ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Question Mark ─ W Polskim Radiu PiK w serwisie ArtRock.pl

Question Mark — W Polskim Radiu PiK

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2009
 
1. Accumulation [3:54]
2. Kattorna (Krzysztof Komeda) [4:30]
3. Go to Brightness [6:14]
4. Mr. Tiradentes [5:31]
5. Hinduismus [7:37]
6. Free for All [2:07]
7. Newjack [1:35]
8. Third Stone from the Sun (Jimi Hendrix) [5:56]
9. Dżem 2004 [2:53]
10. Kattorna (Krzysztof Komeda) [5:38]
11. Hinduismus [10:41]
12. …is Over (Bogusław Raatz) [2:15]
 
Całkowity czas: 58:52
skład:
Bogusław Raatz – gitary, klawisze
Jacek Dołęga – gitara basowa, gitara
Marek Matuszewski – perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
24.01.2014
(Recenzent)

Question Mark — W Polskim Radiu PiK

Pomimo długoletniego stażu i kilkupłytowego dorobku, nie jest bydgoski Question Mark zespołem szerzej ani w Polsce, ani tym bardziej w świecie znanym. Co nie oznacza, że jest to kapela, z którą nie warto bliżej zapoznać się. Wprost przeciwnie.

Zanim napisze się cokolwiek o prezentowanej płycie, trzeba pokrótce przedstawić tworzących zespół muzyków i jego historię, by choć w części udzielić odpowiedzi na mogące nasuwać się, zrozumiałe przy poznawaniu nowego wykonawcy pytania, w danym razie wzmacniane zresztą jego zagadkowym mianem – Question Mark. Założony u schyłku lat 70., dokładnie w 1978 roku, przez gitarzystę Bogusława Raatza, basistę Jacka Dołęgę i perkusistę Marka Matuszewskiego, do których później dołączył skrzypek Kazimierz Wiśniewski, od początku był prezentowany ansambl nastawiony na granie muzyki ambitnej i własnej, by ująć to zaczerpniętymi ze strony grupy słowami – już na początku „zespół wyróżniał się oryginalnym stylem, nie ulegając pokusie grania coverów znanych wykonawców oraz muzyki mainstreamowej. Styl QM oscylował wokół jazzrocka oraz rocka”. Po kilku latach wspólnych występów w lokalnych klubach, zespół zakończył działalność w 1982 roku, nie pozostawiając po sobie żadnych nagrań, dokumentujących jego twórczość i jej charakter oraz umiejętności muzyków i pisane przez nich utwory. W tym przypadku słuszne jednak okazały się słowa, że w „naturze nic nie ginie”.

Jak pokazał czas, w roku ’82 Question Mark wcale nie postawił kropki nad „i”, bowiem w 20 lat po zaprzestaniu działalności reaktywował się w oryginalnym, trzyosobowym składzie i wkrótce wreszcie zarejestrował pod swoją nazwą kilka płyt, tak studyjnych (Question Mark, 2004; Electric Eye, 2006), jak i koncertowych (Music and More, 2004; Eljazz, 2004; Kuźnia – Live, 2005). Po wznowieniu działalności do grupy został przyjęty na pewien czas gitarzysta Jarosław Suski, a dzięki Raatzowi udało się nawiązać współpracę także z młodym artystą brazylijskim Leo Alvesem Vieirą, który wyreżyserował dla grupy dwa wideoklipy, jeden do utworu Go to Brightness, drugi do Komedowej kompozycji Kattorna, oczywiście w wykonaniu bydgoszczan. Nagrane płyty i zrealizowane klipy pozwoliły grupie wyjść z cienia i nawiązać liczne kontakty.

Za przełomowe wydarzenie w historii Question Mark tworzący grupę muzycy uznają zaproszenie do zagrania koncertu w Studiu Polskiego Radia Pomorza i Kujaw w Bydgoszczy, które stało się możliwe dzięki wsparciu ze strony redaktora Adama Droździka. Rozpoczęta wówczas współpraca QM z PiK-iem na progu roku 2014 trwa nadal. Transmitowany „na żywo” 17 kwietnia 2009 roku występ rychło doczekał się realizacji w postaci wydanego własnym sumptem przez Raatza i spółkę, oprawionego w digipak CD, na którego zawartości teraz, po przekazaniu garści wstępnych informacji na temat zespołu i jego dziejów, można się skupić.

Album W Polskim Radiu PiK składa się z 12 kawałków, z których nagranie 9 zrealizowano podczas wspomnianego, ważnego w karierze grupy koncertu, a trzech pozostałych w trakcie innych sesji, w Electric Eye Studio, w Mózg Studio i… w czasie domowej sesji lidera grupy, Bogusława Raatza. Płytę wypełniają przede wszystkim wspólne kompozycje zespołu, a wyjątek stanowi Kattorna ze znakomitego albumu Astigmatic Krzysztofa Komedy, Third Stone from the Sun z Are You Experienced, czyli debiutanckiego krążka niezapomnianego The Jimi Hendrix Experience, oraz …is Over, autorska miniatura Raatza.

A na antenie Polskiego Radia PiK i w studio naszej rozgłośni za chwilę rozpoczną się wspaniałe wrażenia muzyczne - zespół Question Mark! Ledwie milkną słowa wypowiedziane przez redaktora Droździka, do głosu dochodzą trzej muzycy, przy odsłuchu krążka przeważnie skryci za swoimi instrumentami, gitarą i klawiszami – Raatz, basem i gitarą – Dołęga, perkusją - Matuszewski. Na początku otwierającego koncert Accumulation pojawiają się wsparte perkusyjnym szelestem nieskomplikowane, budzące enigmatyczną atmosferę dźwięki, dobywane z syntezatora Roland E-35. Wkrótce po swoim mocnym i efektownym uderzeniu gitara basowa poddaje wraz z perkusją chwytliwy rytm, za sprawą którego syntezatorowe tło rychło zanika na rzecz dochodzącej do głosu gitary. Ta, nie zagłuszając dobrze słyszalnej i wyrazistej sekcji rytmicznej, ze swadą i polotem rozwija pobudzające wyobraźnię, wijące się w studyjnej przestrzeni, pamiętające grę gitarzystów przełomu lat 60. i 70. solówki. Te pod koniec są przeplatane ostrym i przyjemnie topornym riffowaniem à la Jimi Hendrix albo Jimmy Page, które stopniowo doprowadza do wstrzymania w miejscu całego instrumentarium, pod koniec swoją grą przywołującego na myśl wyhamowujący parowóz. Prosty, lecz niezły to kawałek, fajne rozpoczęcie koncertu i dokumentującej go płyty, w całości odznaczającej się szorstkim i surowym, autentycznym brzmieniem.

Po krótkim przywitaniu się z widownią muzycy przedstawiają swoją wersję Komedowej kompozycji Kattorna. Krótsza od oryginału, nieomal wpada w ucho jak on, przy tym trąbkę Stańki i saksofon Namysłowskiego tutaj zastępuje gitara Raatza, który przy należytym akompaniamencie Matuszewskiego i Dołęgi z inwencją prezentuje niezapomniany temat jazzowy i jego wariacje. Następnie grupa powraca do własnych utworów, najpierw prezentując przeszło sześciominutową kompozycję Go to Brightness, oryginalnie zamieszczoną na albumie Electric Eye. Kompozycja ta, z mocnym przejściem oraz popisami gitarowymi Raatza, pobudzić może wyobraźnię co wrażliwszego słuchacza. Może to do niej nawiązuje też oślepiające światło, które rozświetla mrok okładki? Chociaż, kto wie, na okładce może widać tunel, symbolizujący czas, jaki upłynął od skrytych w przeszłości początków grupy do jej wyjścia z niebytu i cienia w Nowym Wieku?

W teledysku do Kattorny, który zrobił Leo Alves Vieira, występował taki starszy pan bez zębów, król cygar brazylijski, który się nazywał Mr. Tiradentes i dla niego właśnie zagramy taki kawałek, całkiem fajny i nieco dramatyczny, w dłuższej i odmiennej wersji studyjnej zrealizowany w rok później. Dodać można, także przez wzgląd na toczące się obecnie na Ukrainie krwawe walki opozycjonistów z rządem, że Tiradentes, tj. „wyrwiząb”, to pogardliwy przydomek, jakim u schyłku XVIII wieku obdarzono w trakcie ciągnącego się trzy lata procesu Joaquima Joségo da Silvę Xaviera, skazanego na powieszenie brazylijskiego cyrulika, wojskowego i rewolucjonistę, który walczył przeciwko Portugalczykom o niepodległość swojego kraju.

Początki tego kawałka są w MDK nr 2 w ’78 roku. Graliśmy wtedy jeszcze z naszym kolegą, skrzypkiem z Akademii Muzycznej. No niestety nie możemy go znaleźć. Szukamy go od wielu lat. Zupełnie zginął nam z pola widzenia. Ale nic, zagramy bez niego, może się uda. Jak więc okazuje się, dorobek twórczy Question Mark z przełomu lat 70. i 80., kiedy to grupa związana była z Miejskim Domem Kultury Nr 2 w Bydgoszczy, a do jej składu należał również Kazimierz Wiśniewski, w zupełności nie przepadł. Odtworzony po latach Hinduismus, czyli, po polsku, „Hinduizm”, w żadnym razie nie jest passé. Jest to rozpoczęta beethovenowskim tematem Dla Elizy, długa i otwarta na improwizację kompozycja, w której w wersji koncertowej wyróżnić można dwie dominujące części, pierwszą, szybką i energiczną, oraz drugą, bardziej stonowaną, w której Raatz ponownie sięga na krótko po Rolanda. Tytuł tego utworu nasuwa skojarzenia z arcymuzykiem, którego dokonania mogły wywrzeć przed laty niemały wpływ na młodych instrumentalistów, mianowicie z Mahavishnu Johnem McLaughlinem, z jego The Mahavishnu Orchestra, Shakti czy sygnowanym wraz z Carlosem Santaną longplayem Love Devotion Surrender.

Potem są dwa niedługie numery, żywy, rozpoczęty i zakończony basowaniem Free for All, zatem, wedle słów Raatza, Trochę wolności dla wszystkich, numer, który w tych dniach można byłoby zadedykować Ukraińcom, i, dla odmiany otwarty przez perkusistę, Newjack, łagodniejszy, momentami błogi czy z lekka nostalgiczny. Następny w kolejności kawałek to odbiegająca od oryginału interpretacja hendriksowskiego Third Stone from the Sun, utworu czasem cytowanego ze względu na swoją konstrukcję i sposób wykonania jako wczesny przykład fuzji jazzu i rocka. Występ wieńczy poprzedzony przedstawieniem muzyków, a zakończony pożegnaniem z widownią, obdarzony mocnym beatem, jazz-rock-and-rollowy Dżem 2004, przez lidera zapowiedziany jako Dżem wiśniowy, luźny, hałaśliwy i pogodnie zakręcony, podobno też pochodzący z najpierwszych lat działalności zespołu.

Jak wspomniano, do koncertu dodano Kattornę w studyjnym, nie ustępującym koncertowemu wykonaniu, a ponadto blisko 11-minutową, trochę przydługą wersję Hinduismusa oraz ładną, rozmarzoną kołysankę …is Over.

Reasumując, W Polskim Radiu PiK to album dosyć udany, choć trochę nierówny. Arbitralnie dzieląc płytę na dwie części, uznać można, że mocniejsza jest pierwsza z nich, więc złożona z kawałków 1-5, a słabsza druga, więc numery 6-9 (tu wyróżnić można jednak Third Stone from the Sun). Obok więc takich, sprawiających pozytywne wrażenie utworów, jak Go to Brightness czy Hinduismus, znajdują się na opisywanym wydawnictwie krótsze i mniej ciekawe, a bardziej sztampowe numery w rodzaju Free for All, Newjack czy Dżem 2004. W sumie zajmują one jednak na płycie, biorąc pod uwagę wyłącznie jej właściwą, zarejestrowaną w kwietniu 2009 roku część koncertową, znacznie mniej miejsca, aniżeli kawałki wypadające lepiej. Natomiast trzy bonusowe utwory to miły dodatek, pozwalający porównać dwie z zagranych na żywo kompozycji z wersjami studyjnymi. Miłe uchu, zadumane …is Over to wciąż bardziej zarys, aniżeli pełnoprawna, dopięta na ostatnią nutę miniatura.

Ogólnie rzecz biorąc, z jednej strony zagrane w trakcie koncertu, autorskie utwory zespołu pod względem kompozycyjnym jawią się jako nie do końca dopracowane i skończone, może nawet schematyczne. Z drugiej w zasadzie w każdym wyróżnić można ciekawe elementy i w każdym zdaje się drzemać pewien nie do końca jeszcze wykorzystany potencjał. Natomiast wszystkim numerom w żadnym razie nie można odmówić entuzjazmu wykonania. Właśnie tym, co każdemu z zamieszczonych na krążku, mających charakter jam sessions kawałków dodaje skrzydeł, jest przyjemność i werwa, z jaką grają muzycy, ponadto skłonność do improwizacji, w której celuje przede wszystkim najodważniej i najbardziej twórczo poczynający sobie Bogusław Raatz. Plusem jest również to, że dobrze słyszalny jest każdy z instrumentów, dzięki czemu słuchacz może skupić się albo na słuchaniu całego instrumentarium albo, po prostu, gitary, basu bądź perkusji. Szkoda tylko, że w trakcie występu Dołęga i Matuszewski, obaj wszakże fajnie i z sercem grający, przeważnie ograniczali się do głośnego wybijania w kółko tego samego rytmu, na ogół szli jednym torem, nie odrywali się od bandy i by pokombinować oraz urozmaicić swoje granie nie ruszali w ślad za Raatzem. Mimo to wydaje się, że QM to zwierz koncertowy, kto więc dowie się, że w jego okolicy grupa ma wystąpić, nie powinien długo zastanawiać się, czy na koncert wybrać się, czy nie.

W Polskim Radiu PiK Dołęga, Matuszewski i Raatz zagrali na tyle czadowo, że wzbudzili zainteresowanie wielu świetnych muzyków, z którymi niebawem nawiązali współpracę. Byli wśród nich m.in. Józef Skrzek, Michaił Ogorodow, Steven Kindler, Robert Bielak i Andrzej Przybielski. Właśnie z tymi dwoma ostatnimi instrumentalistami zespół nagrał swoją kolejną płytę studyjną, wydaną w 2010 roku Laboratory.

 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.