ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

wywiady

09.12.2014

"Prawdziwi artyści to ludzie, którzy nie godzą się na kompromis" - wywiad z Jelonkiem

Już 11.12.2014 w warszawskiej Stodole wystąpi Jelonek. Z tej okazji udało nam się porozmawiać z artystą o prawdziwej sztuce, ale też zabawie i codzienności. Zapraszamy!

Konrad Siwiński [Artrock.pl]: Kiedy uznałeś, że granie mieszanki klasyki i rocka to dobry pomysł?

Jelonek: Na początku lat 90. z zespołem Ankh przemycałem już trochę klasyki, bo wtedy grałem w Filharmonii Kieleckiej. Popołudniami od razu biegałem na próby grupy i pokazywałem im nowe, klasyczne rzeczy, a oni dorzucali do tego rocka. Wiesz, wcześniej też tak już było – grałem w młodzieżowych kapelach, trochę bluesa, rocka, jazzu.. Tak to się latami przeplatało.

KS: Ale dlaczego się zdecydowałeś na taka „przeplatankę”? Co pociągało Cię w klasyce, a co w rocku?

Jelonek: Muzyka klasyczna była we mnie od zawsze. Jak miałem sześć lat to zacząłem ćwiczyć. Zawsze podobała mi się jej harmonia, spokój. W rocku pociąga mnie drapieżny, emocjonalny pazur. Ten bunt przeciwko zasadom i regułom. Wszystko opiera się na tym, co w muzyce klasycznej jest niedozwolone. Dwa różne światy, tak skrajnie inne, a opisujące te same emocje, stany ducha, człowieka. Bardzo to połączenie mnie pociąga.

KS: Nie miałeś kiedyś ochoty walnąć skrzypiec w kąt?

Jelonek: Oj tak! I to nie tak, że chciałem spróbować czegoś innego, a raczej chciałem zerwać z muzykowaniem. Skrzypce wymagały zawsze dużej pracy, a ja nie byłem w tym zbyt dobry. Na szczęście moja mama Halinka była bardzo zdeterminowana, a do tego miałem po prostu świetnych nauczycieli.

KS: Grasz na czymś jeszcze?

Jelonek: Fortepian, altówka, do tego gitara i ogólnie coś tam jeszcze. Ale nie przesadzałbym, na pewno nie jestem multiinstrumentalistą. Jest to raczej nawyk ze szkoły muzycznej. Nie miałem nigdy jednak ochoty grać na czymś innym na koncertach, czy na płytach. Gdy komponujemy, albo tworzę demo to często sobie dogrywam różne ścieżki, czy ślady perkusyjne. Ale poza tym zawsze sięgam po skrzypce, czy smyczki, bo w tym najlepiej się czuję.

KS: Udzielasz się w ogromnej liczbie projektów jako aktywna część zespołu lub jako muzyk sesyjny. Traktujesz któreś z nich priorytetowo?

Jelonek: Nie, to bardziej kwestia „fal”. Hunter wydał płytę i jest „na fali” to gram z nimi i ruszamy w trasę. Jelonek wyda płytę to na nim będę się bardziej skupiał. W międzyczasie gram sesyjnie z takimi osobami jak Kamil Bednarek, Łzy, Paulla, ale też tworzę muzykę do reklam, czy gram w Teatrze Muzycznym. Trochę tego jest, różne gatunki, ale fajnie mi się tak działa.

KS: Zapewne głównie kojarzony jesteś przez fanów ciężkiego grania. Nie czujesz swego rodzaju misji wyedukowania ich z „klasyki”?

Jelonek: Zawsze, gdy gram jakiś cover klasyki to mam nadzieję, że osoby, które go słyszą sięgną po oryginał. Tym bardziej, że moje improwizacje to bardziej masakrowanie. Osobiście bardzo dużo zawdzięczam muzyce klasycznej, więc uważam, że warto przynajmniej się z nią zmierzyć.

KS: W ostatnim czasie zostałeś felietonistą i napisałeś dość zabawny tekst o rynnach. Jak podoba Ci się nowa rola i czy planujesz karmić nas większą ilością tekstów pisanych?

Jelonek: Nie miałem w tym jakiegoś planu. Po prostu przyznam Ci, że nie uważam się za osobę kompetentną do pisania rzeczy na żaden wielki temat. Życie jest zbyt poważne, aby jeszcze poważnie o nim pisać. Trochę dystansu, radości – to na pewno ludziom dobrze zrobi. A co będzie dalej? Na pewno kolejne teksty, pewnie w podobnym stylu, ale na pewno nie będzie to regularna działalność. Już pracuję nad kolejnym felietonem, ale nawet nie pytaj o czym bo nie zdradzę – to będzie niespodzianka!

KS: To ja mam poważne pytanie. Co oznacza dla Ciebie bycie artystą. Takim przez duże A.

Jelonek: Faktycznie, uderzyłeś w poważne klimaty. Dla mnie prawdziwi artyście to ludzie, którzy nie godzą się na kompromis. Artysta jest po to, żeby przełamywać – trendy, schematy i wzbudzać taki twórczy niepokój. Sztuka nie może być łatwa i przyjemna i być przerwą między reklamami. Były takie dzieła, że po zapoznaniu się z nimi siedzisz z otwartą paszczą i nie możesz dojść do siebie. Może nie do końca potrafisz powiedzieć jak to na Ciebie działa, ale podświadomie czujesz, że to coś ważnego. Drugą sprawą jest czas – Artysta to osoba, której dzieło po pewnym nawet czasie nie traci na wartości. Ciągle zaskakuje kolejne pokolenia, przechodzą Cię te same ciary. Swoisty test sprawdzający wartość twórczą. Dla mnie jest to przede wszystkim muzyka klasyczna – gdy słucham Mozarta, Vivaldiego to ciągle czuję ten ogrom emocji. Tak też działają niektóre obrazy, jak np. Krzyk Munka. Niby to tylko płótno i farby, ale widzisz to i wiesz, że masz przed sobą kawał emocji i duszy. A Jelonkowi do tych wszystkich osób dość daleko. Zdaję sobie z tego sprawę. Ja to jestem takim rzemieślnikiem. Na szczęście dość oryginalnym (śmiech).

KS: Wracając na ziemię – co sądzisz o współczesnym rynku muzycznym? Dystrybucja przenosi się do Internetu, artyści i wytwórnie narzekają, a odbiorcy chcą muzyki za darmo…

Jelonek: Szczerze mówiąc, to się na tym nie znam. Pewnych rzeczy nie da się zmienić. W latach 90., aby otrzymać Złotą Płytę musiałeś nasprzedawać od groma płyt, obecnie liczby te spadły, bo po prostu sprzedaż płyt leci na łeb, na szyje. Ja lubię słuchać muzyki na dobrym sprzęcie, szczególnie klasyki. A nośnik to rzecz wtórna. Przeżyłem analogi, kaseciaki, płyty CD i teraz pliki. Ogólnie taka jest obecnie zmiana, tak to wygląda. Dążymy do miniaturyzacji i może za kilkadziesiąt lat będziemy mieli w głowie gniazdo USB i będziemy ładować tam treści? Artyści są od tego, żeby tworzyć. I jeśli mają w sobie twórczy niepokój to będą to dalej robić. Internet daje im też większą reklamę – dostęp ludzi do muzyki rośnie. Finansowo jest słabiej i ja tak myślę, że jeśli cenisz artystę to i tak kupisz to co przygotował. Ja przynajmniej tak robię, bo dzięki temu wiem, że będzie mógł w spokoju pracować nad kolejnymi płytami, książkami, czy obrazami.

KS: Na koniec chciałbym wrócić do spraw jelonkowych. Wiemy już, że pracujesz nad płytą, ale na razie zimowa trasa koncertowa. Co się będzie działo?

Jelonek: Koncertowanie daje mi zawsze ogromną radość. Gdy widzę, że ludzie się bawią, skaczą i dają tyle emocji z siebie. Mam z tego wielką satysfakcję i fajne wspomnienia. Nadchodząca trasa wypełniona będzie tym co zwykle, ale dodatkowo w świątecznym klimacie. Zrobimy świetlicę zakładową i będziemy zapraszać biednych męczenników, żeby usiedli na moim kolanku. Za opowiedzenie wierszyka będzie paczuszka z prezentem! Poza tym będą świąteczne jaja, dzicy kolędnicy, pogo, młynek i wężyk, który tym razem będzie łańcuchem choinkowym.

KS: Dzięki za rozmowę i do zobaczenia na koncercie.

Jelonek: Dziękuję również. 

Fot. E&M Kochan www.facebook.com/kochanfotografia

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.