ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu London Symphony Orchestra ─ A Classic Case: London Symphony Orchestra Plays The Music Of Jethro Tull w serwisie ArtRock.pl

London Symphony Orchestra — A Classic Case: London Symphony Orchestra Plays The Music Of Jethro Tull

 
wydawnictwo: RCA Records 1985
 
1. Locomotive Breath [04:16]
2. Thick As A Brick [04:24]
3. Elegy [03:41]
4. Bouree [03:10]
5. Fly By Night [04:12]
6. Aqualung [06:22]
7. Too Old To Rock ‘n’ Roll Too Young To Die [03:27]
8. Teacher-Bungle In The Jungle-Rainbow Blues-Locomotive Breath [03:58]
9. Living In The Past [03:29]
10. War Child [04:56]
 
Całkowity czas: 42:00
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
21.03.2014
(Recenzent)

London Symphony Orchestra — A Classic Case: London Symphony Orchestra Plays The Music Of Jethro Tull

Piątek z Agronomem – odcinek XX.

Trasa promująca „Under Wraps” okazała się dla Iana i całego zespołu trudną. Fani przyjęli bardzo nowoczesną, elektroniczną płytę Jethro chłodno, a najwięcej gorzkich uwag zebrał Peter John Vettese, który po zakończeniu trasy postanowił pożegnać się z zespołem i poświęcić pracy muzyka sesyjnego. Do tego gardło Iana Andersona nie wytrzymało i szef Tull musiał się poddać operacji. Stąd rok 1985 był rokiem bardzo ograniczonej działalności Iana i zespołu. Anderson pojawił się na uroczystości upamiętniającej 300. rocznicę urodzin twórcy „Bouree” 21 marca 1985, w listopadzie na rynku pojawiła się składanka „Original Masters” [same zespołowe klasyki, bez premierowych utworów – stąd w tym cyklu recenzji została pominięta], a wcześniej 15 lutego 1985 ukazał się dość niezwykły album, nagrany zresztą z udziałem prawie całego (bez perkusisty) ówczesnego składu Jethro (a więc jeszcze z Vettese’em). No i z jednym byłym już członkiem zespołu - aranżacjami zajął się bowiem nie kto inny jak David Palmer.

Koncepcja pt. „orkiestra wykonuje kompozycje zespołu rockowego” to rzecz tyleż interesująca, co śliska – wszak rock i muzyka symfoniczna rządzą się bardzo różnymi zasadami (np. w muzyce rockowej jest sekcja rytmiczna, w symfonicznej rytm jest lekko zaznaczony przez cały aparat wykonawczy) i próba przeniesienia jednego na drugie jest co nieco ryzykowna. Bardzo ciekawie zrobił to Jaz Coleman na płycie „Us And Them”: z kompozycji Pink Floyd nawyjmował to, co najważniejsze, konkretne melodie, pasaże, fragmenty i od podstaw przearanżował całość, nierzadko odpływając w rejony dość dalekie od oryginału („Brick Part 2” – z którego ostała się głównie melodia zwrotki, a cała reszta to szalone wariacje melodyczne). I to wypadło znakomicie. Była jeszcze druga płyta, na której orkiestrze towarzyszył zespół rockowy, i ona wypadła niestety o kilka rzędów wielkości gorzej. „A Classic Case” przyrządzono (niestety) według tej drugiej zasady.

Zaczyna się to całkiem przyjemnie: w “Locomotive Breath” flet I ta rockowa część całego ansamblu fajnie przegryzają się z potężnymi orkiestrowymi partiami. Podobnie jest w skrócie z pierwszej części „Tępego jak cegła” – fajnie to zaaranżowano, partie orkiestry mają tu dużą dynamikę, gładko i logicznie przechodzą od momentów lekkich do potężnych. Wyjątkowo pięknie, kunsztownie wypada „Elegy” – może trochę straciło na subtelności, ale to nadal bardzo piękny, poruszający utwór.

Dalej niestety jest już gorzej. Trochę nieszczególnie mariaż rocka i orkiestry wypada w „Bouree”, gdzie mamy jak najbardziej barokową, kameralną wersję orkiestrową splecioną z rockową wersją tullową – i jedno z drugim się nie do końca przegryza. Podobnie jak orkiestrowe wstawki i pasaże w, zgodnie z oryginałem, przesyconym elektroniką „Fly By Night”. Chwilami jakby zabrakło pomysłu, co z danym utworem zrobić, i po prostu partie orkiestry dublują instrumentalne pasaże z oryginału („Aqualung”). A to, że kompozycje Iana Andersona można w niezwykle ciekawy sposób przełożyć na język orkiestry, znakomicie słychać w finałowym „War Child” – mocno przerobionym względem oryginału, rozwiniętym, zaopatrzonym w rozbudowany wstęp – jest to dość mocno zbliżone do pierwotnej wersji tego nagrania, jeszcze z okresu, gdy album „War Child” był planowany jako dzieło dwupłytowe połączone z filmem fabularnym.

„A Classic Case” w połączeniu z „Original Masters” co nieco zaspokoiły głód fanów Jethro, pragnących nowej muzyki swoich ulubieńców. Na tą przyszło jednak poczekać jeszcze dwa lata, do 1987 i „Herbu Łotra”. Za to potem, na 20-lecie działalności zespołu, Ian Anderson przygotował fanom niespodziankę co się zowie. Ale o tym za tydzień.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.