ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Rush ─ Snakes & Arrows w serwisie ArtRock.pl

Rush — Snakes & Arrows

 
wydawnictwo: Atlantic 2007
 
1. Far Cry [5:21]/2. Armor and Sword [6:36]/3. Workin' Them Angels [4:47]/4. The Larger Bowl [4:07]/5. Spindrift [5:24]/6. The Main Monkey Business [6:01]/7. The Way The Wind Blows [6:28]/8. Hope [2:02]/9. Faithless [5:31]/10. Bravest Face [4:51]/11. Good News First [4:51]/12. Malignant Narcissism [2:17]/13. We Hold On [4:13]
 
Całkowity czas: 62:48
skład:
Geddy Lee- voc, bass/Alex Lifeson-guitars/ Neal Peart - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,4
Niezła płyta, można posłuchać.
,2
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,15
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,50
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,40
Arcydzieło.
,25

Łącznie 140, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
24.04.2007
(Gość)

Rush — Snakes & Arrows

…Kiedy czuję pęd powietrza, i w kolejny zakręt składam się – coś przenika mnie…
(Fatum) Mania Szybkości

Powiew wiatru we włosach? Nieograniczona wolność? Poczucie spełnienia i władzy. Spojrzenia zazdrości innych mężczyzn, kiedy czasami zabieram moją Panią moim chromowanym motocyklem. Moja Pani czasami puka się w czoło i mówi „ gupi ty znów ten „motór” bierzesz”. Nie rozumie, że motocykle to moja miłość. Nie ma nic lepszego niż wieczór przy szosie – gdzieś przy zjeździe z sześćdziesiątki szóstki. Nie ma nic bardziej fascynującego niż absolutna, nieskrępowana niczym swoboda. Mówię, ci stary – nie ma nic lepszego. Jestem tylko ja, mój motocykl i moje zapiski z podróży.

Najnowszy, osiemnasty album kanadyjskiego trio Rush jest właśnie o tym. O pasji podróżowania. Szukaniu refleksji oraz religijnych, czy wręcz metafizycznych rozważaniach. Takie trochę w stylu „Dzienników Motocyklowych”. To zdecydowanie album Neala Pearta. On zaproponował koncept i do większości utworów napisał teksty.

To męski album, o męskich przeżyciach i obserwacjach. Bardzo przestrzenny (ech ten piasek ładujący się do oczu) i taki, którego przynajmniej ja oczekiwałem od Rush. Typowy dla Kanadyjczyków. Nie za długi, nie za krótki – a w sam raz. Ten album jest jak stare wygodne kapcie i powrót do domu po długiej podróży. Od czasów Counterparts oczekiwałem dobrego albumu tria. Minęło kilkanaście lat (trzynaście) i wreszcie doczekałem się solidnej porcji muzyki. To wydawać by się mogło, niewiele więcej niż, mocarne, skomplikowane, gitarowe granie. Jaki jest Rush – każdy wie (gitara, perkusja, bas i głos). Niby schemacik znany. Szybki, wolny, szybki, balladka, instrumental. Ale jednak bierze (i to jak). Poziom niedostępny dla innych. I oczywiście, jak to w przypadku Rush – znakomita produkcja. Można się delektować każdym dźwiękiem, zmianą dynamiki, studyjnymi smaczkami. Pycha, miodzio i delicja!

Album otwiera całkiem zgrabny i nie przypadkowo wybrany na singla Far Cry. Co z tego, że przyjazny potencjalnemu słuchaczowi Radia Zet. Świetnie się słucha tego utworu w drodze do pracy. Oj tak. Remedium na warszawskie korki. Bardzo motoryczny – aż się chce wrzucić pedał gazu i przywalić maruderowi na skrzyżowaniu. Utwór bardzo charakterystyczny dla Rush. Nieco bezbarwne Armor And Sword mija na szczęście dość szybko. Kolejne utwory Workin\\\' Them Angels oraz The Larger Bowl to jedne z lepszych utworów na albumie. Znakomicie wykoncypowane i zaaranżowane. No i wreszcie Lifeson pokazał lwi pazur (sola gitarowe jedne z lepszych w wykonaniu Alexa). No i te wtręty na banjo w „Aniołach” przypominające troszeczkę R.E.M. Znakomicie pasujące do motocyklowego charakteru utworu. Pozytywne odczucia związane są również z The Langer Bowl. Utwór wpisuję się świetnie w tradycję amerykańskiego (nie kanadyjskiego) grania. Muzyka drogi. Nic tylko słuchać podczas podróży. Co mi się w tym albumie podoba, to harmonie wokalne i zwyczajnie: MUZYKA. Szczerze powiedziawszy, ostatnia produkcja Rush (Vapor Trails) był tych elementów pozbawiona. W przypadku Węży i Strzałek jest sporo tych fajnych chórków i naprawdę bardzo dobrych wokali. A i muzycznie jest znacznie lepiej niż w 2002 roku. Instrumentalne utwory – śmiem zaryzykować stwierdzenie, że jedne z lepszych w całej karierze Rush (The Main Monkey Business – rewelacja – DLA TEGO UTWORU WARTO MIEĆ TEN ALBUM). Cóż, jest też na tym albumie trochę utworów chybionych, nie do końca udanych. I zwyczajnie nudnych (np. Spindrift), ale jako całość Snake & Arrows się broni.

Można zarzucić temu albumowi, że jest mało skontrastowany. Owszem jest jednorodny. Może rzeczywiście nieco monotonny. Ale mnie ta swoista transowość się podoba. I w tym, moim zdaniem należy szukać zalet Snakes & Arrows. Nie jest to najlepsza płyta Kanadyjczyków – bo jednak złoty okres lat 70-tych „se ne vrati” – ale wstydu nie ma. Zdecydowanie lepsza pozycja niż Test For Echo i Vapor Trails. Niestety słabsza niż Counterparts. I może dlatego dla jednych TYLKO, a dla innych AŻ 7.

Sprzedaję samochód. Kupuję motocykl. Moja Pani oczywiście popuka się w czoło i powie: Kochanie, po co ci to? Jak to po co? Pojadę na koncert Rush.
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.