ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Riversea ─ The Tide w serwisie ArtRock.pl

Riversea — The Tide

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2018
dystrybucja: Oskar
 
1. The Tide (5:52)
2. Shine (4:54)
3. Blasphemy (5:34)
4. Your Last Day (5:15)
5. Drowning In Vertigo (4:41)
6. The Design (4:13)
7. Strange Land (5:42) 8. Fall Out Warning (4:33)
9. Goodbye My Friend (5:07)
10. To Those That Are Left Behind (2:07)
11. Uprising (6:35)
12. The Tide (Reprise) (0:59)
 
Całkowity czas: 55:32
skład:
Marc Atkinson - lead & backing vocals
Brendan Eyre - keyboards, piano, guitar, percussion, programming, composer & arrangemer
David Clements - bass
Alex Cromarty - drums

With:
Peter Aves - guitar (1,7-9)
Lee Abraham - guitar (2,11)
Paul Cusick - guitar (3)
Robin Armstrong - guitar (4)
Martin Ledger - guitar (5)
Simon Godfrey - guitar (6)
Tony Patterson - flute (8,11)
Olivia Sparnenn - backing vocals (1)
Janine Atkinson - backing vocals (2,7,9,11)
Louise Dawson - backing vocals (4)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
10.09.2018
(Recenzent)

Riversea — The Tide

Po pięciu latach od debiutanckiego Out Of An Ancient World powróciła brytyjska formacja Riversea. Przypomnę, że to właściwie duet dwóch panów, wokalisty i gitarzysty Marca Atkinsona oraz klawiszowca Brendana Eyre, którzy posiłkują się licznymi gośćmi, bardziej lub mniej znanymi w światku progresywnego rocka. Tak było na poprzednim krążku, tak jest i teraz. Grupę wokalnie wspiera między innymi Olivia Sparnenn (Mostly Autumn), a ponadto grają Alex Cromarty (bębniarz Mostly Autumn), Lee Abraham (gitarzysta i basista Galahad), Simon Godfrey z Tinyfish i Robin Armstrong z Cosmograf na gitarach. Do tego ciekawą okładkę przygotował po raz kolejny popularny w progowych kręgach, z nieco baśniowych prac, sam  Ed Unitsky.

Jednym słowem, mamy wszystko przygotowane zgodnie z poprzednio zastosowaną recepturą. Czy zatem i muzyczne danie smakuje identycznie? Cóż, bardzo podobnie. Ci, którym spodobała się pierwsza płyta, powinni koniecznie sięgnąć po ten album, tym bardziej, że w moim odczuciu jest on jednak lepszy i bardziej dojrzały.

Dwanaście kompozycji (na debiucie też tyle było) przynosi niespieszną, utrzymaną w balladowych tempach, zwykle nostalgiczną muzykę, okraszoną brzmieniami akustycznej gitary, głębokimi i długimi klawiszowymi plamami, jesiennymi dźwiękami pianina i oczywiście pięknymi, nieco Gilmourowskimi, gitarowymi solówkami (np. Shine, Drowning In Vertigo, Strange Land). Z tym wszystkim dobrze koresponduje nieco zbolały, chwilami jakby zachrypnięty, głos Marca Atkinsona. Całość spowija aura klimatycznego neoprogrocka, ubranego ponadto w bardzo ładne (jeszcze lepsze, niż na debiucie) melodie. W ich odkrywaniu sprzyja czyste, klarowne, wręcz dopieszczone brzmienie, mające sporo ciepła, ale i przestrzeni.

Słucha się tego zatem wyjątkowo smakowicie i nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że najlepiej w nocnym, domowym zaciszu, choć i podczas późnej podróży samochodem też może zabrzmieć stylowo. Słuchając otwierającego płytę utworu tytułowego i pojawiającej się tam formy pianina natychmiast przypomniało mi się norweskie Gazpacho, za chwilę trudno mi było przejść obojętnie obok wyraźnie dostrzegalnych dźwięków współczesnego Marillionu. Hmm…. Coś w tym jest. Ich muzyka czerpie z brzmienia i szeroko rozumianej atmosfery tych formacji. Tu można byłoby dodać jeszcze sporo nazw artystów grających w tak delikatny, nieco sentymentalny sposób. Ale po co. Najlepiej sprawdźcie sami. Bo warto.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.