ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Saltillo ─ Ganglion w serwisie ArtRock.pl

Saltillo — Ganglion

 
 
01. A Necessary End 02. Giving In 03. Remember Me? 04. A Simple Test 05. A Hair on the Head of John the Baptist 06. Blood and Milk 07. The Opening 08. Backyard Pond 09. Grafting 10. Praise 11. I'm on the Wrong Side 12. 002 F#m
 
Całkowity czas: 52:41
skład:
Menton J. Matthews III. – all instruments, Sarah Hubbard (Matthews ) – vocal, Michael Holcomb – vocal, Paul Mercer – violin
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,11
Arcydzieło.
,44

Łącznie 60, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
18.12.2007
(Recenzent)

Saltillo — Ganglion

To niesamowite. Układam sobie plan na sobotnie popołudnie. Jakieś książki, z których wylewa się historia starsza od rodziców naszych rodziców; jakieś muzyczne pocztówki, tak bardzo pasujące do ostatnich dni bieżącego roku, zgiełku przedbożonarodzeniowej gorączki, potraw, lampek, sprzątania i takich tam rzeczy. Obstawiam się kawą, tradycyjnie już pachnącą cynamonem, otaczają mnie kawałek piernika i lampa wina, w jakiejś niesłychanej złączone komitywie. Słowem: wszystko gotowe, by celebrować kolejne nudne i rozlazłe popołudnie, gdzie szumi stara, winylowa płyta, kot wyleguje się na kominku, telefon nie dzwoni i … nikt nie zapuka do drzwi.

To niesamowite, bo gdy człowiek się wreszcie usadowi w fotelu (a niechby i siedem razy wstawał i siadał, jak bohater pewnego filmu), to jego wzrok nieopatrznie padnie na płytę, którą nie wiadomo kto położył  nieopodal, tak blisko, że nie sposób nie zauważyć pudełka z taką okładką. Jakieś zamglone obrazy, właściwie nieopisywalne w swoim wyglądzie. Niby tło. Zlewające się w jeden zamglony daleki plan, bez szczegółów, bez wyraźnych nawiązań i konkretów. Jak ta sobota przepływająca między palcami.

To niesamowite. No i znowu zwlekam się z fotela, dorzucam do ognia, bo za oknem zimna zimowa zima i … zamykam płytkę w kieszeni odtwarzacza, przygotowany na natychmiastową zmianę źródła dźwięku, gdyby muzyka burzyła harmonogram dnia. Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na okładkę, te skrzypce wysunięte na pierwszy plan, ten szary pył gdzieś w tle.  I nadzieja, że wrócę, zanurzę się w fotel i tak dotrwam do nocy. I… nie zdążyłem dojść do fotela, gdyż doznałem ataku serca!

Saltillo to projekt jednego człowieka. Mentona J. Matthewsa,  członka grupy Sunday Munich. Multiinstrumentalisty (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi) i kompozytora.  Klasyczne przygotowanie muzyczne plus ciągotki ku muzyce klubowej. To musi być niesamowite!

A Necessary End.  Skrzypcowe staccato, perkusja, wybijając rytm lepiej, niż cała armia napoleońskich doboszy, walących w swoje bębny pod Austerlitz i jakieś klawiszowe pasaże, tak cudownie opisujące tło, że po prostu brak słów.  Te flażolety skrzypiec będą zresztą usiłowały bardziej lub mniej powracać w kolejnych nagraniach. Mimochodem, tak po prostu znikąd nadchodząc nutami skrystalizowanego romantyzmu XXI, na przemian  z grającą slide solówki gitarą i fortepianem, klasycznym aż do bólu. Maestria. Niezależnie, czy będzie to hiciarski Giving In, z anielskim głosem wokalistki (ach, ta delikatna Sarah Matthews), czy też przebojowy rytmiczny Remember Me? Każde z tych nagrań zbudowane zostało przy pomocy podobnych dźwięków, którym niedaleko do mistrzów trip-hopu, rocka progresywnego, nu-jazzu i muzyki klasycznej.

Czy to wszystko? Ależ skąd. A Simple Test to już czysta adrenalina, jak z Tarantino. Odpalasz to nagranie i czujesz się, jak siksa, którą właśnie dziabnięto strzykawką w serce. Ten zapętlony rytm, to już nie perkusyjne szaleństwo, to po prostu nieopisywalne nieokreślone piękno, tak wyraziście rytmiczne i szalone, że nie radzę siadać przy tym nagraniu za kółkiem!!

 Such lovely melody is running through my  head… mówi wsamplowany głos dodając … let me play it for you i już czujemy się, jak tonący w przestrzeni nadmiaru dźwięków i obrazów. Niesamowite nagranie.  I dalej, brnijmy dalej w te dźwięki. To niesamowite, bo czy przydarzyło się wam kiedyś zobaczyć lub usłyszeć coś tak absolutnie pięknego, że paraliżowała was myśl, iż trzeba będzie za chwilę utracić z oczu (lub przestać słyszeć) te … oznaki Raju. Anielski śpiew, gitara, w wersji slide grająca przez cały utwór solówkę, jakby sam Steve Hackett kazał jej wyśpiewywać te dźwięki. Perkusja, napędzająca swoim rytmem i chóralne śpiewy w tle. Praise. Bezwzględny killer całej płyty. A przecież jest na niej znakomity, A Hair On The Head Of John The Baptist. Potężne brzmienie, wsamplowany ni to śpiew, ni melorecytacja i ten pogłos trzeszczącej, analogowej płyty.  Jest wreszcie Grafting (polecam zwłaszcza tym, którzy Signal To Noise Gabriela stawiają na piedestale muzyki współczesnej).

Za każdym razem, gdy słucham Ganglion mam gęsią skórę na karku. Te dźwięki, tak niby oczywiste, budząc jednocześnie i grozę, i radość, i jakieś cholerne maniakalne uwielbienie, porywają jak wir, z którego nie ma ratunku. Dziwne nuty, perkusyjne szaleństwa, sample starych filmów, płyt Toma Waitsa i Bóg jeden wie czego jeszcze wywołują ciśnienie krwi wpychające w niebyt. Ufff. Aż momentami zastanawiam się, czy powinienem ponownie nastawić ten krążek w odtwarzaczu.

No cóż. Tak kiedyś, za zamierzchłych czasów zdarzało się zagrać Zero 7. Momentami takie cudowne dźwięki wychodziły spod Portishead. Również Archive nam serwowało podobne chwile radości. Wymieniam te nazwy bez specjalnej obawy, bo Saltillo korzystając z doświadczeń innych serwuje nam muzykę piękną, wysublimowaną i naznaczoną tak niesamowitym pietyzmem, że po prostu nie wolno obok przejść obojętnie. NIE WOLNO!
Jest 1.00. Przesłuchałem tę płytę z milion razy dziś. I teraz nie wiem, jak zasnę…

T-O   N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-E!!

P-O-L-E-C-A-M.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.