ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Black Sabbath  ─ Mob Rules  w serwisie ArtRock.pl

Black Sabbath — Mob Rules

 
wydawnictwo: Vertigo 1981
 
1. Turn Up the Night (3:42) /2. Voodoo (4:32)
3. The Sign of the Southern Cross (7:46)/ 4. E5150 (2:54)/ 5. The Mob Rules (3:14)/ 6. Country Girl (4:02)/ 7. Slipping Away (3:45)/ 8. Falling off the Edge of the World (5:02)/ 9. Over & Over (5:28)
 
Całkowity czas: 40:25
skład:
Ronnie James Dio - vocal / Tommy Iommi – guitar / Geezer Butler – bass / Vinnie Appice – drums / Geoff Nicholls – keyboards
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,11
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,19
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,33
Arcydzieło.
,21

Łącznie 87, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
14.06.2010
(Recenzent)

Black Sabbath — Mob Rules

Wojciech Kapała uprzedził mnie z recenzją "Heaven & Hell” Black Sabbath, więc nie chcąc dublować opinii o tej samej płycie postanowiłem opisać tę, którą opisał jako ‘pójście za ciosem’. Niech będzie...

Nie będę ukrywał faktu, że magię płyt Sabatu z Dio odkryłem dopiero całkiem niedawno, a miało to związek z niespodziewaną śmiercią Ronnie’go. Zawsze ceniłem go za trzy nieśmiertelne płyty z blackmore’owym Rainbow, ale nigdy jakoś specjalnie nie korciło mnie, aby sięgnąć po sabatowy dorobek Dio, który - co tu dużo mówić - okazał się być spuścizną dla kolejnych (nie tylko ‘metalowych’) pokoleń.

Czy są jakieś różnice pomiędzy „Heaven & Hell” a „Mob Rules”? Nawet zważywszy na krótki odstęp czasu dzielący obie te płyty i sam zamysł oraz koncepcję drugiej z nich – powiedziałbym, że jest ich niewiele. Jedyną zauważalną dla mnie jest ta, że „Mob Rules” wyzbyło się ‘tęczowych’ odniesień „Heaven & Hell” (utwory pokroju „Wishing Well", a zwłaszcza „Die Young”, kojarzące się nieodpracie z „Kill The King” Rainbow), mających na pewno związek z barwą głosu Ronnie’go. Chociaż też nie do końca... Balladowy wstęp do „Falling Off The Edge Of The World” ma coś z „Rainbow Eyes” grupy Blackmore’a...

Zaczynam dziwnie od końca... Może zatem od początku...

„Turn Up The Night” – mocny, powalający riff na początek, z pędem kojarzącym się nieco z równoległymi dokonaniami Hawkwind. Po chwili przerwy mamy nieco ‘bardziej stonowany’ (jak na Sabbath) „Voodoo”. Świetny śpiew Dio, bez specjalnych ‘demonicznych’ przebarwień, zarówno w jego śpiewie jak i w partii gitarowej Iommi’ego. Monumentalny „Sign Of The Southern Cross” można śmiało postawić obok takich sabbath’owych klasyków jak „Blach Sabbath” z pierwszej płyty czy „War Pigs” z „Paranoid”. Ten sam mroczny klimat, powoli rozwijający się temat. Może brakuje tutaj odgłosów burzy i deszczu w tle, ale bez tego jest i tak wystarczająco mroczno. Instrumentalno-syntezatorowy „E5150” podtrzymuje ten fajny tajemniczy klimat, by chwilę później być zmiecionym przez kawałek tytułowy – krótki, zwięzły i wbijający w ziemię swoim pędem, partią gitarową i śpiewem Dio. 

Czego można by oczekiwać po tak niesamowitych kilkudziesięciu poprzednich minutach? Powiedziałbym, że godnej kontynuacji. W przypadku tej płyty dzieje się dość dziwna rzecz. Kolejne cztery utwory prezentują się dość dziwnie, ponieważ sprawiają wrażenie utraty konceptu płyty i w związku z tym panowie Dio, Iommi, Butler i Appice postanowili sięgnąć po zastanawiające zapożyczenia. „Country Girl” rzeczywiście sprawia wrażenie folkowego przerywnika. Gdyby partię gitary zastąpić fletem, już sobie wyobrażam pląsającego po scenie Iana Andresona z Jethro Tull. „Sliping Away” z kolei zapożyczył sporo z ‘zeppelinowej’ faktury brzmieniowej, zwłaszcza jeśli chodzi o prowadzący riff. O „Falling Off The Edge Of The World” już wspomniałem wyżej. Na sam koniec pozostaje niby-balladowy „Over and Over”, sprawiający niestety wrażenie takiej ‘zapchaj-dziury’; kawałka dogranego nieco na siłę, zupełnie jakby muzycy chcieli wypełnić czymkolwiek pozostałe kilka minut zawartości płyty.

Nawet pomimo nieco innej i nieoczekiwanej drugiej części krążka, należy uznać go za całkiem udany. Równa forma (nieschodząca poniżej pewnego – wówczas wysokiego – poziomu), ciekawe melodie i potężne, klasyczne sabbath’owe brzmienie. Jeśli ktoś uważa, że Black Sabbath skończył się wraz z odejściem Ozzy’ego, to... od razu mogę tę myśl skorygować: Black Sabbath skończył się z odejściem Dio, a jego śmierć zakończyła pewną erę nie tylko w historii zespołu, ale rocka w ogóle
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.