ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Dylan, Bob ─ Empire Burlesque w serwisie ArtRock.pl

Dylan, Bob — Empire Burlesque

 
wydawnictwo: Columbia 1985
 
Side one
1. "Tight Connection to My Heart (Has Anybody Seen My Love)" 5:22
2. "Seeing the Real You at Last" 4:21
3. "I'll Remember You" 4:14
4. "Clean Cut Kid" 4:17
5. "Never Gonna Be the Same Again" 3:11
Side two
1. "Trust Yourself" 3:29
2. "Emotionally Yours" 4:30
3. "When the Night Comes Falling from the Sky" 7:30
4. "Something's Burning, Baby" 4:54
5. "Dark Eyes" 5:07
 
Całkowity czas: 46:25
skład:
Bob Dylan – vocals, guitar (2, 4, 6, 8, 10), keyboards (1, 5), piano (3, 7), harmonica (10); Peggi Blu – backing vocals (1, 4, 5); Debra Byrd – backing vocals (5, 6); Mike Campbell – guitar (2, 3, 6, 7); Chops – horns (2); Alan Clark – synthesizer (5); Carolyn Dennis – backing vocals (1, 4, 5, 6); Sly Dunbar – drums (1, 5, 8); Howie Epstein – bass guitar (3, 7); Anton Fig – drums (4); Bob Glaub – bass guitar (2); Don Heffington – drums (2, 9); Ira Ingber – guitar (9); Bashiri Johnson – percussion (2, 6, 8); Jim Keltner – drums (3, 6, 7); Stuart Kimball – electric guitar (8); Al Kooper – rhythm guitar (8); Queen Esther Marrow – backing vocals (1, 4, 5, 6); Sid McGinnis – guitar (5); Vince Melamed – synthesizer (9); Jon Paris – bass guitar (4); Ted Perlman – guitar (1); Madelyn Quebec – vocals (3, 6, 8, 9); Richard Scher – synthesizer (1, 5, 8, 9), synth horns (7); Mick Taylor – guitar (1); Robbie Shakespeare – bass guitar (1, 5, 6, 8, 9); Benmont Tench – keyboards (2, 6), piano (4), Hammond organ (7); Urban Blight – horns (8); David Watson – saxophone ;(2) Ronnie Wood – guitar (4)
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
06.02.2020
(Recenzent)

Dylan, Bob — Empire Burlesque

W 1985 roku Bob Dylan nagrał płytę „Empire Burlesque”, której brzmienie zostało bardzo poważnie osadzone w latach osiemdziesiątych. Wiele soczystych i bujnie kręcących się rytmów wprowadziło go do współczesnego świata, ukrywając pod niestandardowo posiekaną i nakierowaną produkcją podmuch prawdziwego rock and rolla. Dylan zaangażował czarodzieja producenta brzmienia lat 80-tych Arthura Bakera, który nadał utworom pewną jednolitość oraz stworzył ich brzmienie, niczym nie ustępujące innym produkcjom tamtego roku. Dylan chciał, aby nowy album był sukcesem kasowym i miał współczesne brzmienie. I to zostało osiągnięte. Jedynym gniotem tej płyty jest utwór „Seeing the Real You at Last” a błędem jaki popełnił Baker jest wyeksponowanie do przodu nijakiej perkusji i wokalu Dylana, gdy w tle dzieją się same fajne rzeczy. Przegapiamy wejście saksofonu i gitary, a dostajemy łomoczącą w stołek perkusję.

A reszta nagrań to mogą być prawdziwe hity. O to przecież chodzi.

Płyta dotarła do 11 miejsca w Anglii i 33 w Stanach, co nie jest złym wynikiem spoglądając na ówczesne produkcje. Według mnie, Dylan pokazał tu swoją przewrotność. Kontynuując styl zapoczątkowany na poprzednim albumie, tutaj jeszcze bardziej wszedł w klimat. Jeśli ktoś czekał na coś w rodzaju „Vision Of Johanna” to nie dla niego ta płyta ale jeśli pamiętasz „Jokerman” to posłuchaj. Czy mogło być inaczej? Dlaczego recenzje tego krążka były raczej nieprzychylne? Zarzucano mu brak doprowadzenia nagrań do końca, brak czuwania nad nimi, aby były wspaniałe. Ale dla kogo?

Dylan od wielu lat nagrywał swoje utwory, a potem tracił zainteresowanie nimi. Zostawiał wolną rękę producentom czy realizatorom a sam szedł już dalej. Tutaj zrobił dokładnie to samo.

Ron Wood: ”Kiedy w Delcie nagrywaliśmy playback, Bob zawsze zachowywał się tak samo. Ujawniła się jego słabość. Mówili mu: „ Słuchaj no, Bob, nie potrzeba nam tego”, a on odpowiadał: „No, cóż. Dobra”. Robili więc miks na swoje ucho, a on stał za szybą i pozwalał im to robić. Mówiłem mu: „Słuchaj, nie możesz pozwolić tym facetom... Patrz!!! Nie włączyli chórków!” lub „A gdzie jest perkusja?!”. Zawsze coś zaprzątało mu głowę, dlatego nie chciał się wtrącać. Ale gdyby wszedł do pokoju kontrolnego z tą sama pewnością siebie, jaką miał, gdy nagrywaliśmy te kawałki, rezultat byłby oszałamiający”.

 

Mimo wszystko, mi ta płyta się podoba.

„I’ll Remember You” to piękna miłosna piosenka, która celuje prosto w kość serca, i dzieli je na dwie części. Miłość i oddanie jest głęboko gorzkie, muzyka jest grana z powściągliwością a Dylan wraz z Madelyn Quebec odkrywa melodię. Frazowanie Boba jest genialne, a jego desperackie wokale naprawdę chwytają. „I’ll Remember You” nie robi nic szczególnego, ale robi wszystko dobrze i przekazuje w ten sposób sporo emocjonalnych treści.

„Clean Cut Kid” ujawnia nam szaloną jazdę naznaczoną brudnymi gitarowymi riffami Rona Wooda i niesamowitym rytmem perkusji Antona Figa a owinięta została ostrym komentarzem politycznym. Tytułowy „czysty dzieciak” to przeciętny Amerykanin, który radykalnie zmienił się dzięki swojemu doświadczeniu w trakcie wojny w Wietnamie. Niestety wrażliwi ludzie ślepo pojmują fałszywe ideały. Jedną z charakterystycznych cech późnego okresu Dylana jest jego skłonność do włączania ballad, które stają się zabójczo melodyjnymi popowymi piosenkami. „Emotionally Yours” jest właśnie tego przykładem. To jedna z najlepszych ballad fortepianowych w muzyce popularnej.

„Empire Burlesque” zwraca uwagę jeszcze na coś jeszcze. Posłuchajcie wokalu Boba. Ta czystość i intonacje oraz opowiadanie głosem swoistych historii na pewno wzbogaca ten lp. „Never Gonna Be The Same Again” pokazuje nam serdeczny śpiew Boba a w „When The Night Comes Falling From The Sky” pojawia się w jego głosie prawdziwa moc. Ten najdłuższy numer na płycie sunie się leniwie, niezdarnie a przy tym brzmi bardzo dobrze. Uwielbiam te chrupiące, dudniące bębny i to załamanie się wstępu, prowadzące do kluczowego uderzenia gitary dobrze współgrającej z syntezatorami. Dziwaczna kombinacja syntezatorów i rytmu wojennego sprawnie działa również w „Something’s Burning, Baby” przedostatnim utworze na płycie, którą zamyka „Dark Eyes”.

„Dark Eyes” brzmi jak zagubiony, stary przyjaciel w tłumie nowych twarzy. Kombinacja harmonijki i gitary jest zwykle zawsze świetna dla Dylana. I tutaj Dylan był sobą, a złowroga, upiorna atmosfera tego nagrania jest świetnym wyborem do zamknięcia „Empire Burlesque”.

 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.