ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 26.04 - GDAŃSK
- 27.04 - Złocieniec
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
 

felietony

10.01.2016

Muzyczne podsumowanie roku 2015 według redaktorów Artrock.pl

Muzyczne podsumowanie roku 2015 według redaktorów Artrock.pl
Jak w każdym roku na Artrock.pl nie przeczytacie jednego zestawienia. Cenimy sobie subiektywne opinie naszych redaktorów, a także ich swobodę wypowiedzi! Na kolejnych stronach możecie przeczytać muzyczne podsumowania 2015 przygotowane przez poszczególne osoby, które publikowały na naszych łamach (kolejność alfabetyczna). Zachęcamy do lektury!

strona 6 z 8

Tomek Ostafiński

Dokładnie rok temu, pisząc o czołowych faworytach muzycznych 2014, doświadczyłem silnego wpływu gwiazd na mój ostateczny wybór. Obok nieprzewidywalnego Moza, jak sobie przypominam, największej pożywki dla mojej duszy dostarczył mi wtedy Daevid Allen z Gongu, który pożegnalnym albumem I See You podsycił rozbudzoną już pięć lat wcześniej płytą 2032 moją ciekawość co do tego, co przyniesie wspomniany rok. Nie inaczej było w 2015, kiedy to wszyscy byliśmy świadkami intrygującej sesji zdjęciowej Plutona, kolejnej ekranizacji Gwiezdnych Wojen oraz koniunkcji trzech najbliższych nam planet - Wenus, Jowisza i Marsa. Ostatnia z nich stała się przewodnim tematem ścieżki dźwiękowej Harry’ego Gregson-Williamsa do obrazu Ridleya Scotta Marsjanin i wywołała u mnie - przygodnego obserwatora nocnego nieba - jedynie pozytywne wibracje. Tenże kompozytor muzyki filmowej, w odróżnieniu od wybrednego w kwestiach muzycznych botanika Marka Watneya (Matt Damon), dającego na ekranie wyraz swej głębokiej niechęci do „koszmarnego” disco lat 70. XX w., dokonał trafnego doboru nagrań na drugim krążku (Songs from the Martian). Tymczasem producenci podwójnego soundtracku nie ustrzegli się błędu, rejestrując na wspak oba dyski. Zresztą w samym filmie twórcy Obcego nie brakuje wpadek w rodzaju występowania wielokrotnie silniejszych niż w rzeczywistości marsjańskich burz piaskowych czy rzekomo neutralnego wpływu promieniowania kosmicznego na tytułowego Marsjanina, od którego - jak pisze Ben Gilliland w październikowym numerze Astronomy Now - skonałby on prędzej niż na skutek doskwierającej mu zewsząd samotności.

Sporym zaskoczeniem było dla mnie również pojawienie się pierwszej autorskiej płyty mistrza amerykańskiego kina grozy Johna Carpentera. Pomimo że muzyka na wydanej w lutym ubiegłego roku Lost Themes nie została napisana z myślą o filmie, to z pewnością stanowi ona bezcenny suplement do twórczości artysty z Hollywood, który już zapowiedział, że powróci z nowym albumem w 2016. Zapodziane motywy muzyczne może nie mają takiej siły perswazji, jaką niosą ze sobą słowa głównego bohatera Oni żyją (Nada), wyrażające nieodpartą chęć skopania obcym tyłków w L.A., ale z pewnością nie ustępują klasą znakomitej części wyrobów muzycznych Edgara Froese i spółki z lat 80., do których „książę ciemności” nieraz nawiązuje. Artystą o zgoła odmiennym stylu, choć podobnych co autor Lost Themes planach wydawniczych (jeden album w ciągu 365 dni) jest zamykający moją listę dziesięciu „czempionów” ro(c)ku 2015 animator „orkiestry z przypadku”, pożeracz Temesty, Kanadyjczyk rumuńskiego pochodzenia Nick Grey. Jego esencjonalnie melancholijny burzyciel pogody ducha Breaker of Ships zamącił w mojej głowie nie bardziej niż grający eksperymentalny jazz z solidną dawką rytmicznego transu Australijczycy z The Necks, którzy w minionym roku nie umknęli także i mojej uwadze. Słuchanie ich najnowszego dzieła Vertigo po wielekroć z łatwością przyprawiało mnie o zawrót głowy. Oprócz Sydnejczyków największe zainteresowanie w zeszłym roku wzbudziły we mnie również płyty niekwestionowanych asów brytyjskiego rocka Blur (The Magic Whip), wciąż popularnego na Wyspach Modsa Paula Wellera (Saturns Pattern), portugalskiej wokalistki awangardowo-jazzowej Marii Joáo (Plastico) oraz stuprocentowej saks-bomby progresywnego jazzu Theo Travisa (Transgression).

W moim top ten znaleźli się też przedstawiciele klasycznego nurtu rocka neoprogresywnego, tj. brytyjska grupa muzyczna The Tangent z utrzymanym w estetyce lat 70. sequelem jej poważnego debiutu The Music That Died Alone, a mianowicie A Spark in the Aether. Ponadto, ze względu na zamiłowanie do tkliwych melodii i śpiewności gitarowych sól, do gustu przypadło mi mniej zgorzkniałe i ponure oblicze Pink Floyd, czyli David Gilmour i jego ostatnie magnum opus Rattle That Lock. O ile rozpoznawalna w okamgnieniu, perfekcyjna gra cenionego wioślarza z miasta położonego nad rzeką Cam brzmi po prostu nastrojowo i przyjemnie, o tyle następczyni Święta pracy (Le Sacre du Travail) A Spark… wymaga od odbiorcy namysłu i obycia ze sztuką, by dobrze zrozumieć brylującego elokwencją lidera międzynarodowej formacji The Tangent. Co więcej, nie stracił on poczucia humoru („Aftereugene”), a jego wnikliwe i cyniczne spojrzenie na rzeczywistość bynajmniej nie uległo stępieniu („The Celluloid Road”). Daleki jestem jednak od pisania peanów na cześć Tillisona, o jakie z dozą autoironii w głosie dopomina się on sam w „The Celluloid Road” (- Jaki zespół rozpala wszystkie lale w okolicy? - The Tangent. - Masz cholerną rację.), wyraźnie nawiązując w tej zgrabnej retrospektywie kina amerykańskiego do głównego tematu muzycznego Isaaca Hayesa z filmu Shaft (1971). Pozostałe nieujęte przeze mnie w bilansie gwiazdy, które rozświetlały równie silnym blaskiem firmamenty muzyki jazzowej, rockowej i thrashmetalowej w 2015 roku to: Björk, Dewa Budjana, Edward Kaspel, Faith No More, Jamie xx, Laurie Anderson, Moraine, The Prodigy, Slayer, Steven Wilson, Tim Bowness, Wacław Zimpel…

Miejmy nadzieję, że bieżący rok obrodzi podobną liczbą interesujących płyt i, jeśli nawet nie zostanie okrzyknięty anno mirabili muzyki rozrywkowej, to być może będzie on pomyślny zarówno dla wykonawców, jak i dla nas, słuchaczy.

1. Theo Travis’ Double Talk Transgression

2. Paul Weller Saturns Pattern

3. Blur The Magic Whip

4. The Necks Vertigo

5. Maria Joáo Ogre Trio Plastico

6. John Carpenter’s Lost Themes

7. Harry Gregson-Williams The Martian: Original Motion Picture Score

8. The Tangent A Spark in the Aether

9. David Gilmour Rattle That Lock

10. Nick Grey & The Random Orchestra Breaker of Ships

Czytaj na stronie: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8