ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Assal ─ Ciało i Duch w serwisie ArtRock.pl

Assal — Ciało i Duch

 
wydawnictwo: Lynx Music 2015
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Intro (Łassa) [01:04]
2. Alter Ego (Łassa) [03:54]
3. Heder (Łassa) [03:55]
4. Campo De Fiori (Łassa) [03:21]
5. Historia o niebieskiej sukience (Łassa) [03:53]
6. Migdałowa (Łassa) [04:17]
7. Ars Moriendi (Łassa) [03:48]
8. Każdy myśli że… (Łassa) [04:31]
9. Cedry i róże (Łassa) [03:47]
10. Dies Irae (Łassa) [04:07]
11. Panta Rhei (Łassa) [01:21]
12. Biblioteka Palmowych Liści (Łassa) [04:50]
13. Przyrzekam (Łassa) [05:21]
14. Pocałunek (Łassa) [02:12]
 
Całkowity czas: 50:16
skład:
Adam Łassa – Vocals, Guitars, Bass, Drums Sampling, Keyboards, Mellotron.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,1

Łącznie 11, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
07.02.2015
(Recenzent)

Assal — Ciało i Duch

Od początku wiedziałem, że coś się święci. Gdy tylko wszedłem do redakcji, powitały mnie złośliwe uśmieszki całej ekipy (prawie całej, bo Mariusz tradycyjnie zachowywał dżentelmeński spokój, a młodzi popylali na mopach).

- Co się dzieje? – zapytałem dyplomatycznie.

- Jest płyta do recenzji, Strzyżu. – Naczelny wręczył mi digipack. – Skrobnij parę słów.

- Ja? Mam na głowie remanent 2014, Bossa, Waitsa i jeszcze parę rzeczy...

- Tak, ty. Zostajesz niniejszym wyznaczony na ochotnika. No, zabieraj się. – Złośliwe uśmieszki na obliczach Wojtka, Krisa i samego Nacza wskazywały, że chyba czeka mnie ciężka przeprawa. Westchnąłem i zasiadłem przy swoim redakcyjnym biurku.

Oj – gdybym miał zacytować, co moi koledzy zdążyli mi powiedzieć o zawartości tej płyty, nim przystąpiłem do słuchania, byłoby ostro („elegia do artystycznego pogrzebu” – pozwolę sobie przemilczeć autora tych słów)… Pewnie specjalnie dali mi tą płytę do rozpracowania, spodziewając się bezwzględnego zglanowania. No to się chyba co nieco narażę kolegom, bo w praniu okazało się, że „Ciało i Duch” to pozycja może nie wybitna, ale jak najbardziej do posłuchania – na listę najlepszych albumów 2015 się raczej nie załapie, ale do zestawienia rozczarowań roku – na pewno nie.

Adam Łassa – wiadomo: wokalista i tekściarz Abraxas, po rozpadzie zespołu w końcu 2000 udzielający się w różnych projektach (najważniejsze: Assal & Zenn, potem Ananke) – tym razem zaprezentował dzieło całkowicie solowe. Sam stworzył muzykę, słowa, nagrał wszystkie instrumenty… Z jednej strony, kojarzy się to nieco z Abraxas – za sprawą, rzecz jasna, charakterystycznego głosu i maniery wokalnej samego Adama (poza tym dwie kompozycje – „Heder” i „Migdałowa” pochodzą jeszcze z lat 90. – ta pierwsza jest nieco zmieniona względem wersji, która krążyła w nieoficjalnych rejestracjach wśród fanów Abraxas, tą drugą przerobiono gruntownie), z drugiej strony – nie ma tu charakterystycznego dla najlepszych nagrań Abraxas gotyckiego mroku, same kompozycje są prostsze, bardziej zwięzłe, nie ma tu żonglowania nastrojami, zmian tempa, szalonych instrumentalnych popisów i solówek. Ta muzyka na ogół delikatnie, subtelnie sobie płynie, z naciskiem na tworzenie klimatu, czarowanie nastrojem. Takie luźne skojarzenie biegnie w stronę projektu Blackfield…

Czasem wychodzi to Adamowi lepiej, czasem – nieco gorzej. “Alter Ego” fajnie wprowadza w nastrój całej płyty: to czarowna rzecz, z delikatnymi trelami gitar, niespiesznym rytmem, łagodnym śpiewem i dominującym, ciepłym klawiszowym tłem. Jedyne co trochę drażni, to brak pomysłu na zakończenie (całość po prostu się – i to w bardzo fajnym momencie – wycisza). Podobnie wypada „Heder” (z melotronowymi smyczkami w tle) i „Campo De Fiori”. W „Historii…” lekko wychyla łeb Abraxas – ładne gitarowe otwarcie nieco przywodzi na myśl sposób gry Szymona Brzezińskiego, w ogóle więcej tu gitary niż w poprzednich nagraniach, do tego dochodzi bardziej wyeksponowana partia gitary basowej. Otwarta delikatnym, pozytywkowym motywem „Migdałowa” ciekawie łączy klawiszowe tła z bardziej ekspresyjnymi wstawkami gitary i większym dramatyzmem w głosie Łassy: słychać, że to rzecz jeszcze z czasów Abraxas. „Ars Moriendi” i „Cedry i róże” z kolei są wyjątkowo lekkie, melodyjne, zbudowane na akordach gitary akustycznej ładnie uzupełnianych przez syntezatorowe solówki; podobnie wypada „Każdy myśli, że…”, mimo dramatycznego, klasycznie neoprogowego otwarcia gitary elektrycznej. „Dies Irae” zbliża się wręcz do krainy przebojowego rocka: ma całkiem fajną, chwytliwą melodię i nastrój nieco kojarzący się z brit-popem (co jeszcze potęguje nawiązanie do „strawberry fields” w tekście). Po zgrabnej miniaturze „Panta rhei” mamy powrót do nastrojów z początku płyty: w „Bibliotece palmowych liści” znów pojawiają się ciepłe klawiszowe tła, nadające nastrój, przydające utworowi ciepłego klimatu. Jeszcze bodaj najlepsze na płycie „Przyrzekam”, w którym Adam czerpie z progrockowej tradycji – i nie chodzi tylko o dźwięki poczciwego melotronu, ale o konstrukcję całości, z ładnie stopniowanym napięciem i fajnym, podniosłym finałem – i wieńcząca całość kolejna miniaturka.

„Ciało i Duch” to kolejny element dobrze znanej całości; Adam Łassa pozostaje tu takim, jakim był za czasów Abraxas i późniejszych projektów, znów proponuje słuchaczowi zestaw intrygujących, zakręconych tekstów, podanych z charakterystyczną manierą (choć na tej płycie nieco ją powściągnął) – pewnym novum mogą być poetyckie, wyrafinowane erotyki („Przyrzekam”, „Pocałunek”). Nie, żeby była to płyta bez wad – czasem Łassę-tekściarza znosi na manowce („szaleństwem szaleje mój szał”, „i wszystko panta rhei” – zresztą i za czasów Abraxas zdarzały mu się potknięcia), chwilami wkrada się lekka monotonia (patrz początek płyty, gdzie wylądowały kolejno trzy podobne do siebie, utrzymane w prawie identycznym tempie utwory) – ale „Ciało i Duch” to naprawdę nie jest zła pozycja. Taka na siedem gwiazdek. Choć koledzy pewnie zaraz popełnią kontrrecenzję…

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.