ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Petrucci, John & Rudess, Jordan ─ An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess w serwisie ArtRock.pl

Petrucci, John & Rudess, Jordan — An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess

 
wydawnictwo: Favored Nations 2004
 
1. Furia Taurina [10:10]
2. Truth [9:49]
3. Fife and Drum [9:30]
4. State of Grace [5:45]
5. Hang 11 [11:38]
6. From Within [5:21]
7. The Rena Song [7:03]
8. In the Moment [6:28]
9. Black Ice [10:54]
10. Bite of the Mosquito (Studio Version) [1:53]
 
Całkowity czas: 78:33
skład:
John Petrucci – gitara akustyczna, elektryczna
Jordan Rudess - klawisze
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,11

Łącznie 23, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
24.08.2011
(Recenzent)

Petrucci, John & Rudess, Jordan — An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess

Ten koncert jest taki niewymuszony, zupełnie spontaniczny. Tego wieczoru było dokładnie tak, jak wówczas, gdy po raz pierwszy spotkałem Jordana i wspólnie zaczęliśmy grać. Ten koncert odzwierciedla to, jak myślimy, sposób, w który razem piszemy i tworzymy melodie oraz aranżujemy, po prostu na zasadzie całkowicie naturalnego, wzajemnego zrozumienia. Niektórzy muzycy posiadają tę zdolność, a ja i Jordan znajdujemy się pośród nich. Niemal bez przerwy improwizowaliśmy podczas tego występu. Dwa numery są w zupełności zaimprowizowane, gdyż umówiliśmy się wcześniej, że każdy z nas zagra całkiem swobodnie w wybranym kawałku, on w jednym, ja w drugim. […] Pamiętam, że będąc na Tajwanie i w innych miejscach po prostu siadaliśmy razem i dosłownie na kolanie tworzyliśmy tematy, pozostawiając pomiędzy nimi otwartą na improwizację przestrzeń. To właśnie dlatego nasz koncert był w dużej mierze tak spontaniczny.

                                                                                                                         John Petrucci (1)

 

Bywa, iż czytając relację z jakiegoś naprawdę dobrego koncertu, albo też słuchając lub oglądając go po czasie w tej lub innej formie, silnie żałuje się, że z pewnych, częstokroć czysto obiektywnych powodów nie wzięło się w nim udziału, że nie znalazł się człowiek we właściwym miejscu i chwili, by bezpośrednio uczestniczyć w wydarzeniu uznawanym przezeń za niepowtarzalne. Dla mnie jednym z takich koncertów będzie po kres moich dni bez wątpienia występ Ala Di Meoli, Johna McLaughlina i Paco de Lucíi dnia piątego grudnia 1980 roku w The Warfield Theatre w San Francisco lub którykolwiek inny ze wspólnie odbywanej podówczas przez trzech wirtuozów gitary trasy. Kolejnym – widowisko dane przez Page’a, Planta, Jonesa i młodego Bonhama, innymi słowy – Led Zeppelin, w londyńskiej O2 Arena dziesiątego grudnia 2007 roku, którego namiastki w postaci zapisu na CD, DVD etc. do dziś nie doczekałem się. Wymienić mógłbym pokaźną jeszcze ilość wydarzeń, w których nigdy nie miałem i nawet nie miałbym możności wziąć osobistego udziału i dane mi było i jest partycypować co najwyżej za sprawą tej lub innej formy zapisu. Świadom będąc jednak bezcelowości takiej wyliczanki, wolę przejść do zwięzłego zaprezentowania pewnego szczególnego wieczoru, także znanego mi wyłącznie z kompakt-dysku.

Dziesiątego czerwca 2000 roku dwaj członkowie Dream Theater, odbywającego akurat wielkie światowe tournée promujące Metropolis Pt. 2: Scenes from a Memory, w cieniu wielkich i głośnych widowisk macierzystej formacji wystąpili kameralnie, jako duet w Helen Hayes Performing Arts Center, ośrodku mającym swą siedzibę w znajdującej się nieopodal Nowego Jorku miejscowości Nyack. Występ zarejestrowano i w niewielkim nakładzie wydano w kilka miesięcy później pod szyldem niezależnej wytwórni płytowej Sound Mind Music jako An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess. Na marginesie nadmienić można, iż właścicielem tej wytwórni był sam John Petrucci, że prowadzeniem jej zajmowała się jego małżonka, Rena, zaś wspomniany krążek był pierwszym przez Sound Mind Music ogłoszonym. Szybko wyprzedany, stał się album ten towarem deficytowym, prawdziwym dla fanów Dream Theater, a szczególnie wielbicieli gry Petrucciego i Rudessa rarytasem, toteż w niespełna cztery lata później zdecydowano się ponownie wydać go w Favored Nations, wydawnictwie muzycznym założonym przez zaprzyjaźnionego z gitarzystą Dream Theater Steve’a Vaia. Tym razem nakład był większy, zmieniono okładkę płyty i dodano trzy utwory, w tym jeden studyjny. Pierwszym tłoczeniem niestety nie dysponuję, jestem natomiast szczęśliwym posiadaczem drugiego.

An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess to zapis raczej nietypowego dla obu muzyków wydarzenia, koncert miał bowiem charakter w dużej mierze akustyczny. Grubą przesadą są jednakże tu i ówdzie pojawiające się stwierdzenia, sugerujące, jakoby niewiele było tam grania „pod prądem”. Bynajmniej, szczególnie Petrucci całkiem często bowiem podniecał zebraną w Helen Hayes Center publikę wirtuozerską grą na gitarze elektrycznej.
Część kompozycji wykonana została jednak rzeczywiście jedynie akustycznie, jak na przykład pierwsza na płycie, pełna ognia i namiętności Furia Taurina, rozpoczęta łagodnym pobrzękiwaniem gitary, do której po niespełna minucie dołącza pysznie brzmiące pianino, od którego z kolei zaczyna się dla kontrastu utwór drugi, Truth. W nim daje już o sobie znać elektryzujący słuchaczy elektryczny Geist Petrucciego, który podczas wykonywania tak tego kawałka, jak i w czasie całego koncertu to gra unisono z Rudessem, to znowuż na przemian z pianistą wygrywa z jednej strony poruszające, z drugiej porywające, pełne czucia i intymności solówki, akustyczne, elektryczne lub akustyczno-elektryczne, raz zabarwione wstrząsającą do głębi melancholią, raz oszałamiającą euforią. Tak jest chociażby w fenomenalnym Fife and Drum, w którym zamyślenie i żar albo następują po sobie, albo też wzajem wikłają się i przenikają, splatając się w chwytającym za serce synergetycznym uścisku. Bywają momenty, w których jeden z muzyków niemal kompletnie usuwa się w cień kolegi, jak w Hang 11 lub stanowiącym popis sztuki kompozytorskiej i aranżacyjnej Rudessa From Within. Utwór ten godzien jest polecenia miłośnikom 1492: Conquest of Paradise Vangelisa lub obficie wykorzystującego brzmienie harfy fantastycznego albumu Filmworks XX: Sholem Aleichem Johna Zorna, ścieżki dźwiękowej do dokumentu o życiu tworzącego w jidysz sławnego pisarza, ojca nie mniej od siebie znanego bohatera literackiego, jakim jest Tewje Mleczarz, powszechnie znany jako „skrzypek na dachu”. Skojarzenia z muzyką filmową przywołuje także pełna dramatyzmu kompozycja In the Moment, która, gdyby była tylko trochę bardziej złowieszcza i ponura, równie dobrze mogłaby znaleźć się wśród utworów składających się na prześwietny soundtrack filmu Heat w reżyserii Michaela Manna. Koncert na płycie zamyka Black Ice, eksponujący wiele cudownych pasaży, wygrywanych na pianinie i gitarze. Wśród ciętych riffów pojawiających się na początku i końcu tego szermującego zmianami nastrojów, temp, rytmów i melodii utworu można przy uważnym słuchaniu wyłowić jeden zaczerpnięty bodajże z Iron Man Black Sabbath, tu zagrany co prawda z większą niźli w oryginale szybkością. Takich smaczków w trakcie wieczoru pojawia się zresztą znacznie więcej, dla przykładu Furia Taurina uznać można za swoisty hołd złożony przez Petrucciego jednemu z jego mistrzów, Alowi Di Meoli, który w podobny sposób wykonywał z towarzyszeniem pianina wiele ze swoich utworów, chociażby Short Tales of the Black Forest z albumu Land of the Midnight Sun oraz Two to Tango z Splendido Hotel.

Warto podkreślić, iż żadne z wydań An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess nie jest wiernym odtworzeniem koncertu, żadne z nich nie zawiera bowiem wszystkich wykonanych w jego trakcie kawałków. Podejrzewać też można, iż kolejność ich na płycie jest inna, niźli była na koncercie. Dla słuchacza najistotniejszą występującą pomiędzy obu wydaniami różnicą jest jednak zestaw utworów. Jak wspomniałem, na drugim tłoczeniu zamieszczono trzy dodatkowe kompozycje, a są nimi numery 4, 7 i 10, odpowiednio – State of Grace, The Rena Song oraz Bite of the Mosquito.  Pierwszy z wymienionych zapożyczony został z repertuaru współtworzonego przez obu muzyków z Mike’em Portnoyem i Tony’m Levinem projektu Liquid Tension Experiment. Wiadomo, że w trakcie wieczoru odegrany został jeszcze inny kawałek LTE, Hourglass, nie został on jednak udostępniony szerszemu gronu odbiorców. The Rena Song zaś to piosenka miłosna, ballada specjalnie napisana przez Petrucciego dla ukochanej żony. Wydaje się, że dodanie tego utworu miało wprowadzić kompozytorską na płycie równowagę, której brakowało pierwszemu wydaniu, na którym wszystkie zamieszczone utwory pospołu stworzyli gitarzysta i Rudess oprócz samodzielnie napisanego przez keyboardzistę From Within. Zamykający płytę studyjny Bite of the Mosquito jest wariacją sławnego Lotu trzmiela ze stworzonej przez Nikołaja Rimskiego-Korsakowa opery Bajka o carze Sałtanie(2). Owszem, wariacją udaną, krótko pojawiającą się nawet w wieńczącym część koncertową Black Ice, lecz w zasadzie niepotrzebnie przydaną do albumu o charakterze czysto koncertowym.

Reasumując, An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess to płyta wyborna, od pierwszej do ostatniej minuty wypełniona muzyką absolutnie piękną i urzekającą. Muzyką czysto instrumentalną, finezyjnie łączącą swobodną improwizację jazzową z progresywnym rozmachem, wplatającą elementy muzyki klasycznej, latynoskiej i wielu innych. Tę jakże rozkoszną ucztę muzyczną nie tylko słucha się, lecz i czuje i przeżywa, dosłownie chłonie się ją całą swą osobą, bowiem kreowane przez Petrucciego i Rudessa dźwięki trafiają tam, gdzie trzeba, w samo sedno - docierają do serca i umysłu słuchacza, przenikają wprost do istoty człowieka, wstrząsając nią i pozostawiając niezapomniany w niej ślad. Kto był zresztą dwudziestego ósmego lipca tego roku w katowickim Spodku, ten z pewnością do dziś pamięta magię tej szczególnej chwili, jaką udało się wytworzyć Rudessowi i Petrucciemu, kiedy podczas The Count of Tuscany na kilka minut pozostali przy przyciemnionym świetle sam na sam z widownią, zupełnie oczarowując ją dobywanym z instrumentów dźwiękiem i przemieniając cały obiekt w Teatr Marzeń. Tak, kto zatem miał szczęście oglądać na żywo ten występ, ten może wierzyć mi na słowo, że An Evening with John Petrucci and Jordan Rudess to rzecz w nie mniejszym stopniu ujmująca. I choć mógłbym wskazać pewne pomniejsze mankamenty tego wydawnictwa i wyłuskać jakieś drobne słabości czy potknięcia, do jakich doszło w czasie samego wieczoru, to czynić tego nie będę. Bo i po co? Cały urok koncertu na tym wszakże polega, że wszystko w jego trakcie wydarzyć się może. Podobnie jak życie jest nieprzewidywalny i niedoskonały, ale dobrze zagrany może być piękny.

Tak jak lepiej byłoby przeżyć koncert na żywo, tak i lepiej jest przesłuchać jego utrwalony na nagraniu zapis, niźli czytać tę relację. Żadne bowiem słowa nie są w stanie należycie oddać ogromnego powabu muzyki zawartej na opisywanym krążku. Po prawdzie, ta płyta to istna furia taurina, a niniejsza recenzja, jak każda inna – to tylko lichy ersatz nieprzetłumaczalnej na zwykłe słowa niezwykłej muzyki.

 

 

(1) Rich Wilson, Lifting Shadows. The Authorized Biography of Dream Theater, London 2009, s. 435. Tłumaczenie własne.

(2) Dobrze zorientowani w twórczości Dream Theater zapewne przypominają sobie, iż Lot trzmiela (ang. Flight of the Bumblebee) wplótł Petrucci w swą wykonaną w 1998 roku w Bataclan we Francji porywającą solówkę, którą do woli można odtwarzać sobie z albumu Once in a LIVEtime.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.