ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Howarth, Alan  ─ Halloween 5: The Revenge of Michael Myers  w serwisie ArtRock.pl

Howarth, Alan — Halloween 5: The Revenge of Michael Myers

 
wydawnictwo: Varèse Sarabande 1989
 
Becca:
1. Romeo, Romeo (3:50)
DV8:
2. Anything For Money (4:07)
Churchill:
3. Dancin' On Midnight (4:11)
Rhythm Tribe:
4. Second Time Around (3:32)
Diggy, Mark Chosak i Eileen Clark:
5. Sporting Woman (2:42)
Alan Howarth - Halloween 5:
6. The Revenge (4:32)
7. The Shape Also Rises (2:49)
8. The Evil Must Die (2:15)
9. First Victim (2:24)
10. A Stranger In The House (3:39)
11. Tower Farm (4:22)
12. Stop The Rage (4:27)
13. Trapped (3:19)
14. The Attic (5:26)
15. Jail Break. (2:24)
16. Halloween Finale (3:20)
 
Całkowity czas: 57:53
skład:
Alan Howarth - Synclavier, sekwensery, sample, skomputeryzowane bębny Linn, syntezator Kurzweil 250, emulator dźwięku symulujący akustyczne brzmienia, metalowa linijka.
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
31.10.2020
(Recenzent)

Howarth, Alan — Halloween 5: The Revenge of Michael Myers

13 października 1989 roku do amerykańskich kin weszła kolejna część przygód zimnego drania z Haddonfield zatytułowana Halloween 5: Zemsta Michaela Myersa. Otwierająca ją scena, w której główny bohater – mimo licznych ran postrzałowych – umyka stróżom prawa i  płynąc z nurtem rzeki znajduje ostatecznie schronienie w domu starego człowieka, przywodzi na myśl losy potwora z Ingolstadt z najpoczytniejszej powieści Mary Shelley pt. Frankenstein. Z tą jednak różnicą, że skryty pod upiorną maską zakompleksiony i ponury mruk, w odróżnieniu od elokwentnego dzieła doktora z Genewy, nie jest zdolny do najmniejszego przejawu empatii względem swego protektora. Ten ostatni przecież w końcu zostaje zamordowany przez Myersa z zimną krwią we własnym domu. Natomiast w ekranizacji Frankensteina z 1994 roku takich ludzkich odruchów tytułowej pokraki jest nawet więcej niż w powieści, gdyż to właśnie w niej, a nie w książce Shelley, zawiązuje się swoista przyjaźń między odrażającym monstrum a jego niewidomym aniołem stróżem.

Powołany do życia wraz z Halloween w 1978 roku przez Johna Carpentera i Debrę Hill psychopatyczny zabójca opiekunek do dzieci dysponuje, podobnie jak ohyda z Ingolstadt, nadludzką siłą i, zupełnie jak ona, pragnie krwawej zemsty. Obie postaci – z początku na pozór dobre – prędko stały się zakładnikami własnych żądz i popędów. Jedna pragnęła miłości drugiego człowieka-potwora, druga od najmłodszych lat funkcjonowała pod wyłączne dyktando swojej podświadomości i jej najmroczniejszych impulsów. Jaki więc jest Michael Myers A.D. 1989? Należy rzec, iż jest po prostu sobą. Film Halloween 5 jest całkiem niezłą kontynuacją perypetii bezwzględnego i mściwego psychopaty z fikcyjnego miasteczka w stanie Illinois. Szkoda jedynie, że nie zdecydowano się tutaj na wykorzystanie – objawionego w nader zaskakującej końcówce Halloween 4 – kompleksu Elektry u Jamie Lloyd i nie umieszczono jej w kolejnym sequelu po stronie zła, w miejsce zabójcy babysitterek.

Wracając do fabuły, w rok po krwawych wydarzeniach w halloweenową noc, pogrążony w śpiączce Myers powraca, uprzednio zabijając pewnego starca, do Haddonfield w poszukiwaniu swojej siostrzenicy Jamie Lloyd (Dannielle Harris), której dotąd nie udało mu się zabić. Ta przebywa w klinice dziecięcej, podpięta do aparatury monitorującej stan jej zdrowia psychicznego. Z wujkiem Mike’iem łączy ją tajemnicza więź emocjonalna, dzięki której przeczuwa jego nadejście.

Podopiecznemu dr. Samuela Loomisa zawsze towarzyszy na ekranie niespokojna, pełna zwrotów melodycznych, niemelodramatyczna muzyka w nad wyraz brawurowym wykonaniu Alana Howartha. Tym razem postanowiono dołączyć kilka przebojowych piosenek, będących odzwierciedleniem ówczesnych trendów panujących za oceanem w tamtejszej muzyce rozrywkowej. Wszystkie pięć oddaje wiernie ducha lat 80., gdy modne były chwytliwe riffy gitarowe à la Van Halen, latynoamerykańskie rytmy rodem z Dirty Dancing czy chropowate głosy świeżo upieczonych solistek wyrosłych na glam rocku, w rodzaju Suzi Quatro i Joan Jett (The Runaways). Jednak trzon ścieżki dźwiękowej Halloween 5: The Revenge of Michael Myers stanowi jedenaście tematów muzycznych, skomponowanych przez Alana Howartha z towarzyszeniem zaaranżowanej na nowo bezkonkurencyjnej melodii Carpentera z 1978 roku.

Przesiąknięte atmosferą grozy i niesamowitości dzieło, dzięki naturalnej skłonności autora do sięgania po nowinki techniczne, otrzymało, pomimo kurczowego trzymania się minimalistycznej partytury oryginalnego soundtracku sprzed lat, znacznie odeń bogatsze i bardziej temperamentne brzmienie. Żądza zemsty Myersa objawia się tu świstem noża rzeźnickiego i chrzęstem wideł stajennych [1]. Już w otwierającym je Carpenterowskim nagraniu The Revenge wykorzystano dziecinnie prosty zabieg dźwiękowy z użyciem metalowej linijki, ostry i przeszywający dla uszu niczym gwizd „kosy” upiora z Haddonfield na ekranie. Terror powoli narasta; wtem do głosu dochodzi powszechnie znany, zainspirowany motywem Dzwonów rurowych Mike’a Oldfielda, temat przewodni animatora sagi o Myersie. Reżyser Halloween 5, Szwajcar Dominique Othenin-Girard, chciał powrotu do oszczędnej stylistyki oryginału [2] z 1978 roku, co musiało być nie lada wyzwaniem dla następcy Carpentera, tj. Howartha. Ten bowiem, po zawieszeniu współpracy z urodzonym w Nowym Jorku mistrzem suspensu nad dalszymi projektami z Halloween w nazwie, otrzymał wyłączność na tworzenie do nich muzyki. Powierzona mu rola kompozytora niniejszej ścieżki dźwiękowej mogła budzić u Szwajcara uzasadnione obawy, czy Howarth wywiążę się z owego zadania, choćby ze względu na posiadane przezeń bogate instrumentarium i wiążącą się z tym pokusę do stosowania w nagraniach nadmiernej orkiestracji. Ostatecznie okazały się one tyle słuszne, co domysły Danielle Harris – udana kreacja Jamie Lloyd – na temat obsadzenia jej w roli morderczyni opiekunek do dzieci lub przynajmniej u boku Dona Shanksa (filmowy Michael) w Halloween 5. Nowojorska aktorka otrzymała właściwą sobie wtenczas rolę niewinnej dziewczynki, a kompozytor sięgnął z premedytacją po wszystkie znane mu wówczas zdobycze najnowszej technologii i, dokonując skoku na nuty oryginału z końca lat 70. oraz zwinnie odbijając odeń piłeczkę, zrealizował dzieło na miarę barokowego minimalizmu w architekturze wnętrz.

Halloween 5 skomponowano przeto z użyciem różnorakich hiper–gadżetów, w tym imitującego brzmienie orkiestry symfonicznej instrumentu o nazwie Synclavier – ówczesnego konkurenta Fairlighta, używanego już w 1980 roku m.in. przez Kate Bush podczas sesji nagraniowej Never for Ever. Różnego rodzaju sekwensery i sample wypełniły więc ostatnią w pełni elektroniczną ścieżkę dźwiękową Howartha o psychopatycznym zabójcy z Haddonfield. (Przełomowe Halloween 6: The Curse of Michael Myers zawierało już muzykę opartą głównie na gitarowych riffach i motorycznym beacie akustycznej perkusji). Co prawda Halloween 5 nie ustępowało pomysłami i wykonawstwem swojemu muzycznemu prequelowi, ale nie do końca też odcinało się od ciężaru wtórności i powtarzalności lejtmotywów w imię dochowania wierności tak widzowi, jak obrazowi. W końcu każda muzyka filmowa – jak powiada Howarth – ma służyć fabule [3], co w przypadku popularnej serii Halloween oznaczało niejako z płyty na płytę swoistą powtórkę z rozrywki. Było to tym bardziej nieuniknione, że cała ta saga z wyjątkiem Halloween 3: Sezon czarownic eksploatuje nieustannie fenomen nieustępliwego stalkera z amerykańskiego miasteczka, powielając siłą rzeczy powiązane z nim motywy muzyczne. Powracający w halloweenową noc koszmar ma wówczas odpowiednią do nastroju oprawę muzyczną – tyleż ograną, co wciąż interesującą i mroczną. Dla przykładu, użyty na życzenie reżysera samplowany fortepian o podwojonej – jakby grało na nim dwóch pianistów równocześnie – sile brzmienia miał podsycać podczas seansu filmowego histerię widza wbitego w fotel w ciemnej sali kinowej z kubkiem popcornu w ręku niczym Michael z Thrillera, próbującego popularną przekąską rozładować swoje napięcie rodzące się wraz z rosnącym na ekranie suspensem.

Silnie inspirowany muzyką Halloween 4, ale przewyższający ją pod względem orkiestrowego rozmachu, katedralnego pogłosu fortepianu, pomysłowych efektów dźwiękowych, a wreszcie kilku bardzo przebojowych piosenek, soundtrack Halloween 5 stworzono pożyczając gros wątków muzycznych od ww. poprzedniczki wraz z rozpoznawalnym w lot Carpenterowskim lejtmotywem, jednocześnie poddając wszystkie te zapożyczenia nowym aranżacjom. Trudno jest stworzyć muzykę filmową – jak pisze Randall Douglas Larson, eseista i autor m.in. książki Musique Fantastique: A Survey of Film Music in the Fantastic Cinema oraz tekstu we wkładce do wydanej przez AHI w 2013 roku poszerzonej wersji albumu Halloween 5: The Revenge of Michael Myersoderwaną od obrazu tak, aby ta jednocześnie była w stu procentach autonomiczna i niezależna. To, co pierwotnie wymyślił Carpenter jest na nowo stwarzane przez Howartha, ponieważ trudno sobie wyobrazić ów soundtrack bez wiodących tematów, które tworzą tę mroczną opowieść dźwiękową. Myers powraca w noc Halloween, a wraz z nim znajome słuchaczom dźwięki [4]. Jednakowoż, nie chcąc najwyraźniej przesadzić z nadmiarem efektów dźwiękowych w kinie grozy, Howarth pozostawił postać Sama Loomisa bez jednego taktu muzyki. Być może autor soundtracku zdawał sobie sprawę również z tego, iż psychiatra od dawna czuł się martwy w środku i w swym życiu kierował się już tylko jednym: chęcią unicestwienia potwora z Haddonfield. Kompozytor postawił znak pauzy w partyturze przy osobie lekarza, pragnąc uniknąć efektu przytłoczenia widza muzyką w tymże sequelu:

Gdy napiszesz [jej] za dużo, wtedy stanie się ona zwykłą tapetą dźwiękową. Każdy film, także slasher, potrzebuje chwili ciszy, aby widz mógł zejść z poziomu, na którym bombarduje się go zjawiskami nadnaturalnymi do zwykłej kinowej rzeczywistości. Należy pozwolić zapaść ciszy, aby element zaskoczenia się powiódł. Według jednej z podstawowych definicji muzyki jest ona wypadkową natężenia dźwięku i ciszy. Należy więc pamiętać o zachowaniu tejże w procesie kompozycyjnym [5]. Tyle Alan Howarth. Dodam tylko, że słuchając ścieżki dźwiękowej Halloween 5: The Revenge of Michael Myers czuć rękę profesjonalisty. Pomimo że już piąta z kolei, to niemniej atrakcyjna od swych poprzedniczek. Zgoła ciekawsza od Halloween 4 oraz, podobnie jak postać Michaela Myersa, ponadczasowa i czasem tylko do bólu przewidywalna.

—————————————————————————

[1] Wkładka do ścieżki dźwiękowej Halloween 5: The Revenge of Michael Myers.
[2] Ibid.
[3] Ibid.
[4] Ibid.
[5] Ibid.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.