ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Soilwork ─ Natural Born Chaos w serwisie ArtRock.pl

Soilwork — Natural Born Chaos

 
wydawnictwo: Nuclear Blast Records 2002
 
1.Follow the Hollow 4:02
2.As We Speak 3:42
3.The Flameout 4:18
4.Natural Born Chaos 4:07
5.Mindfields 3:29
6.The Bringer 4:43
7.Blackstar Deceiver 4:41
8.Mercury Shadow 3:49
9.No More Angels 4:01
10.Song of the Damned 5:11
 
Całkowity czas: 42:03
skład:
Peter Wichers - git/ Bjorn "Speed" Strid - voc/ Ola Frenning - git/ Henry Ranta - dr/ Sven Karlsson - key/Ola Flink - bass
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,9

Łącznie 13, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
12.04.2002
(Recenzent)

Soilwork — Natural Born Chaos

Ostatnimi czasy ukazało się całkiem sporo bardzo dobrych pozycji w stylu zwanym powszechnie melodyjnym death-metalem, jednakże moim skromnym zdaniem nowy album Soilwork przebija je wszystkie!!! I nic w tym dziwnego, bowiem zespół ten staje się lepszy z płyty na płytę, coraz skuteczniej wypracowując swój własny, niepowtarzalny styl. A przypomnijmy, że już debiutancki krążek grupy „Steelbath Suicide” narobił w pewnych kręgach sporego zamieszania… Niestety nie poparty prawie żadną promocją album dość szybko przepadł w ogólnym natłoku wydawnictw, podobnie zresztą jak jego równie dobry kontynuator „Chainheart Machine”… Tak więc dopiero wraz z zeszłorocznym „A Predator’s Portrait” grupa mogła mówić o prawdziwym sukcesie, dodajmy sukcesie całkowicie zasłużonym …

Tymczasem „Natural Born Chaos”, choć zasadniczo utrzymany w podobnym stylu, który zespół zaczął wypracowywać na „A Predator’s Portrait”, to jednak jest krążkiem znacznie dojrzalszym i lepiej zaaranżowanym, a przez to także najlepszym jak dotąd albumem grupy, tym bardziej więc zachęcam do zapoznania się z nim. Mimo że znów poruszamy się w obrębach gotheburskiej szkoły death-metalu, to Soilwork ciężko pomylić z jakimkolwiek innym zespołem prezentującym ten styl grania. Co więcej zaryzykowałbym stwierdzenie, że dziś grupa robi dla sceny to, co kilka lat temu czyniły In Flames i Dark Tranquility, bowiem „Natural Born Chaos” na głowę bije ostatnie produkcje tych zespołów. Niby nic tu nowego: techniczne i ciężkie granie z dużą dozą melodyjności, oparte przede wszystkim na solidnej, pełnej zmian tempa pracy gitar, a jednak tyle w tym świeżości i pozytywnej energii, że aż ciężko nie dać się porwać!! No właśnie, w przeciwieństwie do recenzowanych ostatnio Into Eternity i Arch Enemy, Soilwork nie zwala z nóg ciężkością i agresją grania, owszem ich muzyka jest dynamiczna i ostra, ale bardziej w tym „pozytywnym”, rockowym sensie niż rzeczywistej wściekłości… I może dlatego tak mi się ten album podoba, tym bardziej, że naprawdę jest tu czego słuchać, bowiem w swojej klasie Soilwork osiągnęli prawdziwe mistrzostwo. Przede wszystkim zespół bardzo płynnie i naturalnie przechodzi między różnymi tempami i stopniami melodyjności, dzięki czemu w każdym utworze dzieje się tak dużo, że miejscami aż ciężko to wszystko ogarnąć. W dość krótkim czasie bowiem słuchacz dosłownie zalewany jest taka intensywnością i różnorodnością dźwięków, że chyba nawet dobrze, iż zespół nie przekombinował z solowymi popisami, gdyż wtedy materiał ten mógłby stać się po prostu dość ciężkostrawny… Z drugiej strony pojawia się tutaj kilka całkiem niezłych solówek, bardzo pozytywne wrażenie wywarła na mnie także gra klawiszy, która schowana gdzieś z tyłu przy pierwszych kontaktach wydaje się nawet dość mało istotną, ale po uważniejszym wsłuchaniu się okazuje się pełnić bardzo ważną rolę w budowaniu atmosfery krążka. Tak czy inaczej znaczna część uwagi skupia się na bardzo solidnej, równej pracy gitar, oraz świetnych wokalach Bjorn’a Strid’a. A trzeba przyznać, że facet jest naprawdę niezły i jego partie to także jedna z ważniejszych zalet tego krążka. Zupełnie jak sama muzyka Bjorn bezproblemowo przechodzi z ostrego wrzasku do śpiewanych czystym głosem, bardzo melodyjnych partii, które doskonale sprawdzają się w refrenach. By dopełnić obrazu należy także wspomnieć, że producentem płyty jest sam Devin Townsend i jego „rękę” dość wyraźnie słychać na tym albumie, nie tylko w perfekcyjnym, bardzo nowoczesnym i ciężkim zarazem brzmieniu płyty, ale także właśnie w melodyjnych liniach wokalnych, które w bardziej złożonych momentach zbliżają się do tego, czego Devin dokonał na swoim ostatnim krążku (sam maestro udzielił się także w jednym z utworów)…

I to właściwie wszystko… Płyta co prawda nie „wali w mordę” tak, jak ostatnie produkcje Arch Enemy i Into Eternity, ale podejrzewam, że dla większości z Was będzie to wręcz zaletą. „Natural Born Chaos” to po prostu dziesięć perfekcyjnie zaaranżowanych i wyprodukowanych kawałków ciężkiego i technicznego grania, które gorąco Wam polecam.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.