ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
 

koncerty

23.10.2011

Steven Wilson – Grace for Drowning Tour, Kraków, Hala TS „Wisła”, 21 października 2011

Steven Wilson – Grace for Drowning Tour, Kraków, Hala TS „Wisła”, 21 października 2011

Wiele miesięcy oczekiwania, odliczanie dni... Najpierw pod koniec września kolejny solowy album, a teraz trasa koncertowa. Tournée rozpoczęło się koncertami w Polsce – 20 października w poznańskim Eskuplapie, dzień później bosonogi Steven wraz zespołem zawitał do Krakowa.

Oprawa jak i lista utworów były identyczne, a wszystko odbywało się zgodnie z ustalonym wcześniej planem, przepraszam – scenariuszem. Zresztą nie wiem czy w przypadku tej trasy słowo „koncert” jest adekwatne? Bardziej pasuje określenie tego mianem – wspaniałego – spektaklu. Piękna oprawa wizualna, gra świateł i naprawdę porządne nagłośnienie Hali Wisły. Koncert podobno był w dźwięku surround 5.1. (ja bym raczej powiedział 4.0), ale brzmiało to dobrze – brawo dla ekipy od nagłośnienia. Nie był to mój pierwszy koncert, na jakim byłem w tym obiekcie, ale bez wątpienia od strony technicznej był najlepszy – dotyczy to także dźwięku.

Mistrz ceremonii zorganizował zupełnie nowy, bardzo dobry, perfekcyjnie brzmiący i przede wszystkim zgrany zespół w składzie: Marco Minnemann zasiadający za perkusją, charakterystyczny Nick Beggs grający na gitarze basowej i chapman sticku, Adam Holzman (wcześniej zapowiadany Gary Husband nie przyjechał z podowu problemów rodzinnych) na klawiszach, Theo Travis, który tego wieczoru dzierżył w dłoniach saksofony, flet, klarnet oraz od czasu do czasu grał na klawiszach; i pochodzącym z Pakistanu gitarzyście Azizie Ibrahimie. Steven Wilson tradycyjnie grał na gitarach, klawiszach, sterował elektroniką, śpiewał (w chórkach wspomagał go Beggs) i wszystkim „dyrygował”. Nie ma co ukrywać, że Wilson to pracoholik, perfekcjonista, artysta dbający o każdy szczegół itd., ale jak obserwowałem go podczas piątkowego wieczoru – z tym składem czuje się jak prawdziwy lider, muzyk i... kompozytor w jednym. Z jednej strony pewny siebie, z drugiej zaś bardzo przejęty tym jak wypadnie koncert. Przez całą powrotną drogę do Łodzi nie mogłem wyprzeć z głowy porównania Wilsona do jednego z moich (paradoksalnie jego także) ulubionych artystów – Franka Zappy. Oczywiście nie jest to żaden zarzut, wręcz przeciwnie, nie chodzi mi tutaj również o porównania stricte muzyczne.

Wchodzącą na salę publiczność witała scena, zasłonięta półprzezroczystą tkaniną, na której wyświetlane były „ruchome plansze” znane z blu-ray Grace for Drowning. Przez głośniki sączył się mroczny ambient, który może być zwiastunem kolejnego albumu Bass Communion. Ponieważ tego samego dnia w Krakowie odbywał się koncert Szwedów z Pain of Salvation, Steven Wilson wraz ze swoją grupą pojawił się na scenie punktualnie o 20:30. Zaczęło się zaskakująco od „No Twilight Within the Courts of the Sun” z Insurgentes. Potem zagrali utwory z nowej płyty, kolejno: mroczny i inspirowany Kolekcjonerem „Index”, przepiękne i delikatne „Deform to Form a Star” i „Secretarian”, przy którym wreszcie opadła na podłogę półprzezroczysta kurtyna. Z nowej płyty pojawiło się jeszcze „Remainder the Black Dog”, następnie Wilson powrócił do kompozycji ze swojej pierwszej płyty – m.in. „Harmony Korine”, „Abandoner” i mojego ulubionego „Veneno Para Las Hadas”, które nie ukrywam było dla mnie największą niespodzianką wieczoru; nie spodziewałem się, że kiedykolwiek usłyszę ten utwór na żywo. Na zakończenie ceremonii Steven wybrał monumentalny, niesamowity i zapierający dech w piersiach „Raider II”. Ten wielowarstwowy i zarazem wielogatunkowy utwór, który trwa ponad dwadzieścia minut okazał się najlepszym możliwym zakończeniem. Jak pięknie skomentowała to moja znajoma, która uczestniczyła w spektaklu w Poznaniu – po takim utworze już nic nie było ważne, nawet bis nie był potrzebny. Koncertowe wykonanie „Raider II” po prostu wbiło mnie w podłogę. Panowie się ukłonili i zniknęli ze sceny. Po jakiś czterech minutach zespół ponownie wkroczył na scenę, za nimi na końcu ubrany w „znajomą” maskę przeciwgazową Wilson i wykonali (niestety jedyny) bis w postaci narastającego i bardzo głośnego „Get All You Deserve”. Na zakończenie pojawiły się napisy, został przedstawiony zespół i ostatecznie na ekranie ulokowanym za sceną pojawił się napis „Thank you and good night!”.

Na koniec jeszcze słowo o oprawie koncertu. Rewelacyjne filmy i grafiki Lasse Hoile to mistrzostwo świata samo w sobie. Zresztą on sam, wszystkiego dogląda podczas tej trasy. Oba koncert przygotowane były i zagrane z dużym rozmachem. Koncert w Poznaniu był przede wszystkim bardziej kameralny, jeśli chodzi o ilość osób na widowni (raz, że mniejsza sala, dwa – termin koncertu w Poznaniu został „dołożony” później).
Był to naprawdę niezapomniany i magiczny wieczór. Jeden artysta i aż tyle emocji. Wspaniale było ponownie zobaczyć Stevena – co więcej z takim repertuarem. Cieszę się, że cały czas trwa przy swoim, zawsze idzie o krok dalej. Zastanawiam się tylko nad jednym – z każdą płytą stawia sobie coraz wyżej poprzeczkę. Teraz postawił ją tak wysoko, że ciężko będzie ją przeskoczyć, ale jestem pewien, że w przeciągu najbliższych lat to mu się uda. Jeśli nie kolejną płytą Porcupine Tree, to swoim trzecim solowym Dziełem. Thank you Steven and see you next time!


Set-lista:
No Twilight Within the Courts of the Sun
Index
Deform to Form a Star
Sectarian
Postcard
Remainder the Black Dog
Harmony Korine
Abandoner
Like Dust I Have Cleared From My Eye
No Part of Me
Veneno Para Las Hadas
Raider II

bis:
Get All You Deserve

 

Zdjęcia z Hali Wisły autorstwa Lasse Hoile, dzięki uprzejmości autora.

 

Zdjęcia:

fot. Lasse Hoile Adam Holzman, Aziz Ibrahim, Nick Beggs, Marco Minnemann, Steven Wilson i Theo Travis, fot. Lasse Hoile fot. Lasse Hoile fot. Lasse Hoile fot. Lasse Hoile fot. Lasse Hoile fot. Lasse Hoile Marco Minnemann, fot. Lasse Hoile Adam Holzman, fot. Lasse Hoile fot. Lasse Hoile Steven Wilson, Adam Holzman i Aziz Ibrahim, fot. Lasse Hoile Steven Wilson fot. Lasse Hoile fot. Lasse Hoile
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.