” – jako rzekł Brudny Harry, zostawiając w filmie “Magnum Force” szefa złych policjantów w samochodzie z tykającą bombą. W pierwszym kontakcie z „The Epic” – debiutanckim dziełem saksofonisty znanego ze współpracy z całą brygadą muzyków z zupełnie różnych muzycznych epok i półek (z jednej strony choćby Herbie Hancock i Wayne Shorter, z innej Nas, Flying Lotus i inni panowie w gaciach z kolanami w kroku, z jeszcze innej Lauryn Hill i Chaka Khan) – minę w każdym razie miałem nietęgą. Trzy płyty, 173 minuty muzyki, większość utworów po kilkanaście minut, wśród wykonawców m.in. 32-osobowa orkiestra i 20-osobowy chór… Oj, będzie jazda bez litości.

Już otwierające całość „Change Of The Guard” świetnie wprowadza w klimat całości. Mamy tu efektowne partie fortepianu w klimacie McCoy Tynera – na początku gęste, wirtuozerskie, nerwowe w finale oszczędne, nastrojowe; chóralne wokalizy, orkiestrowe tła i długie solówki instrumentów dętych, na czele oczywiście z saksofonem – ostrym, agresywnym, mocno coltrane’owym w wyrazie. Ufff… solidny, gęsty i bogaty brzmieniowo kawał grania. Tego typu granie będzie na tym albumie często powracać, acz na szczęście Washington zadbał o duże urozmaicenie całości. Chwilami robi się bardziej tradycyjnie („Askim” – napędzany kontrabasem, z fajnymi, stonowanymi solówkami saksofonu i gitary i uroczym duetem Kamashiego z orkiestrą). Są momenty wyluzowanego grania w klimatach gdzieś pomiędzy cool a smooth jazzem („Isabelle” z kapitalną partią organów Hammonda i puzonu). Jest miejsce na kontrabasowe solo grane arco („Miss Understanding”), a z drugiej strony – dublowanie partii kontrabasu i gitary basowej w davisowskim klimacie… Jest miejsce na afrokubańskie zabawy z rytmiką („Final Thought”), nawiązania do klasycznej muzyki filmowej („The Magnificent Seven” z efektownymi smyczkami i chórami jakby wprost ze starych westernów, ciekawie skombinowanymi z elektrycznym jazzem i funkiem) czy funku właśnie („Re Run Home”), nowe odczytanie standardów tak jazzu, jak i muzyki poważnej. Jest miejsce dla ładnych, soulowych piosenek z trochę knajpianym saksofonem („Henrietta Our Hero”, „Final Thought”) czy podniosły hymn na cześć Malcolma X wykonany wręcz z gospelowym uniesieniem. No i przede wszystkim na szalone popisy trębacza, puzonisty no i rzecz jasna głównego bohatera całości.

Kiedy wybrzmiały ostatnie dźwięki szalonego, łączącego afrokubańskie popisy z funkiem i oczywiście orkiestrowym jazzem „The Message”, czułem się niczym po spotkaniu twarzą w twarz z Darrylem Revokiem. Ogrom tego materiału może rzeczywiście przyprawić o ból głowy – i jeśli miałbym wymieniać jakieś wady tej płyty, to na pewno byłaby takową w pierwszej kolejności przytłaczająca obszerność tego materiału. W całości te trzy godziny grania byłyby nie do przebrnięcia za jednym podejściem, gdyby nie zróżnicowanie materiału – te chwile oddechu w postaci soulowych piosenek czy równoważenie ostrych hard-bopowych popisów graniem niemal smooth-jazzowym na pewno ułatwiają dobrnięcie do końca. Tym niemniej, jest to potężna porcja świetnej, zagranej chwilami porywająco, tak ciekawie czerpiącej z tradycji, co z nowoczesnych brzmień (skreczy ani rapowanek tu nie ma, ale wprawne ucho wychwyci nowoczesną rytmikę, do tego przede wszystkim postmodernistyczne skłonności do mieszania wszystkiego ze wszystkim…), a przy tym – całkiem przystępnej w odbiorze muzyki.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.