ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Schizofrantik ─ The Knight On The Shark w serwisie ArtRock.pl

Schizofrantik — The Knight On The Shark

 
wydawnictwo: Gentle Art Of Music 2013
 
1. The Knight On The Shark Beside The Ship Which Is Not Sunken Yet (Mayrhofer) [10:19]
2. Marching Through The Meadow (Mayrhofer) [06:56]
3. The Human Slaughter Tango (Mayrhofer) [06:44]
4. Nazis On LSD (Mayrhofer) [06:37]
5. Psychic Scars (Mayrhofer) [05:36]
6. Liquid Light (Mayrhofer) [05:41]
7. Thanx Dog (Mayrhofer) [07:08]
 
Całkowity czas: 49:02
skład:
Martin Mayrhofer – Guitars, Keyboards, Programming, Drum Programming, Vocals. Joschi Joachimsthaler – Guitars. Helmut Sinz – Accordion. Peter Braun – Bass. Andy Lind – Drums.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
27.09.2014
(Recenzent)

Schizofrantik — The Knight On The Shark

Pojechana okładka, niewiele mniej normalne tytuły utworów i nazwa zespołu – to dobrze rokowało. Choć po odpaleniu krążka miałem w pierwszym momencie minę cośkolwiek nietęgą, słysząc po raz kolejny nieśmiertelny, nierdzewny progmetylowy riff gitarowy, to jednak w miarę słuchania wrażenia szybko zaczęły się zmieniać na jak najbardziej pozytywne.

Trio Schizofrantik (drugi gitarzysta i akordeonista pojawiają się na mniej lub bardziej gościnnych zasadach) pochodzi z Monachium. Według progarchiwów, „The Knight…” to zaledwie drugi oficjalny album w historii działającego od 1998 zespołu (mają też parę pozycji wydanych własnym sumptem). Co panowie grają? Znów zaglądając na progarchives: eclectic prog. Całkiem niezłe określenie: mamy tu i prog-metal, i techniczne, matematyczne, superszybkie granie, i rytmiczne łamańce w stylu King Crimson, i zappowską surrealistyczną głupawkę (z tego, co widać na zdjęciach w necie, gitarzysta i lider zespołu na koncertach występuje w kostiumie… eee-królika? w każdym razie coś beżowego z długimi uszami…; zresztą wystarczy rzucić okiem na tytuły kompozycji…), i nagłe kontrasty w duchu RIO, i łagodne brzmienia gitar akustycznych przywodzące na myśl Pink Floyd, i melodyjne, pachnące neoprogiem solówki gitarowe…

Jak u King Crimson, basista pełni w Schizofrantik znacznie ważniejszą rolę niż po prostu trzymanie rytmu – co i rusz wpycha się na pierwszy plan, w utworze (powiedzmy) tytułowym zajadle zapuszcza się w połamane riffy razem z gitarzystą. Utwór otwierający całość to zresztą dobre wprowadzenie do całej płyty. Jest tu istny kalejdoskop pomysłów, metrum ciągle jest łamane, mocne riffowanie, ultraszybkie popisy gitarowe i łamane rytmy uzupełniane są bardziej stonowanymi pasażami i syntezatorowymi ozdobnikami, nastrój co i rusz się zmienia, pojawiają się też długie minuty spokojniejszego grania, z akustycznymi gitarami i niby-melotronowym podkładem. „Marching Through The Meadow” wypada już bardziej zwarcie, jednolicie, z zaczepnym, mniej agresywnym i przesterowanym riffem, kroczącym rytmem i syntezatorowymi pasażami fajnie zgranymi z gitarowymi solówkami. „Human Slaughter Tango” ma powtarzany do oporu motyw gitary akustycznej, wtopiony w funkujące granie; przeplata je klasyczne tango z akordeonem, a całość uzupełnia mocny, klasyczny, typowo hardrockowy riff gitary. Najciekawsze na płycie „Nazis On LSD” przynosi porcję kapitalnego instrumentalnego szaleństwa w progmetalowym stylu, wzbogaconego licznymi gitarowymi popisami i surrealistycznymi odjazdami – zupełnie jakby muzycy, w zgodzie z tytułem, co nieco się naćpali.„Psychic Scars” i „Liquid Light”, zbudowane na solidnych gitarowych riffach, znów pełne są skoków nastroju, rytmu i tempa: tu gitarowy czad i zajadłe popisy całego zespołu, tu nagłe wyciszenia… A całość wieńczy stonowany gitarowy instrumental co nieco pachnący tymi spokojniejszymi nagraniami Joe Satrianiego, w którym Martin Mayrhofer dowodzi, że oprócz technicznej ultrabiegłości i pomysłowych riffów potrafi wyczarować też tradycyjną, piękną melodię i jak najbardziej klasyczną, nastrojową gitarową solówkę.

Wszystko to już było… Niby tak – ale siłą Mayrhofera i jego zespołu jest zdolność poukładania ze starych klocków nowej jakości. Podczas gdy starzy mistrzowie w rodzaju Dream Theater radośnie i z głośnym mlaskaniem wcinają własny ogon albo jak Steven Wilson kopiują pomysły wielkich sprzed paru dekad, SchizofrantiK pokazuje, jak znanym patentom nadać nową świeżość . Zdrowo, za przeproszeniem, pojebana płyta – i przy tym wciągająca jak diabli. Jeśli lubisz Zappę, King Crimson, The Mars Volta – to album dla Ciebie.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.