ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Sting ─ The Last Ship: Live At The Public Theater w serwisie ArtRock.pl

Sting — The Last Ship: Live At The Public Theater

 
wydawnictwo: Universal 2014
 
1. The Last Ship
2. Shipyard
3. Coming Home’s Not Easy
4. August Winds
5. Practical Arrangement
6. What You Say Meg?
7. Dead Man’s Boots
8. Big Steamers
9. Sky Hooks And Tartan Paint
10. Jock The Singing Welder
11. So To Speak
12. Show Some Respect
13. Underground River
14. The Last Ship (Reprise)
 
Całkowity czas: 82:00
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,2

Łącznie 5, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
13.10.2014
(Recenzent)

Sting — The Last Ship: Live At The Public Theater

Swego czasu dość mocno skrytykowałem ostatni album Stinga The Last Ship. Większość utworów zawartych na płycie-ścieżce dźwiękowej do musicalu w moim odczuciu było wtórnych, nudnych i niespecjalnie dobrze wykonanych. Sting ma u mnie jednak bardzo duży kredyt zaufania, więc postanowiłem zaryzykować bliższe spotkanie z tym samym materiałem, ale tym razem w wersji muzyka + obraz. I… jest o niebo lepiej.

Koncert został zarejestrowany w mniej więcej tym samym czasie, co premiera albumu (10.2013). Jednak ujrzał światło dzienne dopiero teraz, zapewne ze względu na zbliżająca się (wreszcie) premierę musicalu. Występ nie jest wierną kopią płyty – utwory są ułożone nieco inaczej, jest kilka nowych, część wypadła, ale całość jest wciąż bardzo bliska tematom „okołostoczniowym”. Najmocniejszym akcentem koncertu jest konferansjerka Stinga. Artysta ten od lat słynie z doskonałych umiejętności kontaktu z publicznością, ale w przypadku tego wydawnictwa wznosi się na wyżyny swoich umiejętności. O ile recenzując album odniosłem wrażenie, że „intymność” materiału to jedynie chwyt marketingowy, o tyle podczas występu na żywo widać i słychać, że dla Stinga kompozycje z The Last Ship są bardzo osobiste. Co chwile raczy nas historiami ze swojego życia, wspomina młode lata i życie wśród statków-kolosów. Cała ta otoczka sprawia, że występ ogląda się niezwykle przyjemnie. Do tego świetnie prezentują się muzycy, którzy towarzyszą bohaterowi na scenie. Śpiewający z nim w duetach Jimmy Nail wygląda niczym marynarz wyciągnięty ze statku, The Wilson Family zachwyca chóralnym śpiewem szantowym („Big Streamers”!), a muzycy prezentują bardzo wysokie umiejętności tworząc niezwykłe tło do stingowych opowieści.

Wciąż najsłabszym elementem całości są kompozycje. Większość utworów prezentuje się co najwyżej przeciętnie, ale w wersji koncertowej nie denerwują one tak bardzo. Widząc zaangażowanie muzyków, subtelność i prawdziwą radość grania pozytywne odczucia udzielają się i odbiorcy. Czasami można mieć wrażenie, że zawędrowaliśmy do przystoczniowej tawerny (fantastyczne, obrazowe „Show Some Respect”). Doskonale brzmi „What Have We Got?”, „Practical Arrangement”, przypominający klasycznego Stinga „Dead Man’s Boots”, a przede wszystkim zbluesowany “Jock The Singing Welder”, w którym warte uwagi solo dorzuca Dominic Miller. Najmocniejszą kompozycją jest jednak „Shipyard” będący minisztuką z rozpisanymi rolami na głosy (Sting ma nawet dwa wcielenia!). Zgrabna i zarazem bardzo rozbudowana kompozycja, która, jak już wspominałem przy recenzji albumu, z niezrozumiałych dla mnie przyczyn znalazła się jedynie w wersji deluxe The Last Ship.

Reasumując, materiał, który Sting pokazał rok temu jest zdecydowanie bardziej strawny „na żywo”. Muzycy prezentują się wyśmienicie, każdy daje z siebie wszystko, a zarazem współtworzą świetny klimat. Szkoda tylko, że najpierw mieliśmy płytę, teraz koncert, a na musical jeszcze będziemy musieli poczekać. Uroczysta premiera na Broadwayu 26.10.2014. Przedstawienia przedpremierowe I tryouty w Chicago zostały całkiem pozytywnie przyjęte przez krytyków. O ile po zapoznaniu się z The Last Ship w wersji studyjnej mój entuzjazm względem musicalu został mocno ograniczony, o tyle teraz powrócił i liczę, że sztuka trafi także do Polski.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.