ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Magenta ─ Revolutions w serwisie ArtRock.pl

Magenta — Revolutions

 
wydawnictwo: F2 Music 2001
 
CD1(40:14): Children of the Sun 19:00
Opus 1 0:51
The White Witch 20:23
CD2 (53:17): Man the Machine 24:56
Opus 2 1:16
Genetesis 21:48
The Warning 7:17
 
skład:
Rob Reed –key., g., bass, voc. / Christina Murphy –voc. / oraz: Steve Reed –concept , Tim Robinson –dr., Chris Fry –g., Andy Edwards –g., Martin Shellard –g.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,3

Łącznie 14, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
22.02.2002
(Recenzent)

Magenta — Revolutions

Czy można zakochać się w muzyce zespołu usłyszawszy jej zaledwie trzydzieści sekund? Niby niemożliwe, a jednak... tak właśnie stało się gdy po raz pierwszy usłyszałem Magenta. Zaledwie półminutowy fragment „The White Witch” sprawił, że przez dwa niezmiernie długie miesiące, chodziłem jak w transie, starając się dotrzeć do jakichkolwiek nagrań grupy, i kiedy wreszcie dane mi było usłyszeć całość moje oczekiwania względem tego krążka zdążyły urosnąć do tak niebotycznych rozmiarów, że potrzebowałem sporo czasu, aby ochłonąć i w spokoju podejść do tego materiału…

Zanim jednak rozpiszę się o moim stosunku do muzyki zespołu, najpierw tradycyjnie kilka słów o samej grupie: Magenta to całkowicie nowa nazwa na progresywnym „nieboskłonie”, ich zeszłoroczny debiut „Revolutions” zdążył już jednak zająć kilka dość wysokich miejsc w plebiscytach podsumowujących miniony rok. Wystarczy bowiem spojrzeć na nazwiska, aby zorientować się że nie mamy do czynienia z nowicjuszami: głównym założycielem, kompozytorem i wykonawcą jest Rob Reed, multi-instrumentalista i wokalista znany z takich zespołów jak Cyan i The Fyreworks. Partneruje mu tradycyjnie Christina Murphy, wokalistka z którą współpracował już wcześniej przy okazji dwóch ostatnich albumów Cyan, oraz projekcie ubocznym – Trippa (grającym electro-pop, a’la współczesna wersja Eurythmics). Skład uzupełnia jeszcze kilku mniej znanych muzyków, oraz Steve Reed, odpowiedzialny za interesujący i epicki koncept płyty.

Głównym założeniem stojącym za powołaniem do życia Magenta było stworzenie muzyki wzorowanej na wielkich zespołach progresywnych lat 70-tych, do fascynacji którymi Rob Reed otwarcie się przyznaje. Sam pomysł nie jest może specjalnie oryginalny (vide chociażby Transatlantic), podobnie zresztą jak i muzyka zespołu, podczas słuchania której może czasami zapalić się w głowie ostrzegawcza, czerwona lampka z napisem „gdzieś to już chyba słyszałem/am”; jednakże jako całość „Revolutions” nie jest podobne do żadnej znanej mi płyty, czy wykonawcy, a jednocześnie słucha się jej naprawdę znakomicie. Sytuacja jest tu zresztą podobna, jak w przypadku wspomnianej przed chwilą grupy Transatlantic, z którą poza-muzycznie łączy Magenta całkiem sporo: podobny zamysł i inspiracje, długie rozbudowane kompozycje, optymistyczny nastrój utworów i wreszcie przede wszystkim równie doskonały i fascynujący efekt. Twórczość obu grup jest jednak nie do pomylenia: utwory Magenta są bardziej zwiewne, lekkie i nastawione na klawiszowe brzmienia, głównie za sprawą szalejącego za swoim zestawem Reeda, który nie pozostawia wątpliwości co do tego, kto jest pierwszoplanową postacią w tym zespole. Muzyka Magenta zmienia się jak obrazy w kalejdoskopie, nie pozostawiając słuchaczowi chwili do wytchnienia, praktycznie cały czas, przez ponad dziewięćdziesiąt minut jedna melodia goni drugą... a co kolejna to piękniejsza… Zresztą „melodia” jest słowem-kluczem w przypadku tej płyty, bowiem takiej masy i różnorodności pięknych melodii, zgrabnych aranżacji i świetnych pomysłów próżno szukać gdzie indziej. Wszystko to podkreślane jest przez piekielnie złożone harmonie wokalne, często składające się z wielościeżkowych, nakładających się na siebie partii. W przeciwieństwie do Cyan, tutaj to Christina pełni pierwszoplanową rolę i jej niesamowity, lekko „wibrujący” głos jest niewątpliwie jedną z największych zalet albumu. Nie zabrakło też miejsca na podniosłe chóry, deklamacje, męsko-damskie duety, słowem wszystko, czego dusza może zapragnąć. Największe wrażenie robią szczególnie dwa utwory: „The White Witch” i „The Warning”, oba z niezwykle przejmującą linią wokalną i genialnymi, przejmującymi solówkami. Zresztą jedno na pewno trzeba Magenta przyznać: umieją stworzyć naprawdę bombastyczne, powalające momenty, w których pełne życia melodie stopniowo narastając osiągają kulminację w postaci niesamowitej eksplozji dźwięków, która następnie ulega wygaszeniu i przechodzi np. w piękne, niekończące się gitarowe solo, jak właśnie w „The White Witch”… Jednocześnie wszystko to dzieje się niezwykle płynnie i naturalnie, tak że słuchacz dosłownie zalewany jest powodzią dźwięków…

Niestety płyta posiada też pewien zgrzyt w postaci utworu „Man the Machine”, który choć zbudowany w podobny sposób co pozostałe: równie zróżnicowany i bogaty, to jednak wyraźnie im nie dorównuje. Brak w nim tej specyficznej atmosfery, przez co miejscami nieprzyjemnie się dłuży, choć ma również i swoje momenty…

Pisząc tę recenzję bardzo starałem się pilnować, aby nie popaść w zbytnią egzaltację i nie użyć zbyt wielu „wielkich” słów… Być może nie do końca mi się to udało, ale moim zdaniem „Revolutions” zawiera po prostu wszystko to, co w rocku progresywnym najlepsze. Nie jest to najoryginalniejsza płyta pod słońcem, być może też wszystko to słyszeliśmy już wcześniej, ale ciężko pozostać obojętnym na tak świetnie skomponowany i zagrany materiał. Album posiada fenomenalną wręcz atmosferę, niezliczoną masę dobrych melodii i naprawdę niezapomniane momenty kulminacyjne i nie bez powodu zdobywa sobie ogromną popularność na całym świecie. R-e-k-o-m-e-n-d-a-c-j-a !!!!!!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.