ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
 

wywiady

03.07.2009

„Nie chcemy się zamykać w jakiejś jednej szufladzie” – wywiad z muzykami warszawskiej formacji Tides From Nebula

Godzinkę przed ich warszawskim występem, na zapleczu „Progresji”, przerwałem im pogawędkę z muzykami amerykańskiej grupy Constans, która odbywała się przy stole zastawionym prawdziwym daniem rockowca w trasie – pizzą.

ArtRock.Pl: Zaczęliście całkiem niedawno, w początkach 2008 roku. Powiedzcie coś proszę o początkach waszego zespołu. Może o tym, co było wcześniej…

Przemek Węgłowski: Dla każdego z nas to nie jest pierwszy zespół. Graliśmy już wcześniej w innych grupach. Maciek (Karbowski – przyp. MD) z Tomkiem (Stołowskim – przyp. MD) grali dla przykładu w kapeli Root i wydali nawet płytę. Ja z Adamem, bodajże od 2006 roku graliśmy sobie we dwóch i w styczniu 2008 roku odezwał się do nas Maciek. Okazało się, że szuka ludzi do nowego projektu – czegoś bardziej eksperymentalnego…

Maciek Karbowski: Przestrzennego…

PW: Byliśmy z Adamem takimi wolnymi strzelcami zatem zgodziliśmy się, tym bardziej, że już na pierwszej próbie okazało się, że atmosfera jest super. No a ponieważ Tomek był tuż „obok”, można powiedzieć - pod ręką, zaczął z nami bębnić. Tak to zatem wszystko się zrodziło.

MK: Jakoś tak wszystko strasznie łatwo poszło…

PW: Bez bólu…

ArtRock.Pl: No i idzie bez bólu – jakoś strasznie łatwo, ponieważ macie na swoim koncie, w ciągu tak krótkiego czasu, sporo sukcesów. Pozwolę je sobie wymienić: nagroda na Asymmetry Festival, gdzie wygraliście sesję nagraniową, jesteście w finale krakowskiego Knock Out Festiwal – koncert, że tak powiem, lada moment. Poza tym, choćby nawet dziś, mieliście wywiad w jednej z publicznych stacji radiowych. Pewnie powiecie mi, że jesteście tym wszystkim zaskoczeni…

MK: Ilością takich małych sukcesów na pewno jesteśmy zaskoczeni. Dziwi nas trochę – choć my się do tego przyzwyczailiśmy, gramy wszak instrumentalnie, jest to dla nas naturalne i bardzo nam odpowiada – to, że trafiając na trudny, polski grunt, ludzie chcą słuchać muzyki, której tak naprawdę nie można sobie zanucić, tylko trzeba się na niej skupić. I to nas cieszy.

PW: Mogę dodać, iż zaskoczenie jest tym większe, że to nie był zespół robiony z myślą o tym, żeby zgłaszać go na jakieś konkursy i grać na festiwalach. To zespół, który powstał dla zaspokojenia…

MK: …ambicji.

PW: Ja wiem, może nie do końca ambicji. Mieliśmy po prostu z tego frajdę, pomysł na to, aby pograć muzykę nieco inną, bez wokalu. Ale okazało się, że to się ludziom podoba i to nas najbardziej zaskoczyło – oczywiście pozytywnie!

ArtRock.Pl: To tak przy okazji muzyki instrumentalnej i braku wokalisty. To konieczność życiowa, czy świadomy wybór?

MK: Na początku myśleliśmy o wokalu. Natomiast, w gruncie rzeczy, zaczęło nam odpowiadać granie instrumentalne. Szczególnie, gdy zagłębiliśmy się w scenę, która istnieje poza takim medialnym obiegiem. Zobaczyliśmy, że można tak grać i nie jest to jakaś muzyka ułomna, prowizoryczna. Po prostu pełnowartościowa muza, której można posłuchać i można się w nią zagłębić.

PW: Były pomysły, żeby ten wokal jednak mieć, mieliśmy nawet próby, ale okazało się, że nie ma co na siłę szukać osób śpiewających. Gramy bardzo dużo prób, dużo ćwiczymy i byli ludzie, którzy dobrze śpiewali, ale nie mogli zagrać tych paru prób w tygodniu. Zatem dziękowaliśmy im za współpracę.

MK: Najważniejsza w tym wypadku była wzajemna chemia i organizacja, a nie efekt finalny, bo najprawdopodobniej z wokalem pewnie więcej osób by to „łyknęło”. Cóż. Tak nam się bardziej podobało i okazało się strzałem w dziesiątkę.

PW: Dobrze nam w takim gronie, w jakim jesteśmy.

ArtRock.Pl: No właśnie. Efektem tego jest wasza debiutancka płyta „Aura”, która zbiera naprawdę bardzo dobre recenzje. Wiem, że to w zasadzie pytanie nie do was, tylko do recenzentów, odbiorców ale… w czym wy upatrujecie fakt takiego sukcesu i bardzo ciepłego przyjęcia waszej muzyki? W czym tkwi siła tej muzy?

Adam Waleszyński: Może to wynika z faktu, że jest… szczera?

Tomasz Stołowski: Może z tego, że mało jest takiej muzyki w Polsce.

AW: Ale za granicą też mamy jakiś odzew…

MK: I nie jest to sprowadzane tam do poziomu jakiegoś kolejnego zespołu post rockowego, gdzieś z dalekiej Polski. Przyznam się szczerze, że najbardziej baliśmy się właśnie opinii z zagranicy. I okazało się, że ludzie za granicą równie dobrze reagują na tę muzykę. Cieszy to nas, iż jest ona – tak podążając za tymi opiniami – wartościowa ogólnie. Nie tylko na rynek polski.

PW: Najfajniejszą rzeczą, taką która pokazała nam, że to co tworzymy nie jest fajne tylko dlatego, że w sposób nietypowy to robimy, czyli bez wokalu, to było to, że podoba się ta muzyka ludziom, którzy słuchają zespołów instrumentalnych, które z kolei nas w jakiś sposób inspirują. I to nie jest w związku z tym dla nich jakaś egzotyka na zasadzie: o fajna kapela, bo gra instrumentalnie. Tylko im się podoba, bo mają jakieś pojęcie o scenie…

MK: …i całym gatunku. Czyli nie znają tylko Mogwai i Sigur Ros…

PW: I to jest bardzo pozytywne oraz mobilizujące.

ArtRock.Pl: Nie będę jakiś oryginalny w następnym pytaniu. Pewnie każdy was pyta o nazwę, która jest szczególna i dosyć tajemnicza i wydaje mi się, iż faktycznie oddaje charakter waszej muzyki. Czy ta nazwa powstała wcześniej, przed waszym pomysłem na granie, czy została dobrana niejako do niego?

AW: Nie, nie! To już było dobrane, gdy już graliśmy.

MK: To znaczy, powstała zaraz po zagraniu kilku prób i gdy wykrystalizowało się jakieś tam brzmienie.

AW: Tak. Zaczęliśmy iść w tym kierunku i od razu zaczęliśmy myśleć nad nazwą. Zresztą w ogóle cały proces powstawania Tides From Nebula był czymś, co wydarzyło się jednocześnie. Wszystko odbyło się w bardzo krótkim czasie, bo w styczniu 2008 roku zaczęliśmy grać, a w maju już mieliśmy swój pierwszy koncert.

PW: Nazwa jest trochę pokręcona, ponieważ, po pierwsze, chcieliśmy, aby była oryginalna. Żeby była jedyną w swoim rodzaju. Niestety, ciężko jest coś takiego wymyślić. Wszystkie nazwy jednoczłonowe są już dawno „pozabierane” przez kapele na całym świecie (śmiech). Pozostało poskładać jakieś słowa…

AW: …i oddać jednocześnie klimat muzyki.

MK: Nie ma co dorabiać jakiejś specjalnej ideologii do tej nazwy. Na pewno jest ona klimatyczna, oddająca nasze inspiracje kosmiczno – przestrzenno…

PW: …przyrodnicze (śmiech).

MK: Tak. Interesują nas właśnie takie rzeczy i klimat takowej muzyki. I ta nazwa to oddaje. Gdybyśmy nazywali się jakoś tak bardziej przyziemnie, to pewnie inaczej byłaby odbierana muzyka.

AW: Chcieliśmy, żeby to była całość i chyba nam się udało.

ArtRock.Pl: Też tak myślę. Wróćmy jeszcze na chwilę do muzyki. Wiem, że artyści nie lubią jej szufladkować. Tymczasem wy jesteście wrzucani do post rocka, post metalu… Jak opisalibyście swoją muzykę komuś, kto nigdy was nie słyszał. Co byście o niej powiedzieli?

MK: Przestrzenne, gitarowe, instrumentalne granie (w tym miejscu praktycznie każdy z muzyków potwierdził słowa gitarzysty)

PW: To znaczy, tym post rockiem zawsze można się ratować. Powiedziałbym, że na pewno nie jest to muzyka progresywna, nie jest to blues, nie jest to jazz…

MK: Jest to rock’n’roll…, chociaż rock’n’roll jest zawsze (śmiech).

PW: Wiadomo, że ostatnią osobą, którą powinno się pytać o szufladkowanie – tak jak już mówiłeś - jest muzyk, ale jeżeli komuś, kto o zespole nic nie wie, trzeba byłoby wyjaśnić styl, to ten post rock go nakieruje, gdyż w naszej muzyce można słyszeć pewne jego elementy. W każdym bądź razie, tak naprawdę tego post rocka zaczęliśmy słuchać, jak wszystkie nasze kawałki były już na dobrą sprawę zrobione.

MK: Nie chcemy się zamykać w jakiejś jednej szufladzie. Powiedzmy: nagramy płytę, w której będą jakieś elementy elektroniczne albo trip-hopowe…, obojętnie zresztą jakie. I pojawią się nagle głosy: o, to nie jest już to samo.

PW: Rzucili post rock!

MK: Tak. Tymczasem z pewnością nie rzucimy, bo nie utożsamiamy się z jakąś szufladką. Zawsze można wsadzić muzykę do jakiejś szuflady i to jest spoko, ale… to nie nasza rola.

ArtRock.Pl: A w jaki sposób powstają wasze dźwięki. Tworzycie je wspólnie, czy każdy coś tam przynosi? A może jednak jest lider, który dostarcza główne pomysły?

TS: Główne pomysły na pewno zaczynają się od gitary. Od jakiegoś brzmienia i akordu, z których potem staramy się coś tworzyć. Dokładać jakieś elementy.

MK: Dokładamy, dokładamy, trochę jamujemy…

PW: Trochę improwizacji, ale nie za dużo.

ArtRock.Pl: Czyli Maciek i Adam mają w tym względzie najwięcej do powiedzenia?

TS: Nie. Bas też dużo daje.

MK: Wykładnikiem klimatu jest właśnie Przemek (bas – przyp. MD)

PW: Chłopaki robią harmonie, wszelkie melodie. Z reguły jest tak, że kawałki powstają na próbie, choć jest też i parę takich, które powstały w domu.

MK: Opieramy się na rockowych korzeniach…

PW: Nie ma jednak żadnych obrzędów przed próbami, czyli… pentagramy i gramy (śmiech).

MK: Jednym słowem, nie mamy lidera i wszystko robimy wspólnie.

(w tym miejscu, poza główną osią wywiadu, po cichu i nieco żartobliwie panowie zdradzili, że mają takiego zespołowego dyktatora – określając go nazwiskiem pewnego niemieckiego tyrana)

ArtRock.Pl: To szybciutko jeszcze o przyszłości. O tej najbliższej już wiem – za chwilę gracie koncert przed Constans, ale jesień zapowiada się równie intrygująco…

MK: Tak. We wrześniu zagramy całą trasę z God Is An Astronaut i Caspianem. Precyzyjnie mówiąc, cztery koncerty zagramy z tymi dwiema formacjami, piąty tylko z Caspianem. Pojawimy się w Poznaniu, Gdyni, Warszawie, Krakowie i Tczewie. Na 2010 rok staram się coś załatwić za granicą, ponieważ tu w Polsce do tej pory jest wszystko fajnie, ale żeby rozwinąć skrzydła musimy też grać poza granicami naszego kraju. W jakichś obskurnych klubach, poza miastem…, ale powolutku gdzieś się pokazywać, aby ludzie mogli zobaczyć nasz zespół na żywo. I zobaczymy co się wtedy będzie działo.

ArtRock.Pl: Myślicie już o nowej muzyce?

TS: Myślimy, ale w głowie jeszcze nie mamy.

MK: Myślimy jednak chcemy dać sobie w tej chwili pewien odpoczynek od tworzenia muzyki, żeby nie „zakisić” się we własnym sosie. Nie chcemy stworzyć drugiej „Aury”. Chcemy zrobić coś, co da nam poczucie…

AW: …tego, że idziemy do przodu.

ArtRock.Pl: Czyli nie ma jeszcze jakiegoś zarysu, jakiegoś schematu – czy to będzie mocniejsze, czy delikatniejsze?

MK: Były już jakieś pomysły.

PW: Ale to wszystko się zmienia. Jednego dnia mówimy tak, drugiego inaczej.

MK: Zobaczymy jak wyjdzie. Na tę porę, w każdym bądź razie, nie ma żadnego konceptu.

ArtRock.Pl: Dziękuję za rozmowę.

[rozmawiał: Mariusz Danielak]

 

Zdjęcia:

ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.