ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

wywiady

20.10.2015

"Piszę muzykę, która może mnie ocalić" - Takaakira Goto z zespołu Mono specjalnie dla naszego serwisu

Dosłownie za kilka dni japońska formacja Mono po raz kolejny odwiedzi nasz kraj. Tym razem muzycy zaprezentują się na jedynym koncercie w Polsce, w warszawskiej Proximie. Wizyta ta stała się doskonałą okazją do rozmowy z kompozytorem i gitarzystą grupy. Przed wami Takaakira Goto.

[Kamil Dróżdż]: Zainteresowanie muzyką może być wynikiem różnych zdarzeń i okoliczności.  Czasami bierze się z przypadku, a czasami na skutek silnego oddziaływania otoczenia. Dla mnie wszystko zaczęło się, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę płyty Wish You Were Here zespołu Pink Floyd. Samą płytę dostał mój tata w połowie lat dziewięćdziesiątych. Jakie jest twoje pierwsze muzyczne wspomnienie? Jak zaczęła się twoja wielka przygoda z muzyką?

[Takaakira Goto]: W domu moich rodziców zawsze było mnóstwo instrumentów: gitary, pianino, perkusja, dlatego odkąd byłem dzieckiem uczyłem się grać. To było coś naturalnego. Pamiętam, kiedy słuchałem, jak moja siostra grała Sonaty Fortepianowe Beethovena, a mój brat grał na gitarze muzykę folkową lub Deep Purple. Kiedy miałem czternaście lat, zdecydowałem, że zacznę się uczyć grać na gitarze, ale nie wychodziło mi granie utworów innych artystów, dlatego postanowiłem napisać własne. Kiedy miałem piętnaście lat, założyłem swój pierwszy, metalowy zespół, a rok później zacząłem sprzedawać swoje piosenki na kasetach.

[KD]: Wasz debiut długogrający - Under the Pipal Tree –  został wydany niemal piętnaście lat temu. Jak się czujesz po tych wszystkich latach na scenie?

[TG]: W tamtym okresie zespoły instrumentalne nie były w Japonii szczególnie popularne, dlatego żeby odnaleźć swoje miejsce zdecydowaliśmy się wyjechać do Nowego Jorku. Chcieliśmy mieć możliwości wydania płyty globalnie i koncertowania na całym świecie, dlatego kiedy tylko nadarzała się okazja, to staraliśmy się ją wykorzystać. Wierzyliśmy, że ludzie zrozumieją, co staramy się osiągnąć, jeśli zobaczą nas na żywo. Graliśmy dla turystów na wydarzeniach typu CBGB  (klub muzyczny Country, Blue Grass, and Blues – przyp. Redakcji) w Nowy Jorku, koncertowaliśmy po całych Stanach śpiąc w vanach lub u ludzi, którzy później stali się naszymi przyjaciółmi. Na wielu wydarzeniach, na których graliśmy nie było nawet sceny, czy mikrofonów. Mniej więcej w tym czasie, John Zorn usłyszał naszą pierwszą EPkę Hey, You i skontaktował się z nami, żeby zaproponować wydanie naszej pierwszej płyty za pośrednictwem Tzadik (Tzadik Records, nowojorska wytwórnia muzyczna – przyp. Redakcji). Nie dysponowaliśmy znaczącymi środkami, dlatego pewnego wieczoru po prostu wynajęliśmy małe studio nagraniowe w Tokio i nagraliśmy wszystkie utwory, które graliśmy w Stanach. Zajęło nam to niecałe sześć godzin. Ten materiał stał się płytą Under the Pipal Tree. Z tym albumem wiąże się mnóstwo wspomnień.

[KD]: Jak u was przebiega proces twórczy? Analizujecie dźwięk po dźwięku, przebudowując pomysły, czy raczej wypluwacie z siebie ostateczne wersje utworów?

[TG]: Poszukujemy dźwięków, które będą oryginalne, unikatowe. Nie chcemy tworzyć, czegoś co już raz zostało stworzone. Czujemy potrzebę stworzenia czegoś, co będzie jak język rozumiany globalnie, bez względu na kraj, historię i kulturę. Myślę, że muzyka jest jak dar, dany nam po to, żeby opowiedzieć pewną historię lub pokazać, coś co czego nie można opisać za pomocą słów. Pewnie, może to zabrzmieć arogancko, ale jako kompozytor piszę muzykę, która może mnie ocalić, dzięki której mogę poszukiwać znaczenia życia. W związku z tym mam nadzieję, że udaje mi się dawać ludziom na całym świecie siłę do życia.

[KD]: Słyszałem, że jesteście zespołem osadzonym w Tokio, ale dorastaliście w wiejskich regionach Japonii. W waszej muzyce jest tak dużo przestrzeni, czy bliskość natury zdefiniowała sposób w jaki postrzegacie i tworzycie muzykę?

[TG]: Aktualnie mieszkamy w Tokio, ale faktycznie wszyscy członkowie zespołu pochodzą z regionów bardzo oddalonych od stolicy. Te miejsca są kompletnie inne niż Tokio, otoczone lasami, rzekami, górami, czy nawet oceanem. Zimą miasta całe pokryte są śniegiem. To chyba dzięki temu, mimo życia w tak chaotycznym i ogromnym społeczeństwie, udało nam się nigdy się nie zatracić i odnaleźć wolność od ciągłej presji i rywalizacji.

[KD]: Część zespołów koncertuje od czasu do czasu, potem robi sobie kilkuletnią przerwę na nagranie płyty, żeby znowu ruszyć w trasę. Wy wyglądacie na bardzo zajęty zespół, prawie nieustannie gracie koncerty na całym świecie, piszecie nowy materiał na płyty Mono i materiał na użytek telewizji itd. Czy ta nieustanna trasa koncertowa jest waszym sposobem na dotarcie do fanów?

[TG]: Po prostu chcemy nadal podążać ścieżką, którą wytyczyliśmy dawno temu, z podniesioną głową, ale i z wdzięcznością dla faktu, że żyjemy w czasach, w których możemy dzielić się i wyrażać wyobraźnię, duchowość, miłość, apatię, indywidualizm i wszystko inne, co niesie ze sobą muzyka instrumentalna Wszystko w życiu mnie inspiruje i każdy z momentów może być inspiracją. Wyobrażam sobie i wierzę, że istnieje sztuka, która potrafi przebudować świat i sprawić, że stanie się lepszym miejscem. W naszych ograniczonych czasowo życiach, chcemy podzielić się naszą muzyką z tak wieloma ludźmi, jak to tylko możliwe. Jako ludzka jednostka wierzę, że naszym przeznaczeniem jest pomagać sobie wzajemnie, kochać się nawzajem, radować i docenia nasze życie.

[KD]: Czy Mono powinniśmy traktować jako zespół japoński, czy raczej zespół ogólnoświatowy? Jak bardzo kultura japońska odzwierciedla się w waszej muzyce?

[TG]: Oczywiście, że ogólnoświatowy. Nigdy nie staraliśmy się skupiać wyłącznie na kulturze Japonii. Odkąd tylko powstał zespół skupialiśmy się na sztuce, którą tworzymy. Robimy muzykę, która jest szczera, pokazuje jak się czujemy, jest wypadkową naszych żyć i po prostu pomyśleliśmy, że byłoby świetnie, jeśli będziemy mogli pokazać ją ludziom na cały świecie.

[KD]: Dużo ważniejszą formą promocji jest dla was występowanie przed publicznością i przedkładacie ją nad media społecznościowe i te tradycyjne, co jest postawą godną pochwały. Wartościowa muzyka powinna obronić się sama, bez dodatkowej promocji, ale czasami zastanawiam się, czy wybierając taką drogę nie tracicie potencjalnych odbiorców. Jak uważasz?

[TG]: Razem podróżujemy po całym świecie od blisko szesnastu lat i czujemy się jakbyśmy razem dorastali, z dzieci stawali się dorosłymi. Wszystko, co widzieliśmy było dla nas nowe, wszystko, czego doświadczyliśmy było dla nas przygodą, podczas której nieustannie stawialiśmy czoła nieznanemu, nie brakowało też wzlotów i upadków. Cały proces był nauką życia poprzez muzykę i podróże. Myślimy, że te wszystkie doświadczenia odbijają się w naszym brzmieniu. Tworzymy pomost pomiędzy muzyką i pracą, dzięki ludziom, kolegom, przyjaciołom i fanom na całym świecie, których spotkaliśmy na przestrzeni tych wszystkich lat, dzięki którym ten pomost mógł powstać, możemy kontynuować, to co robimy. Jesteśmy za to naprawdę wdzięczni.

[KD]: W poprzednich wywiadach często padało pytanie o odbiór waszych koncertów przez publiczność na całym świecie, zatem doskonale już wiem, jak zespół postrzega odbiorców. Czy zastanawiałeś się, jak zespół wygląda z perspektywy fana?

[TG]: Jak wiesz, zaczynamy właśnie trasę z The Ocean i Sólstafir, dlatego z pewnością wyglądamy na podekscytowanych.

[KD]: Kiedy zobaczyłem was po raz pierwszy, byłem bardzo podekscytowany. Dźwięk był niesamowity, atmosfera nawet lepsza, na chwilę otworzyłem oczy i zobaczyłem was, tak bardzo skupionych na muzyce. Na początku pomyślałem, że nawet nie zauważacie publiczności, ale dopiero potem dojrzałem drobne gesty, uśmiechy. Od tego konkretnego momentu nie potrafiłem już myśleć o koncertach Mono, jako o typowych wydarzeniach, a zacząłem je traktować, jak tzw. sztukę wyższą. Czy zgodzisz się z takim odbiorem?

[TG]: Dziękuję za te słowa. Podczas koncertu stajemy się muzyką i razem z publicznością przenosimy się do innego świata.

[KD]: Minął już niemal rok od wydania The Last Dawn/Rays of Darkness. Opowiedz nieco więcej na temat konceptu stojącego za tym podwójnym wydawnictwem.

[TG]: Podstawowe ludzkie emocje podzielone są pomiędzy te pozytywne i negatywne. Powiedzmy, że jednych i drugich jest po 50%. Jeśli masz choć jeden procent więcej pozytywnych emocji, to wszystko stanie się lepsze, zacznie kierować się w stronę światła. Ujmując to prościej, The Last Dawn opowiada o tym, że niezależnie od twojej aktualnej sytuacji i emocji, jeśli zaakceptujesz swój los takim jaki jest i znajdziesz więcej pozytywów, możesz pokonać wszystkie złe emocje. Z drugiej strony na Rays of Dakness chciałem pokazać, że jeśli posiadasz choć jeden procent więcej negatywnych emocji lub myśli, to chaos pogrąży cię w mroku i nawet tego nie zauważysz. Doszedłem do wniosku, że nawet kiedy wydaje się, że nic nie jest na swoim miejscu, to zawsze można odnaleźć coś pomoże ci przetrwać. Właśnie to chciałem przekazać światu poprzez sztukę.

[KD]: Czyli możemy postrzegać The Last Dawn/Rays of Darknes jako dwie strony tej samej monety?

[TG]: Tak, te dwa albumy prezentują przeciwstawne strony życia. Światło i ciemność, nadzieja i rozpacz, miłość i strata, emocje, których nie można wyrazić, ból którego nie można opisać słowami, radość, której nie da się zmierzyć. Mamy nadzieję, że płyty mogą być czymś co pomoże pokonać ciemność.

[KD]: W utworze The Hand That Holds The Truth możemy usłyszeć wokale. Czy rozważacie tego typu eksperymenty w przyszłości?

[TG]: Być może w przyszłości. Zawsze chciałem współpracować z Testu (Tetsuya Fukagawa – przyp. Redakcji) z envy, czyli  z jednego z tych zespołów, które darzę ogromnym szacunkiem. Jest naszym dobrym znajomym od tak wielu lat, więc jestem naprawdę szczęśliwy, że w końcu się udało. Nie daliśmy mu żadnych instrukcji, jak ma wyglądać jego udział we wspomnianym utworze, ale on doskonale wiedział, jaki efekt chcieliśmy osiągnąć. Utwór okazał się niesamowity i jesteśmy z niego bardzo dumni!

[KD]: Wasz podwójny album był promowany przez animowany zwiastun autorstwa Koji Morimoto. Czy istnieje szansa na pełną animację z muzyką Mono?

[TG]: Niestety, nie jest o takie proste.

[KD]: Czekamy na premierę waszego splitu z The Ocean. Czego możemy się po nim spodziewać? Co planujecie dalej?

[TG]: W zasadzie mamy plany, żeby wydać nowy album w przyszłym roku, a split ma być jego zapowiedzią.

[KD]: Czego oczekujecie po trasie z The Ocean i Sólstafir?

[TG]: Trasa dopiero się zaczyna, ale planujemy miło spędzić czas.

[KD]: Graliście w Polsce już kilka razy i zagracie przynajmniej raz jeszcze. Z czym kojarzy wam się Polska?

[TG]: Jesteśmy podekscytowani kolejną możliwością zagrania w Polsce już wkrótce. Zawsze możemy tu liczyć na dobry odbiór naszej muzyki i czujemy, że możemy podzielić się ze słuchaczami czymś naprawdę wyjątkowym. Już nie mogę się doczekać!

Zdjęcie: www.facebook.com/takagotoofficial

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.